Artykuły

Carmen i harleyowcy

"Carmen" w reż. Marka Weissa w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Katarzyna Chmura w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

W "Carmen" Bizeta w reżyserii Marka Weissa tytułowa bohaterka jest archetypem kobiety, mającej odwagę żyć według własnych przekonań, zgodnie z ideałami emancypacji.

"Carmen" jest jednym z najchętniej wystawianych dzieł operowych w historii. Trudno dziś uwierzyć, że jego paryska premiera w 1875 roku zakończyła się skandalem obyczajowym. Jednak kolejni widzowie "Carmen" szybko docenili jej drapieżny realizm i zmysłowość. Bizet jako jeden z pierwszych przełamał niepisaną umowę, nakazującą sięgać w poszukiwaniu tematów operowych do mitów i legend. W zamian wprowadził na scenę żywych ludzi - żołnierzy, przestępców, robotnice z fabryki. Muzyka tej opery - barwna, żywiołowa i zawierająca elementy hiszpańskiego folkloru - do dziś zachwyca. Ze względu na swoją melodyjność bywa często wykorzystywana w reklamach oraz... jako sygnał dźwiękowy w telefonach komórkowych.

Główną postacią opowieści jest Cyganka, przemytniczka, kobieta lekkich obyczajów, która tańczy i śpiewa w oberży. Skłania ona swojego ukochanego żołnierza do dezercji. Ostatecznie - na oczach widzów - zostaje zasztyletowana przez zazdrosnego o jej uczucia byłego kochanka. Inscenizator gdańskiej realizacji Marek Weiss odszedł od scenicznego pierwowzoru i przeniósł akcję dzieła do współczesnych realiów. Zredukował liczbę odniesień do folkloru hiszpańskiego, uwypuklając uniwersalne przesłanie dzieła.

Przedstawienie rozpoczyna scena gry w piłkę pracowników fabryki, którą przerywa wjazd harleyowców na ciężkich motocyklach w towarzystwie odważnie ubranych kobiet; jedną z nich jest Carmen. W gdańskim przedstawieniu tytułowa bohaterka staje się swego rodzaju archetypem kobiety, mającej odwagę żyć według własnych przekonań, zgodnie z ideałami emancypacji. Jest silną, pewną siebie, atrakcyjną młodą kobietą, ubraną w długie, czarne kozaki, czerwoną, krótką sukienkę oraz skórzaną kurtkę. Całe przedstawienie przepełnione jest namiętnością, bo właśnie ona - rozbuchana i szalona - jest przyczyną całego dramatu.

Ważną rolę w tworzeniu takiego obrazu ma reżyseria Marka Weissa, który wspaniale kreuje interakcje między postaciami, jak i zmysłowe układy baletowe Elwiry Piorun. Uznanie budzi także staranne przygotowanie kostiumów (Hanna Szymczak). W samej inscenizacji nieco brakuje mi jednak metafory, większość z pomysłów jest dość przewidywalna. Od strony muzycznej przedstawienie jest rzetelnie przygotowane przez Diego Garcię Rodrigueza.

Wspaniale prezentują się główni bohaterowie spektaklu: Monika Lendzion - Carmen, Don Jose - Ivan Momirov, Escamillo - Mikołaj Zalasiński, Micaela - Anna Mikołajczyk. Dysponują podobnej klasy głosami: głębokimi, dźwięcznymi i dobrze osadzonymi, które znakomicie ze sobą współgrają. Dzięki dostosowaniu napięcia głosu do sytuacji i sprawnej grze aktorskiej wykreowane przez nich postaci są wiarygodne. Wśród solistów najbardziej przekonali mnie Anna Mikołajczyk jako pełna ciepła i miłości Micaela oraz Ivan Momirov, który swoim pięknym głosem w sposób poruszający oddał rozpacz porzuconego kochanka. Muzyczną intensywność zagwarantowały udane wstawki chóru na scenie (przygotowanie - Anna Michalik). Tragicznym, finałowym obrazem zabójstwa Carmen przez byłego kochanka Marek Weiss pokazuje, że jeszcze dziś sprawa równouprawnienia kobiet to temat wciąż aktualny. Myślę, że po spektaklu w Operze Bałtyckiej z pewnością zapadną w pamięci piękne sceny tego przedstawienia, inspirujące do refleksji nad tym, o co warto walczyć w życiu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji