Artykuły

Warszawa. Jakub Krofta rezyseruje "Madame"

W Teatrze na Woli w sobotę premiera "Madame" Antoniego Libery. Reżyseruje Czech Jakub Krofta.

Warszawa, lata 60. ubiegłego wieku. Maturzysta jednego z liceów zakochuje się w tajemniczej nauczycielce języka francuskiego - Madame.

Po głośną, wydaną w 1999 r. powieść Antoniego Libery sięga czeski reżyser Jakub Krofta, który pracował już w Warszawie w teatrach Guliwer i Lalka. Adaptację "Madame" przygotowała Maria Wojtyszko, w roli tytułowej zobaczymy Aleksandrę Bożek. Premiera przedstawienia rozpocznie piątą edycję Przeglądu Laboratorium Dramatu.

Rozmowa z Jakubem Kroftą

Beata Kęczkowska: Jak to było z "Madame"? Jak pan trafił na tę powieść?

Jakub Krofta: Dostałem propozycję reżyserowania od Tadeusza Słobodzianka, który widział pokazywany tu w Warszawie kilka lat temu mój spektakl "Sekretny dziennik Adriana Mole'a". Byliśmy od tamtej pory w kontakcie, umawialiśmy się na współpracę. Jeszcze nie mieliśmy konkretnego tytułu. I pewnego razu Tadeusz przyszedł do mnie z powieścią Antoniego Libery. Ona jest przetłumaczona na czeski. Przeczytałem i trochę odnalazłem w niej samego siebie. Też byłem takim biednym młodym człowiekiem.

Biednym, a nie trochę przemądrzałym? W każdym razie dojrzalszym od rówieśników.

- Raczej biednym. Jak inaczej nazwać młodego chłopaka, który wybrał sobie kobietę niedostępną, starszą, dyrektorkę szkoły na dodatek, zamiast koleżankę w swoim wieku? On musi używać rozumu, wszystko analizuje, przetrawia.

Można go polubić?

- W naszym spektaklu gra go Waldek Barwiński. Ja go polubiłem (śmiech). Gdy przeczytałem tę powieść, postać Madame wydała mi nierzeczywista, z Marsa, na pewno nie stąd. Miałem nawet taki pierwszy pomysł, że takiej postaci nie może zagrać żywa aktorka, że to będzie lalka. Cieszę się, widząc, jak sobie radzi Ola Bożek, która gra Madame.

Nasz spektakl będzie o dorastaniu, ale też o tym, że często wybieramy cele, których nie możemy osiągnąć. "Madame" to dla mnie przede wszystkim opowieść o wolności, chęci przeżycia wielkiej przygody, pragnieniu wyrwania się z przeciętności.

Zapowiada pan, że chce, by to był spektakl i dla młodych widzów, i dla tych, którzy w latach 60. dorastali. Trochę trudne wyzwanie.

- Takie spotkanie dwóch generacji na widowni to ciekawe doświadczenie. Podobne zadanie udało mi się przy "Sekretnym dzienniku...". Doszło do porozumienia między pokoleniami. Od kilku lat reżyseruję w różnych krajach spektakle dla ludzi młodych. To bardzo wrażliwa, spontaniczna i wymagająca publiczność szukająca przedstawień, w których może się odnaleźć. W teatrze młodzież nie znosi natomiast fałszu i sztuczności.

Jak na scenie zaistnieje Warszawa sprzed kilkudziesięciu lat?

- Scenografia jest bardzo oszczędna, prosta. Zależy nam na stworzeniu pewnego klimatu. Będzie muzyka na żywo i przeboje tamtych lat. Szukaliśmy kostiumów jak najbardziej autentycznych, wypożyczaliśmy je w wytwórni filmowej.

Wielokrotnie reżyserował pan w Polsce, a niedawno został pan dyrektorem artystycznym Wrocławskiego Teatru Lalek. Co sprawiło, że postanowił pan pracować u nas na stałe?

- W Teatrze Drak w Hradcu Kralowe, gdzie dotąd pracowałem, byłem już 17 lat. Wydaje mi się, że to trochę za dużo i przyszła pora na zmianę. Miałem już jakieś doświadczenie z teatrem w Polsce, tu w Warszawie pracowałem w Guliwerze i Lalce, to zdecydowało, że przystąpiłem do konkursu, i się udało. Nie planuję we Wrocławiu rewolucji, nie jestem jej fanem. Chcę współpracować z zespołem, który tam jest, bo to bardzo fajni ludzie. Planujemy - trochę w pośpiechu - sezon.

Będzie powód, by pojechać do Wrocławia?

- Mam nadzieję, że tak. Będzie reżyserował Ondrej Spišák, Paweł Aigner, Marek Zakostelecky, z którym wspólnie robiliśmy spektakle w Warszawie. Zamierzamy rocznie przygotowywać pięć premier, zależy nam, aby to były spektakle adresowane do wszystkich grup wiekowych, od maluchów, przedszkolaków, przez dzieci nieco starsze, nastolatki, aż po - może nie dorosłych, ale dorastających. Ustalamy, uzgadniamy, co to będą za tytuły. Na pewno będziemy zamawiać sztuki u polskich pisarzy i dramatopisarzy.

* "Madame", Antoni Libera, reż. Jakub Krofta. Scenografia - Zoya Zupkóva, adaptacja - Maria Wojtyszko, wizualizacje - Magdalena Górfińska, muzyka - Bartłomiej Woźniak, Łukasz Borowiecki, Paweł Żejmo. W spektaklu wystąpią m.in: Aleksandra Bożek, Waldemar Barwiński, Stanisław Brudny/Zdzisław Wardejn, Zuzanna Grabowska/Agata Wątróbska, Anna Gryszkówna, Szymon Rząca i Paweł Domagała. Premiera w Teatrze na Woli 7 lipca, www.teatrnawoli.pl i www.labodram.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji