Uwodzicielskie zło
Fiodor Dostojewski z wielką przenikliwością ukazał w "Biesach" moment rodzenia się ruchów anarchistyczno-spiskowych w dziewiętnastowiecznej Rosji. Inscenizacja Krzysztofa Babickiego w lubelskim Teatrze im. Osterwy znakomicie współbrzmiała z dzisiejszą plagą światowego terroryzmu. Jej premiera zbiegła się w czasie z dramatem odbicia przez Rosjan kilkuset zakładników przetrzymywanych przez czeczeńskich terrorystów w moskiewskim teatrze.
Nie lada odwagi wymaga dziś wystawienie "Biesów". Inscenizator musi się mierzyć nie tylko z arcydziełem powieściowym, ale i z legendą genialnego widowiska Andrzeja Wajdy z 1971 r., utrzymującego się przez 15 lat w repertuarze Starego Teatru w Krakowie.
Na szczęście w prowadzonym przez siebie trzeci sezon teatrze dyrektor Babicki ma aktora mogącego udźwignąć ciężar postaci Mikołaja Stawrogina. Jest nim - zapamiętajcie to nazwisko! - Jacek Król, który po rolach Gustawa-Konrada w "Dziadach" i Chlestakowa w "Rewizorze" wyrósł na czołową osobowość lubelskiego zespołu. Jego Stawrogin ma w sobie prawdę i siłę gracza opętanego chęcią zgłębienia najskrytszych mroków ludzkiej duszy - przy tym jednocześnie emanuje niebywałym urokiem osobistym, onieśmielającym otoczenie. Jacek Król pokazał zło w jego najbardziej niebezpiecznej, uwodzicielskiej postaci. Sam spokojny i zimny, mimo że wokół niego wrze jak w tyglu, od zabiegów wyraziście zarysowanych typów ludzkich. Jego majestatyczną i wyniosłą matkę Barbarę Pietrownę uosobiła Nina Skołuba-Uryga, kapryśnego Stiepana Wierchowieńskiego - Henryk Sobiechart, a jego cynicznego, zdeprawowanego syna Piotra - Szymon Sędrowski. Paweł Sanakiewicz zagrał krwisty epizod Kapitana Lebiadkina, Andrzej Golejewski - samobójcy Kiryłowa, a Jerzy Rogalski - zbiegłego katorżnika Fiedki. Jako Szatow, główny ideowy przeciwnik Stawrogina, wystąpił Bartosz Mazur. Seksapilowi Stawrogina uległy: Anna Kurczyna (Dasza - debiut po wrocławskiej PWST), Anna Bodziak (Liza) i Aneta Stasińska (Maria Timofiejewna).
Ruchome ściany i podesty scenografii Marka Brauna przenosiły widzów w nowe przestrzenie kolejnych scen. Kostiumy Barbary Wołosiuk, wprawdzie z epoki, acz o współczesnym szyku, oraz przenikliwa, kontrapunktująca akcję muzyka Marka Kuczyńskiego dopełniły interesującej inscenizacji.