Artykuły

... i teraz "Szewcy" górą!

Motto:

A jednak dobrze jest, wszystko jest dobrze. - Co? - Może nie? Dobrze jest psiakrew, o kto powie, że nie, to go w mordę!

(Stanisław I. Witkiewicz)

W chwili gdy wszystko wygląda na parodię, paranoję, brzmi aluzyjnie, dwuznacznie, anty i pro jednocześnie... trwa pochód "Szewców"! Żeby nie huśtać niczyimi myślami oświadczam, iż mam na uwadze powodzenie w ostatnich czasach naukowej sztuki w trzech aktach ze "śpiewkami" pt. "Szewcy" Stanisława Ignacego Witkiewicza. We Wrocławiu doszło do tego, że "Szewcy" wysforowali się na czoło pochodu, o czym najlepiej świadczy tradycyjna nagroda przyznawana najciekawszemu spektaklowi przez wrocławskich krytyków i recenzentów z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru.

Zwycięstwo teraz akurat "Szewców" ma w naszej codzienności niezwykłą symbolikę. W końcu problemem obuwniczym między Odrą i Bugiem nie chcą się zajmować nawet kabarety. W sztuce Witkacego but jest rekwizytem arcyważnym! Ale przecież nie dlatego wrocławscy teatromani ponad pięćdziesiąt razy zapełniali już widownię na przedstawieniach "Szewców" i nie dlatego ten akurat spektakl dostał w tym roku Statuetkę hr. Fredry.

Widzów przyciąga temat. Wizja i mechanizm rewolucji wszelakich maści. Janusz Goćkowski w "Studiach o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu" pisze tak...

"Witkacemu rewolucja rysuje się jako zdarzenie, które przerywa kod kulturowy jego kręgu cywilizacyjnego, lecz nie jest ono ani straszne, ani dostojne, raczej nudne i męczące, oznaczające zwycięską ekspansję schematyzacji i mechanizacji życia społecznego i stosunków międzyludzkich. Nie ostrzega, lecz pokazuje pewien proces kliniczny, obcy mu duchowo, lecz - wedle jego przeświadczeń - najprawdopodobniej nieuchronny. Ten punkt widzenia nazwałbym modernistycznym. Jest bowiem inny niźli to sobie wyobrażali konwencjonalni przeciwnicy i stronnicy rewolucji."

Pamiętać należy, że "Szewców" pisał Witkacy w latach 1927-1934. Bez wątpienia miał on doświadczenia wyjątkowe. W roku 1914 zapisuje się do szkoły oficerskiej w Petersburgu. Na własnej skórze doświadcza rewolucji. Najpierw jako carski oficer, potem wybrany już przez żołnierzy komisarz bolszewickiego pułku ("nie biłem w mordę, nie kląłem pa matuszkie, karałem słabo i byłem względnie grzeczny"), który pierwszy zbuntował się w czasie rewolucji lutowej w roku 1917.

Malkontenci teatralni zwani też krytykami i recenzentami w przyznawaniu nagrody nie ograniczyli się oczywiście tylko do samej sztuki. Przede wszystkim oceniali, przeżuwali i rozkładali na czynniki pierwsze wszystkie aspekty artystyczne przedsięwzięte przez reżysera Jacka Bunscha, scenografów Wojciecha Jankowiaka i Michała Jędrzejewskiego, kompozytora Zbigniewa Karneckiego oraz Klarę Kmitto odpowiedzialną za plastykę ruchu. Z werdyktem tego gremium można oczywiście dyskutować, ale wcześniej dobrze jest wziąć sobie do serca motto, którym opatrzyłem ów tekst. Przyjmujemy więc wszyscy, że dobrze się stało!

"Szewcy" więc na tronie...

Nie wypada się spierać w dzień świąteczny, miejmy nadzieję, że jurorów natchnęła rzeczywiście muza Melpomena. Spróbujmy uwydatnić plusy ostatnich wrocławskich "Szewców". Reżyser może i uprościł dramat, ale dzięki temu nabrał on szczególnej wyrazistości, ostrości i intensywniej docierał do publiczności Milczeniem pominę prymitywne "poprawki" nanoszone w tekście przez niektórych aktorów jakiś czas po premierze.

Bardzo efektownie wypadła wizja plastyczna znanej wrocławskiej spółki scenograficznej "J" and "J". Pomysły i efekty dziejące się w obrazie przytłumiły momentami inne elementy artystyczne, w tym także literackie; prowadząc spektakl zdecydowanie kierunku widowiska. Nie można jednak się temu dziwić; inscenizacja na dużej scenie Teatru Polskiego musiała praktycznie w taką stronę zmierzać. Założyli to całą świadomością animatorzy tego zdarzenia.

Przyłożyli się do sukces "Szewców" również aktorzy. Zwłaszcza Ferdynand Matysik jako Sajetan Tempe. Bez przesady mogę napisać, iż jest to kolejna bardzo dobra rola tego popularnego i lubianego aktora. Dalej znajdujący się w świetnej aktorskiej formie Erwin Nowiaszak jako Prokurator Robert Scurvy, tuż za - nim Stanisław Melski, Zbigniew Lesień, Ewa Kamas i inni.

Czy to wystarczy na sukces? Jak widać wystarczy!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji