Artykuły

Miarka za miarkę

Trzeba się spieszyć. Bo demokracja reprezentacyjna w dniach ostatnich coraz dotkliwej przestaje reprezentować. A przynajmniej nie tych, którzy tę demokratycznie wybraną administrację wybierali przy wystawionych ostatnim razem przez tę administrację urnach - pisze Michał Kmiecik w felietonie dla e-teatru.

Kiedy władze Krakowa siłą występują przeciwko pokojowej demonstracji obywateli, którzy padli ofiarą antyspołecznej polityki tych władz, a dwór Hanny Gronkiewicz-Waltz z od pięciu lat pełniącym obowiązki dyrektora Biura Kultury Markiem Kraszewskim i jedynym czynnym zawodowo krytykiem teatralnym wśród wiceprezydentów Włodzimierzem Paszyńskim rozwiązują wszystkie swoje problemy z warszawskimi teatrami za jednym zamachem, kiedy gimnazjaliści na ulicach Poznania, na marginesie dyskusji o plakacie "KontenerART" z pracowni Joanny Rajkowskiej, śpiewają o swoim koledze "Wiktor penerze, zamkniemy cię w kontenerze", czas trafiających mniej lub bardziej celnie w punkt polemik można uznać za skończony. Jedynie studenci Akademii Teatralnej opowiadają sobie dalej żarty o najnowszej dobrze skrojonej sztuce, nad którą pracuje Tadeusz Słobodzianek, a która nazywać ma się, haha, haha, a jakże, "Trzy teatry".

Gęby za lud krzyczące same znudziły się już krzyczeniem. 10 czerwca w Poznaniu przejdzie duża demonstracja wielu wkurwionych ludzi, dwa dni po meczu otwierającym Euro - aktywiści miejscy, lokatorzy, anarchiści, My, Ludzie Teatru, Chcielibyśmy Podzielić Się Z Państwem. I znowu będzie "Skaczcie, skurwysyny", jak pod warszawską siedzibą Parlamentu Europejskiego. I być może tym razem któryś z zawstydzonych swoją życiową ludzką kondycją skurwysyn skoczy. To będzie gorący czas, z procesami-chwilówki i wydawanymi przez sędziów na Skype'ie wyrokami. Władze Krakowa, Warszawy, Poznania same siebie skazują w tym momencie na coś, czego niespecjalnie im zazdroszczę, a mam taką nadzieję, spotka je to w bardzo niedalekiej przyszłości, bo bardzo, ale to bardzo sobie nagrabiły. Są w ojczyźnie rachunki krzywd i obca dłoń Michela Platiniego oraz całej jego nie płacącej z okazji organizacji korpoeventu podatków, bo taki jest dobry zwyczaj, firmy UEFA, ich nie przekreśli.

Trzeba się spieszyć. Kiedy po ostatnim meczu będzie już posprzątane, okaże się, kto do kogo będzie strzelał karnych seriach rzutów karnych. Mamy cztery stadiony do dyspozycji, a najbliższy ocean jest poza naszym zasięgiem. Chociaż przydałby się taki ocean. Bo demokracja reprezentacyjna w dniach ostatnich coraz dotkliwej przestaje reprezentować. A przynajmniej nie tych, którzy tę demokratycznie wybraną administrację wybierali przy wystawionych ostatnim razem przez tę administrację urnach.

I tylko Janusz Palikot przestał oszukiwać. Po zwrocie na pseudolewo, wraca do pozostawionej na okres kampanii wyborczej swojej społecznej bazy, drobnych przedsiębiorców. I większych przedsiębiorców, do kapitalików i kapitałów, z którymi zawsze było mu bardziej po drodze niż z prekariatem oraz szeroko pojętym lewicowym elektoratem.

Za co oczywiście też zostanie rozliczony przez ten elektorat. Nawet jeżeli odbędzie się to tylko i wyłącznie przy urnach, do których ten elektorat już nie pójdzie. Na Ukrainie po raz kolejny parlamentarzyści opozycji rzucili się z pięściami na posłów koalicji. W Polsce linia podziału przebiega nieco inaczej, między zamkniętym na Wiejskiej parlamentem, a pozostającym na zewnątrz społeczeństwem, tłumem, czerniawą, motłochem, o który Pani Prezydent HGW, jak to stoi bardzo wyraźnie w stenogramie z XXXIV sesji Rady Miasta, boi się, że nie mógłby ewentualnie nie zrozumieć warszawskiego Programu Rozwoju Kultury. Zupełnie niepotrzebnie, skoro "Taką istotną cechą tego programu jest on tworzony przez ludzi i dla ludzi, myślę, że znajdą państwo ten język programu jako klarowny i logiczny, przystępny i mam nadzieję, że jest to zrozumiałe nie tylko dla bardziej, powiedziałabym, przedstawicieli bardziej wyrafinowanej kultury, ale tak naprawdę dla każdego mieszkańca stolicy." (http://bip.warszawa.pl/NR/rdonlyres/000d1f64/xlezrfapwmtcmefigobuejxgcfbebarh/stanogram_XXXIV_29_03_2012_.pdf, str. 149)

Bez obaw, Pani Władzo. PRK jest wystarczająco czytelne dla wystarczającej części mieszkańców stolicy, żeby ta wystarczająca część mieszkańców stolicy ogarnęła, jak bardzo sama go Pani Władza nie zrozumiała, podejmując swoją najnowszą złą decyzję, która, haha, haha, "Trzy teatry", reżyseria Ondrej Spišák, premiera na Dużej Scenie Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy im. Gustawa Holoubka 1 października 2012, Pałac Kultury i Nauki, plac Defilad 1 (obok Strefy Kibica).

No ale grajmy sobie, Pani Władzo, strzelajmy sobie bramki do własnej bramki. Piłka nożna to niebezpieczny sport. Łatwo o faule. A po nierozstrzygniętym meczu i ewentualnej dogrywce następują serie rzutów karnych. Być może wtedy zrozumie Pani Władza wątek z Jamesem Bondem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji