Artykuły

Ósemki pod batem radnych. Krytyka? Nie, polityczny atak

Teatr Ósmego Dnia należy recenzować i oceniać. Nawet ostro. To żadne wielkie odkrycie. Ta prawidłowość dotyczy wszystkich instytucji artystycznych, osobliwie tych, które są finansowane z publicznych pieniędzy. Jednak to, co robili radni na ostatniej sesji rady miasta nie było krytyką, tylko bezwstydną demonstracją tego, jaki Poznań im się marzy: ocenzurowany, zaściankowy, zdominowany przez krzykliwych pieniaczy - piszą Michał Danielewski i Michał Wybieralski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Prawicowi radni pokazali we wtorek wyborcom, jak pojmują demokratyczne procedury. Okazało się, że są w stanie chwycić się dowolnego prawnego kruczka, by magiczną sztuczką zmienić go w knebel zatykający usta artystom. Pisaliśmy o tym w środowej "Gazecie": głosowanie nad zmianą statutu Teatru Ósmego Dnia (i pozostałych instytucji kultury w Poznaniu) było formalnością, którą należało przeprowadzić ze względu na znowelizowaną kilka miesięcy temu ustawę o działalności kulturalnej. Dla radnych stało się zaś pretekstem do tego, by przywalić znienawidzonym "lewakom" z Ósemek. Brak zgodnego z prawem statutu może w efekcie prowadzić do likwidacji teatru. Czy tak się stanie? Pewnie nie. Ale warto przypomnieć nagonkę "zatroskanych patriotów" na Pawłów Łysaka i Wodzińskiego z okresu, gdy kierowali Teatrem Polskim, by uświadomić sobie, że polityczne słowa i przypadki często zmieniają się w rzeczywistość.

Bo przychodzi Środa

Czy radni mają jakieś argumenty merytoryczne? Wskazują na frekwencyjne porażki, zły warsztat artystów, kiepskie recenzje spektakli? Śledzą poczynania ekipy Ewy Wójciak, chodzą na spektakle i spotkania organizowane przez Ósemki? Gdzie tam.

Norbert Napieraj z Poznańskiego Ruchu Obywatelskiego (sic!) nie ukrywał w internecie, że jego głosowanie było czysto polityczne. Bo Ósemki były tak bezczelne, że organizowały spotkania z osobami, które nie podobały się radnemu (na przykład z Magdaleną Środą). Inna sprawa, że radny Napieraj w ogóle przepełniony jest troską i obawami. Kilka lat temu obawiał się, że Marsz Równości będzie promował pedofilię, gdyż, jak wyjawił wówczas słuchaczom, "pomiędzy homoseksualistami i pedofilami istnieje swoista unia personalna".

Innym herosem w krucjacie przeciwko teatrowi jest radny Szymon Szynkowski vel Sęk (PiS). Jak sam przyznał, Ósemki odwiedził ostatnio jakieś pięć lat temu, ale swoje zdanie na ich temat ma. Według radnego teatr powinien grać spektakle, a nie organizować dyskusje. "Teatr ma być od grania, a nie od spotykania (się)" - tak, parafrazując Kazimierza Dejmka, można by streścić poglądy radnego. Dziwne, że nie wygłaszał podobnych sądów, gdy podczas jednej z debat a w Ósemkach wśród panelistów zasiadł... poseł Tadeusz Dziuba, szef poznańskiego PiS.

Prześcignąć Bytom

Żenujące dyskusje radnych na temat miejskich instytucji kultury mają w Polsce długą tradycję. W Bytomiu podczas posiedzenia komisji kultury czytano pewnego razu encyklopedyczną definicję słowa "sztuka". W ten sposób tamtejsi radni chcieli udowodnić, że bytomskie Centrum Sztuki Współczesnej "Kronika" sztuki jednak nie pokazuje. Poznańscy radni podczas wtorkowej sesji zachowywali się tak, jakby chcieli prześcignąć swoich bytomskich kolegów i w zbiorowej mądrości ustalić definicję słowa "teatr".

Wygląda też na to, że nasi politycy mają kiepską pamięć. Jesienią zeszłego roku jeden z nas wybrał się z delegacją poznańskich radnych do Lublina. Odwiedziliśmy tam Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN", który wyewoluował od grupy tworzącej autorskie spektakle do miejskiej instytucji kultury zajmującej się organizacją festiwali, wykładów i spotkań, działalnością wydawniczą i dokumentacją historii Lublina. Oglądaliśmy tam rewelacyjnie zaprojektowaną wystawę dokumentującą historię lubelskich Żydów i ich eksterminację podczas II wojny światowej, słuchaliśmy o działalności Teatru NN. Reakcja poznańskich radnych była jednakowa: - Szkoda, że takiego miejsca nie ma w Poznaniu! - mówili. Ciekawe, czy uchwaliliby jego statut. No bo teatr, a spektakli gra mało. Jak to tak, panie dziejku?

Bezwstydna demonstracja

Teatr Ósmego Dnia należy krytykować, oceniać, polemizować z jego działalnością. To żadne wielkie odkrycie. Również mamy wobec niego swoje zarzuty: że za dużo w nim klimatu jak ze zjazdu weteranów, za mało nowych krytycznych myśli i kontrkulturowego ognia (inna sprawa, że Ósemki z naszych marzeń doprowadziłyby pewnie radnych do zbiorowego zawału serca). Ale nikt o zdrowych zmysłach nie może zaprzeczyć, że to wciąż jedno z najważniejszych centrów kulturalnych miasta. Czy wynika to z ich siły, czy ze słabości pozostałych, to już temat na inną, długą, krytyczną dyskusję. Tymczasem to, co robili radni na ostatniej sesji rady miasta, nie było krytyką, tylko bezwstydną demonstracją tego, jaki Poznań im się marzy: ocenzurowany, zaściankowy, zdominowany przez krzykliwych pieniaczy. Dlatego chcielibyśmy do nich zaapelować formułą naszego naczelnego: panie, panowie, "odpieprzcie się od Ósemek".

Teatry w obronie Ósemek

Teatry niezależne stanęły wczoraj w obronie Teatru Ósmego Dnia. "Teatr produkował lub wspierał produkcję większości naszych teatralnych przedsięwzięć, spektakli: "Jarzenie" (2008), "Animo tristi" (2010), "Alien" (2011) Pokazywaliśmy je wielokrotnie w sali Teatru - napisali przedstawiciele Teatru Palmera Eldritcha i Stowarzyszenia Artystycznego KOLEKTYW. "Działalność Ósemek przyczynia się do rozwoju debaty obywatelskiej. Teatr jest jednym z niewielu miejsc na mapie naszego miasta, które otwiera swoje drzwi dla innych grup teatralnych" - czytamy w liście Julii Szmyt z Teatru Julii Sytuacje Grupa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji