Artykuły

Powrót małych ojczyzn

Pamiętacie małe ojczyzny? To był wielki mit lat 90. XX wieku. Powstał na fali demokratycznych przemian, chodziło o zdecentralizowanie życia kulturalnego i zorganizowanie go na nowo wokół lokalnych tradycji i tożsamości. Wierzono, że na peryferiach przetrwała autentyczność, której brakowało w wielkich miastach - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Dlatego jeszcze w latach 80. na prowincję ruszyły grupy artystów i społeczników, by szukać nowych przestrzeni dla kultury. Gardzienice, Supraśl, Węgajty, Sejny, Michałowice, Legnica, Wałbrzych stały się przestrzenią artystycznego eksperymentu, w którym sztuka o wielkomiejskim rodowodzie konfrontowała się z lokalnymi społecznościami. Niestety, ten artystyczny transfer z miast na prowincję w ostatnich latach się zatrzymał. Samorządy, na które spadł ciężar utrzymania edukacji i służby zdrowia, niechętnie patrzą dziś na miejskich intruzów robiących niszową sztukę. Lokalni politycy wolą dawać pieniądze na masowe festyny i festiwale pierogów, bo to zapewnia im głosy wyborców. Przetrwały tylko te inicjatywy, które mają wsparcie państwa, jak Pogranicze w Sejnach, Teatr Gardzienice czy Teatr Wierszalin w Supraślu, lub regionu, jak legnicki Teatr im. Modrzejewskiej. Nowatorska kultura na prowincji znalazła się w niełasce.

Dlatego najnowsza inicjatywa wielkopolskiego urzędu marszałkowskiego zasługuje na wielką uwagę. Program "Wielkopolska: Rewolucje" to powrót idei małych ojczyzn w nowej formie. Jego inicjatorką jest Agata Grenda, nowa dyrektorka tamtejszego departamentu kultury, do niedawna wicedyrektorka Instytutu Polskiego w Nowym Jorku. Zamiast tworzyć nowe instytucje na prowincji, proponuje desant artystów, którzy przez kilka miesięcy będą pracować z lokalnymi wspólnotami. W Stanach Zjednoczonych wiele ciekawych wydarzeń artystycznych dzieje się na głębokiej prowincji. Grenda wierzy, że podobnie może być w Polsce. To pionierska działalność, żaden inny urząd marszałkowski nie podjął takiej inicjatywy.

W projekcie bierze udział czołówka artystów polskiej sceny tanecznej, muzycznej, teatralnej i designerskiej. W Zakrzewie z miejscowym klubem seniora będzie pracował tancerz Mikołaj Mikołajczyk, który na co dzień współpracuje z czołówką polskich reżyserów teatralnych: Mają Kleczewską, Krzysztofem Warlikowskim, Grzegorzem Jarzyną. W tym miesiącu w poznańskim Teatrze Wielkim odbyła się światowa prapremiera opery "Powolny człowiek" z librettem Johna Maxwella Coetzeego i jego choreografią. Kuratorka Joanna Warsza, współautorka programu tegorocznego Biennale w Berlinie, pojedzie do Konina, gdzie zajmie się problemem nieobecności Romów wypędzonych z miasta 30 lat temu. Projekt z pszczelarzami i osobami niepełnosprawnymi intelektualnie realizuje w Swarzędzu Monika Jakubiak, projektantka mody, która w ubiegłym roku w ramach programu kulturalnego polskiej prezydencji w UE szyła razem z wolontariuszami w 12 stolicach świata wielkie puzzle z napisem "I, Culture" (Ja, Kultura). Nad całością "wielkopolskich rewolucji" czuwa Agata Siwiak, kuratorka teatralna, która pracowała dotąd przy wielkich prestiżowych projektach, takich jak Kongres Kultury we Wrocławiu czy Festiwal Czterech Kultur w Łodzi.

Pomysł jest na pozór szalony. Co na prowincji mogą robić choreograf tańca współczesnego, projektantka mody czy kuratorka teatralna? Okazuje się, że bardzo wiele. Paradoksalnie w miejscach, gdzie kultura jest dobrem rzadkim, awangardowym artystom łatwiej nawiązać dialog ze społecznością niż w wielkich ośrodkach. Do najbardziej nawet szalonych pomysłów publiczność podchodzi tam bez uprzedzeń. Przykładem mogą być projekty artystyczne, które w Sokolu na Podlasiu realizowała w pierwszej dekadzie wieku Agnieszka Tarasiuk, kuratorka i artystka wizualna z warszawskiej ASP. Do maleńkiej osady w sercu Puszczy Knyszyńskiej sprowadzała awangardowych muzyków i artystów, którzy świetnie dogadywali się z mieszkańcami. Pamiętam koncert free jazzu, na którym dzieciaki z Sokola grały na wykonanych własnoręcznie instrumentach z muzykami formacji 3Metry. Przyszła ich posłuchać cała wieś, aplauz po improwizowanych solówkach był równie gorący jak na Jazz Jamboree.

Pierwsze spotkania w ramach "Wielkopolska: Rewolucje" dobrze wróżą całemu projektowi. W ubiegłym tygodniu zakończyły się warsztaty Moniki Jakubiak w Muzeum Pszczelarstwa w Swarzędzu [na zdjęciu]. Powstały dwa ule, pszczeli i ludzki, które symbolizują związki między światem ludzi i owadów. Mikołaj Mikołajczyk już spotkał się z seniorami z Zakrzewa, jest pod wrażeniem ich energii i pasji. W sierpniu jedzie na cały miesiąc ze swoją ekipą, aby pracować nad spektaklem, w którym zatańczy z seniorami. Premiera we wrześniu. A mieszkanki Kołaty pojechały specjalnie na spektakl taneczny Janusza Orlika prezentowany na poznańskiej Malcie. Mówią, że otworzył im głowy na nowy taniec.

Najważniejsze w tym działaniu jest partnerstwo i aktywna współpraca. Agata Siwiak przestrzega zasady, aby nie kolonizować prowincji, nie narzucać niczego z góry, ale doprowadzić do sytuacji, by obie strony, mieszkańcy i artyści, czerpali wzajemnie inspirację. Tylko w ten sposób jest szansa na mikrorewolucję w małych ojczyznach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji