Artykuły

Gdynia. Chyra, Cielecka i Stuhr na Open'erze

Tegoroczny gdyński Open'er zaczął się wyjątkowo - bo od pokazu spektaklu "Anioły w Ameryce" z gwiazdorską obsadą. Pomysł z zaproszeniem przedstawienia okazał się sukcesem i frekwencyjnym, i artystycznym.

Teatr na Open'erze pojawił się już parę lat temu. Jednak zawsze to były małe spektakle, czasem parady, który stanowiły kolejny dodatek do muzyki. I to dodatek czasem przez festiwalowych widzów nawet nie zauważany.

W tym roku organizatorzy festiwalu postanowili sprowadzić wielkie przedstawienie - "Anioły w Ameryce". Wielkie w dwóch znaczeniach. Po pierwsze w sensie metaforycznym - bo przygotowane przez wybitnych artystów, reżysera Krzysztofa Warlikowskiego oraz zespół aktorski m. in. ze Stanisławą Celińską, Magdaleną Cielecką, Mają Komorowską, Mają Ostaszewską, Danutą Stenką, Andrzejem Chyrą, Rafałałem Maćkowiakiem, Jackiem Poniedziałkiem (który jest jednocześnie autorem polskiego przekładu sztuki Kushnera), Maciejem Stuhrem i Tomaszem Tyndykiem. "Anioły w Ameryce" wielkie są także dosłownie - spektakl trwa pięć i pół godziny z jedną przerwą, a akcja toczy się na ogromnej, profesjonalnie przygotowanej scenie.

Pomysł sprowadzenia tego spektaklu do Gdyni sprawdził się świetnie. Wielu z widzów kupiło specjalnie karnety na jeden dzień, by obejrzeć przede wszystkim przedstawienie, a koncerty ulubionych artystów - niejako przy okazji. Zaskakująca była także frekwencja: o godz. 11 rano, gdy na teren festiwalu nie wpuszczano jeszcze widzów, a pole namiotowe dopiero się wypełniało, w kolejce do "Aniołów w Ameryce" stało już około stu osób. I grupa powiększała się z każdą chwilą.

Ostatecznie 500 miejsc na ogromnej trybunie dla widzów wypełniło się w parę minut. Jednak spektakl obejrzało więcej widzów - dodatkowe około 100 osób usadzono na szerokich schodach trybuny lub na podłodze przed samą sceną. A i tak przynajmniej kolejna setka teatromanów nie została wpuszczona z powodu kompletnego braku miejsca.

I zdecydowanie warto było czekać przed spektaklem czy siedzieć w ścisku na schodach. Wznowione po trzech latach "Anioły" to teatr, jaki nieczęsto się ogląda. I to nie tylko w Trójmieście. Wielowątkowy dramat Tony'ego Kushnera sprzed dwóch już dekad wybrzmiał niezwykle aktualnie. I co ważne, okazał się nie tylko dosłowną opowieścią o nowojorskich homoseksualistach czy politycznym głosem w kwestii równouprawnienia środowisk dotąd marginalizowanych, ale poruszającą historią o kluczowych życiowych wyborach, odpowiedzialności za innych ludzi czy postawie wobec nieuchronnej śmierci. A czołowi polscy aktorzy w pełni potwierdzili swoje nieprzeciętne umiejętności - począwszy od głównych ról (wyśmienite kreacje Andrzeja Chyry, Jacka Poniedziałka czy Mai Ostaszewskiej) po epizody (niesamowita w zaledwie parominutowym monologu Komorowska).

"Anioły w Ameryce" można jeszcze na Open'erze obejrzeć każdego dnia festiwalu w samo południe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji