Artykuły

Chwila na Śląsku. Wspomnienie o Sabinie Chromińskiej (1924-2012)

Kiedy Sabina Chromińska przyjechała do Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, to miał być tylko chwilowy przystanek. Ta chwila trwała... 65 lat.

Jej niezwykłe życie było niczym spektakl teatralny, w którym tragedia mieszała się ze szczęściem, radość z rozpaczą, spokój z burzami...

Akt I Z gimnazjum Urszulanek na zesłanie

Radosne dzieciństwo w Antopolu, małym miasteczku na Polesiu, gdzie urodziła się aktorka, przerwała wojna. Była wtedy uczennicą gimnazjum Sióstr Urszulanek w pobliskim Kobryniu. To tam właśnie gościła kiedyś Maria Rodziewiczówna, która słuchając recytacji małej Sabiny przepowiedziała jej artystyczną przyszłość. Idylla skończyła się gwałtownie! Najpierw aresztowano ojca (nigdy już nie powrócił), zaraz potem rodzina Chromińskich, mama Anastazja z czwórką dzieci, została zesłana do Barnaulu nad Obem w zachodniej Syberii. Zimę z temperaturami minus 40, minus 50 stopni, w prowizorycznie stawianych przez zesłańców barakach, dzieci znosiły szczególnie dramatycznie. Pani Sabina trafiła do ciężkiej pracy w cegielni. Kiedy do Barnaulu dotarły wieści o formowaniu się polskiego wojska, 16-letnia wówczas Sabina i jej brat zgłosili się do Armii Berlinga. Niewielki żołd, który wysyłali matce wystarczał zaledwie na dwa wiadra ziemniaków, ale i to dawało im szansę na przeżycie.

Akt II Z podchorążówki do teatru

W 1 Samodzielnym Batalionie Kobiecym im. Emilii Plater wszystkiego trzeba było uczyć się szybko. Ćwiczenia wojskowe, strzelanie, pomoc sanitarna... i tak w możliwie najkrótszym czasie "platerówki" ukończyły podchorążówkę. Wieczorami przygotowywały krótkie programy artystyczne. Któregoś dnia odwiedził batalion Władysław Krasnowiecki, znany przedwojenny aktor i reżyser scen teatralnych we Lwowie, Krakowie, Warszawie. Kierował on wówczas Teatrem Armii Polskiej w ZSRR (od 1944 r. Teatrem Wojska Polskiego). Bez chwili wahania zdecydował, że zabiera do swojego teatru Sabinę Chromińską i Ryszardę Hanin. Dotarły z wojskiem, na pierwszej linii frontu do Berlina. "Występowaliśmy na dworcach kolejowych, na polach, na platformach zestawionych z ciężarówek, w remizach strażackich a nawet na miejscach przypadkowego biwakowania - pisała wiele lat później w swoich wspomnieniach pani Sabina. - Były wiersze i piosenki ale także przedstawialiśmy sceny z codziennego życia żołnierskiego, do których teksty pisali Leon Pasternak i Adam Ważyk... W lipcu 1944 wystąpiliśmy w dopiero co wyzwolonym Lublinie. W zdewastowanym teatralnym budynku pokazano montaż literacko-muzyczny "Z pieśnią do kraju" oraz "Śluby panieńskie" Fredry. Do Lublina zaczęli przybywać ludzie sztuki, teatru, literatury m.in. Stefan Jaracz, Aleksander Zelwerowicz, Jerzy Leszczyński i Michał Meller. Zespół teatralny Władysława Krasnowieckiego zaczął się powiększać, dołączyli do niego Justyna i Jan Kreczmarowie, Halina Kossobudzka, Lidia Zamków, Jan Swiderski, Czesław Wołłejko. Wkrótce Jacek Woszczerowicz rozpoczął próby " Wesela"."

Akt III Kolejny przystanek: Śląsk

Występy w Łodzi wiele zmieniły w życiu dwudziestoletniej Sabiny, tu ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną, tu także odzyskała rodzinę. Znów cała piątka była razem. Kiedy w 1947 r. W. Krasnowiecki objął dyrekcję teatru w Katowicach, świeżo upieczona absolwentka PWST podążyła za nim, rezygnując z propozycji pracy w stolicy. Pewnie powędrowała by dalej za swoim dyrektorem, gdyby na jej drodze nie pojawił się charyzmatyczny aktor Michał Leśniak, który karierę wojskową i sportową (w podnoszeniu ciężarów) zamienił na teatralną. Swoje umiejętności aktorskie szlifował podczas wojny w Oflagu w Mumau. W jedynym zachowanym programie z 22 kwietnia 1941 r., a była to rewia, ppor. M. Leśniak pojawił się w dwóch rolach: jako "Przekupień" w inscenizowanym wycinku z życia podmiejskiego "Na Bielanach " wg Wiecha i w pokazowej walce bokserskiej. Niezwykłe połączenie: "platerówka" i sanacyjny oficer, potężny, ale niski ciężarowiec, na dodatek krakus i drobniutka, ale wysoka kresowianka (pani Sabina ważyła wówczas 43 kg). A jednak! Przeżyli w związku małżeńskim wspaniałych prawie 40 lat. Michał Leśniak zmarł w 1983 r.

Przez 35 lat Sabina Chromińska nie schodziła ze sceny Teatru Śląskiego, którego nigdy nie zamieniła na żaden inny, tu zadebiutowała w przedstawieniu "Krakowiacy i górale" (1947), tu zagrała ponad 150 ról. Wystąpiła w kilkudziesięciu filmach. Po odejściu na wcześniejszą emeryturę nadal występowała przez kolejnych 10 lat. W "Zapachu dojrzałej pigwy" w reżyserii Kazimierza Kutza zobaczyliśmy ją po raz ostatni. Ulubioną jej rolą (publiczności chyba także) była tytułowa Matka Courage B. Brechta w reżyserii Lidii Zamków. Jej wstrząsająca interpretacja songów nigdy nie zamilknie w uszach tych, którzy mieli szczęście je słyszeć. Publiczność wielokrotnie przerywała spektakl gromkimi oklaskami. Tej roli nie można zapomnieć. Podobnie wielką kreację stworzyła jako Liesel w "Niemcach" L. Kruczkowskiego. Waria z "Wiśniowego Sadu" J. Czechowa, Niania w "Romeo i Julii" Szekspira, Piastunka z "Cezara i Kleopatry" Irvina Shawa, Aisa z "Igora Bułyczowa" M. Gorkiego, Weronika z "Porwania Sabinek", Dorota w "Krakowiakach i Góralach" - to tylko kilka wcieleń tej znakomitej aktorki. Reżyserzy najchętniej obsadzali Sabinę Chromińską w rolach charakterystycznych, chyba jednak zbyt rzadko wykorzystując jej niezwykły muzyczny talent, czterooktawową skalę głosu. Może dlatego tak chętnie śpiewała nie tylko na spotkaniach z Sybirakami, czy z młodzieżą szkolną, ale nawet w wycieczkowych autobusach. Wszędzie serdecznie ją witano, spoglądając jednak ukradkiem, czy aby nie zapomniała swojej gitary.

Była także druga pani Sabina, już nie aktorka, ale najczęściej "Sabcia" - gościnna, kochająca ludzi, wysłuchująca ze spokojem ich zwierzeń i problemów, troskliwa i zawsze pomocna. Mieszkanie państwa Leśniaków przy ul. Żwirki i Wigury mimo ogromnej powierzchni, z trudem, czasem mieściło premierowych, imieninowych czy festiwalowych gości. Smakołyki przeuroczej i uwielbianej przez wszystkich babci Anastazji wielu do dziś wspomina z rozmarzeniem. To był ciepły i wspaniały dom, w którym zawsze czekała gorąca herbata i gospodyni z promienistym uśmiechem.

Pani Sabina nie znosiła bezczynności, w wolnych chwilach haftowała. Prześliczne małe gobeliny zdobiły ściany jej pokoju: barwne ptaki, kogut, cyganka... kolory nici pomagał dobierać jej sam... Jerzy Duda-Gracz - zdradziła kiedyś Ewie Wanackiej. Swoich przyjaciół i znajomych obdarowywała własnoręcznie zrobionymi pamiątkami, np. wymyślaną przez siebie biżuterią z jelenich rogów.

Nic więc dziwnego, że najczęściej Sabina Chromińska kojarzy się nam będzie z ciepłem, dobrocią, życzliwością i ujmującym uśmiechem. 8 lutego na cmentarzu przy ul. Gliwickiej pożegnaliśmy tę niezwykłą aktorkę, ale jej serdeczny uśmiech i ogromne serce na pewno pozostaną w naszej pamięci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji