Artykuły

Motywy biblijnej w tanecznej refleksji

"Opowieści biblijne" w choreogr. George'a Balanchine'a, Emila Wesołowskiego i Jacka Przybyłowicza w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w serwisie Teatr dla Was.

"Opowieści biblijne", to nowy spektakl Polskiego Baletu Narodowego, którego premiera odbyła się w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej dnia 14 kwietnia 2012 roku. Właściwie są to trzy krótkie spektakle baletowe i trzy choreografie pod wspólnym tytułem, będące propozycją muzyczno - tanecznej refleksji nad wybranymi motywami biblijnymi z ksiąg Starego i Nowego Testamentu, nawiązujące do opowieści o synu marnotrawnym, Kainie i Ablu oraz do wizji proroka Izajasza.

"Syn marnotrawny" z muzyką Siergieja Prokofiewa jest dziełem George'a Balanchine'a, który inspirację czerpał z przypowieści zapisanej w Ewangelii św. Łukasza. Choreografię baletu przygotował w 1929 roku dla Baletów Rosyjskich Siergieja Diagilewa. Ten wybitny tancerz i choreograf zyskał miano jednej z najważniejszych postaci artystycznych XX wieku, bowiem zrewolucjonizował balet klasyczny. Traktując klasycyzm jako bazę, spotęgował, ożywił, rozwinął, a nawet wywrócił podstawy liczącego sobie 400 lat języka tańca akademickiego. Miało to nieoceniony wpływ na rozwój tańca w Ameryce i Europie. Balet Teatru Wielkiego już dwukrotnie realizował i tańczył słynną "Serenadę" Balanchine'a do muzyki Czajkowskiego, a Polski Balet Narodowy włączył do swojego repertuaru jego "Concerto Barocco" do muzyki Bacha (2010). "Syn marnotrawny" jest kolejną warszawską premierą dzieła legendarnego choreografa. Paul Boos, który przygotował to przedstawienie, powiedział: "Za każdym razem zespół baletowy musi ubiegać się o licencję (w The George Balanchine Trust z siedzibą w Nowym Jorku ), która musi być potwierdzona wykonawstwem precyzyjnie odwzorowującym układ Balanchine'a".

Przedstawiany przez solistów i zespół Polskiego Baletu Narodowego spektakl dowodzi, iż "Syn marnotrawny" Balanchine'a, wciąż podziwiany i budzący zachwyt, jako arcydzieło epoki nie starzeje się. Nasi tancerze przygotowali to przedstawienie z wyczuciem, z powodzeniem integrując elementy tańca i narracji. Według genialnego choreografa, stworzona przez tancerza iluzja powinna przekonać widza, dać wrażenie prawdziwości i być zgodna z każdą nutą. Cały zespół sprawdził się tu znakomicie, tworząc spektakl niezwykle muzykalny, a przy tym ekspresjonistyczny. W roli głównej występuje wspaniały Maksim Woitiul, ulubieniec warszawskiej publiczności, który ruchem i tańcem potrafi przekazać wielką dawkę ekspresji. Bardzo dobry w partiach solowych, równie przekonująco prezentuje elementy choreografii w duecie z Syreną. Jego aktorski talent pomaga w obrazowaniu silnych uczuć, targających Synem. Partnerująca Woitiulowi Magdalena Ciechowicz, jako Syrena wykonała bezbłędnie partię taneczną, jednak jej taniec zyskałby, gdyby dodała mu nieco kusicielskiej zmysłowości. Natomiast historyczna już scenografia francuskiego malarza Georgesa Rouaulta nie wszystkich zachwyca, ale warto potraktować ją jako nieodłączny element, który towarzyszy realizacjom tego baletowego dzieła.

"Kain i Abel", w choreografii Emila Wesołowskiego, do utworów symfonicznych Andrzeja Panufnika (Rapsodia, Sinfonia sacra, Uwertura tragiczna) to moim zdaniem najciekawsza propozycja, przykład umiejętnego i przepięknego połączenia choreografii z muzyką. "Wcale nie jest prosto opowiedzieć historię o morderstwie dokonanym z powodu nieprzyjęcia przez Boga ofiary. Postanowiłem więc przenieść tę opowieść biblijną w bliższe nam czasy i opowiedzieć historię o odtrąceniu, braku miłości i poszukiwaniu tej miłości" - mówił Wesołowski. Kenneth MacMillan w Berlinie Zachodnim dokonał swego czasu adaptacji choreograficznej Kaina i Abla, dla którego muzykę zestawił ze swoich utworów symfonicznych polski kompozytor Andrzej Panufnik. Emil Wesołowski, mimo iż podąża tym samym tropem, proponuje jednak własną wersję starotestamentowej opowieści, z nieco innym wyborem muzyki Panufnika, którego oryginalne utwory inspirują i budzą niekłamany zachwyt widzów. Zarówno Vladimir Yaroshenko, jak i Sergiusz Popov zaprezentowali wyraziste portrety dwóch braci, którzy pokochali tę samą dziewczynę - pełnego energii i zawziętości Kaina oraz potulnego Abla. Magdalena Ciechowicz, tym razem w podwójnej roli Ewy-Noemi (matki surowej, a mimo to pełnej macierzyńskiego ciepła oraz delikatnej ukochanej obu braci) wypada znakomicie. Wyraźnie nowoczesne role są bliższe jej scenicznemu temperamentowi. Sceniczną przestrzeń wypełniły pochylnie, dzięki którym artyści nie wchodzili na scenę, lecz niczym wrotkarze ześlizgiwali się z nich. Ten doskonały pomysł scenografa Borisa Kudlički znakomicie współgra z całością, podkreślaną interesującą grą światłem. Wprawdzie balet nie emanuje nowatorstwem i eksperymentalnością, jednak w moim odczuciu Wesołowski zaprezentował dzieło wysokiej klasy, które pozwala solistom i całemu zespołowi zaprezentować szeroki wachlarz aktorsko - tanecznych umiejętności.

Ostatnia część widowiska baletowego, "Sześć skrzydeł aniołów", dzieło choreografa Jacka Przybyłowicza, czerpie temat z biblijnej wizji proroka Izajasza. W spektaklu połączono fragmenty wielkich dzieł sakralnych Antonia Vivaldiego, Johanna Sebastiana Bacha i Giovanniego Battisty Pergolesiego z elektroniczną muzyką Prasquala, czyli Tomasza Praszczałka. Przybyłowicz twierdzi, że współczesne brzmienia wzbogacają muzykę barokową. "Chcieliśmy stworzyć jedną zwartą całość. Mam nadzieję, że udało nam się osiągnąć kompromis pomiędzy współczesnością a muzyką barokową" - powiedział choreograf. Panująca ostatnio moda na wykorzystywanie utworów muzyki dawnej i tworzenie choreografii łączących dwa style tańca: klasyczny i nowoczesny inspiruje współczesnych twórców. Neoklasyka i współczesne układy oraz współgrająca z nimi plastyczna estetyka scenografii zafascynowała również naszego polskiego twórcę, Jacka Przybyłowicza. W przygotowanym spektaklu wykazuje on znajomość światowych trendów, dodając własne, świeże autorskie pomysły. Jego styl wyróżnia umiejętność tworzenia poetyckich, subtelnych, wysmakowanych obrazów scenicznych, choć moim zdaniem, w przypadku tego baletu nieco przytłaczających, chaotycznych i nie do końca zrozumiałych. Warto byłoby również dopracować sceny zbiorowe, zadbać o większą synchronizację zespołu baletowego, której brak jest w tej części spektaklu dość rażący.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji