Artykuły

Podróż

Krakowski Teatr TV specjalizuje się w wystawianiu utworów kameralnych, małoobsadowyeh, niekiedy nawet monodramów. Ma też w tej dziedzinie na swym koncie kilka sukcesów. Bardzo interesujący kształt małoekranowy nadano np. korespondencji Sobieskiego i Marysieńki, a ciekawą pod względem psychologicznym sylwetkę lotnika znad Hiroszimy stworzył nie tak dawno Leszek Herdegen, również w programie epistolarnym.

Na telewizyjną "Podróż" Jana Potockiego (słynnego autora "Pamiętnika znalezionego w Saragossie" i mistrza polskiej literatury fantastycznej) złożyły się fragmenty listów i zapisków XVIII-wiecznego polskiego podróżnika na Bliski Wschód. Nie zawsze jednak formuła adaptacyjna, polegająca na wymianie korespondencji, sprawdza się w TV. Bogdanowi Hussakowskiemu, reżyserowi najmłodszego pokolenia, który na scenie Teatru Starego dał się już poznać jako autor pomysłowej inscenizacji "Trojanek" Eurypidesa czy poprawnego pod względem warsztatowym, choć nie stanowiącego rewelacji teatralnej "Tańca śmierci" Strindberga, nie powiodło się jako adaptatorowi telewizyjnemu. Tworzywo, jakie wybrał i zaproponował widzom pozbawione było jakiejkolwiek dramaturgii. Prawie godzinny spektakl oparty wyłącznie na niepowiązanych ze sobą opowieściach, stał się nużący, by nie napisać - wręcz nudny. Było to tym bardziej irytujące, że rzecz miała miejsce w sypialni. A nie jest to chyba miejsce najodpowiedniejsze do gadania.

Trochę więcej szczęścia miał Hussakowski jako reżyser debiutujący w TV. Oczywiście, nie ustrzegł się pewnej teatralizacji zarówno w prowadzeniu aktorów jak i w rozwiązaniu sytuacji. Jednak dzięki sprawnej pracy kamer i zręcznemu montażowi obrazów przez realizatora TV widowisko sprawiało wrażenie, iż rozgrywa się w przestrzeni zamkniętej. Widz jakby podpatrywał bohaterów w studiu. Nic nie oddzielało go od telewizyjnych bohaterów: ani rampa, ani ekran.

Nie najlepiej jednak obsadził Hussakowski Malanowicza w roli bohatera-narratora. Zarówno bowiem warunki psychofizyczne, jak i sposób mówienia tekstu przez tego aktora nie predysponowały go chyba do kreowania tej właśnie postaci. Znakomity natomiast epizod stworzył Antoni Pszoniak w roli derwisza. Anna Seniuk, jedna z nielicznych krakowskich aktorek starających się w TV stosować odpowiednio stonowane środki wyrazu artystycznego (znana m. in, z "Ahazweru" Zapolskiej), znów zaprezentowała pełną wdzięku postać kobiecą. Niestety, błędnej koncepcji reżysera zawdzięczamy fakt, że w sypialni była bardziej słuchaczką niż kochanką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji