Artykuły

Warszawa. Rafał Rutkowski zakłada Klub Komediowy

- Pod ziemią można mowie wszystko, byc niepoprawnym politycznie, hardcore'owym, bluznierczym. Piwnica to idealne miejsce - mówi Rafał Rutkowski, założyciel Klubu Komediowego, który od sierpnia będzie działał w piwnicy na Chłodnej 25.

Rafał Rutkowski, komik znany z one-man show "Ojciec polski", "Seks polski" czy "To nie jest kraj dla wielkich ludzi", aktor filmowy ("Jak się pozbyć cellulitu", "Lejdis") i serialowy ("Dom nad rozlewiskiem", "Miłość nad rozlewiskiem"), zakłada w kawiarni Chłodna 25 pierwszy w Polsce Klub Komediowy wzorowany na zachodnich comedy clubs.

Pierwsza pozycja w repertuarze Klubu to one-man show Rafała Rutkowskiego "Tańczący z myślami" (13 sierpnia). W sierpniu odbędą się także warsztaty z teatru improwizowanego organizowane przez kultowy teatr Klancyk!

ROZMOWA z Rafałem Rutkowskim

Mateusz Pacewicz: Skąd pomysł na Klub Komediowy?

Rafał Rutkowski: Z Michałem Walczakiem zrobiliśmy na Chłodnej premierę one-man show "To nie jest kraj dla wielkich ludzi", założyliśmy Teatr Chłodnica, a później jako Teatr Montownia wystawiliśmy "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o teatrze". Na Chłodnej działa prężnie teatr improwizowany Klancyk! z Michałem Sufinem na czele. Robią mnóstwo ciekawych rzeczy, Grzegorz Lewandowski z Chłodnej 25 jest prawdziwym mecenasem kultury. Uznaliśmy, że warto te niezależne, rozproszone inicjatywy skanalizować. Ideałem są comedy clubs na Zachodzie, gdzie ludzie mogą chodzić w ciemno, bo zawsze coś się dzieje: stand-up, one-man show, małe formy teatralne, teatr improwizowany, rzeczy paraestradowe. W Polsce nie ma comedy clubs, ale Chłodna nieformalnie jest właśnie takim miejscem. Pora obwieścić światu, że teraz będą działy się tam rzeczy komediowe, ale nie mainstreamowe, kabaretowe. Telewizja ma swoje prawa - musi być łatwo, szybko i przyjemnie. A dobry stand-up i improwizacja wymagają czasu. Komedia to matematyka, przedmiot ścisły - żeby kogoś rozbawić, trzeba mieć talent i rzemiosło. Telewizja na kształcenie rzemiosła nie pozwala.

Polski raczkujący stand-up nieraz trąci telewizyjnym kabaretem.

- Nie ma co od razu chcieć, żeby na scenę wyskoczył Ricky Gervais, Eddie Murphy czy Bill Hicks. Klub Komediowy to nie będzie tylko stand-up, ale to rzeczywiście bardzo klubowa forma: jeden człowiek, mikrofon, publiczność i fajne kawałki. Mam nadzieję, że Klub Komediowy będzie miejscem, gdzie poziom stand-upu będzie wciąż rósł. Bo poza grupami jak Stand-up Polska czy Bez Cenzury to tych ludzi "oddolnych" jest mnóstwo. Tylko są rozproszeni.

Nie ma u nas rozwiniętego humoru ostrego, przekraczającego granice, pewnych rzeczy jeszcze się nie nauczyliśmy. Humor pełni wiele funkcji, nie tylko ludyczną

Występujący stand-uper często opowiada na scenie o szczegółach ze swojego życia prywatnego.

- Wszystko, co ma występujący, to jego osobowość, bez żadnej maski, kostiumu, roli. Jest sam - z mikrofonem i ludźmi. Prowadzi z nimi rozmowę, dialog. Mózg musi być otwarty, a z drugiej strony stand-uper musi być jak rewolwerowiec - czujny, strzelający żartami w odpowiednich momentach. Kabaret to nawias: zakładam beret, kalosze i mogę robić skecz o wsi. A stand-uper wychodzi i mówi prawdę. Dlatego właśnie stand-up jest (np. w USA) enklawą tekstów niepoprawnych politycznie?

- Gdyby dialog Figurskiego z Wojewódzkim odbył się w sali stand-upowej, to nikt by nie mrugnął okiem. Bo w konwencji stand-upu wiesz, że występujący może powiedzieć wszystko. Ty możesz zareagować: wstać, wyjść, wybuczeć go itp.

Stand-uper to błazen, trickster?

- Stańczyk! Dojrzali stand-uperzy podejmują kwestie demokracji, wolności słowa, rasizmu, tego, co nas dotyka na ulicach. Chciałbym, żeby taka forma stand-upu się u nas rozwijała. Zaczynamy być demokracją z doświadczeniem. Historia Radia Eska w kraju, w którym kwestie żartu są "przemielone", nigdy by się nie wydarzyła. Nie wyrzucono by z roboty dwóch gości, którzy uprawiają program satyryczny. Nie bronię żartu, ale przez to, że nie ma u nas rozwiniętego humoru ostrego, przekraczającego granice, pewnych rzeczy jeszcze się nie nauczyliśmy. Humor pełni wiele funkcji, nie tylko ludyczną.

A czym jest dla ciebie?

- Zastanawiam się nad tym od wielu lat. Co powoduje, że ludzie się śmieją? Gdzie następuje to sprzężenie zwrotne? Dlaczego czasami śmieszny tekst nie śmieszy? Cała gałąź wiedzy.

Himalaje humoru, największe wyzwanie w sztuce rozbawiania to dla mnie film kinowy, udana komedia, z której widzowie będą się śmiali. John Cleese znany m.in. z Monty Pythona mówił, że pisząc scenariusz dwa lata przed emisją, musisz wiedzieć, że tu będzie śmiech, tu będzie śmiech - nie czując publiczności. Na scenie, gdy widzisz, że nie idzie - przyspieszasz, zwalniasz, zmieniasz akcenty.

Dlaczego poziom polskich filmów komediowych jest na ogół tak niski?

- Szczególnie po "Kac Wawie" wyrobiła się taka etykieta, że polskie komedie to dno. A mnie interesuje, co zrobić, żeby było lepiej. W Klubie nie będziemy kręcić filmów komediowych, ale będziemy organizować pokazy komedii. Mam nadzieję, że uda nam się też zaprosić reżyserów, scenarzystów kojarzonych z filmami komediowymi na panele, na których zastanowimy się, dlaczego komedie nie wychodzą. Gdzie jest kłopot? Czego brakuje? Kwestia pieniędzy? Widowni? Twórców? Producentów? Co cię w Polsce śmieszy?

- Jesteśmy krajem kontrastów, ludzi dumnych i zakompleksionych. Kra-jem o bogatej tradycji historyczno--martyrologicznej zjednaj strony, a z drugiej krajem ludzi, którzy chcą żyć w spokojnym i normalnym państwie Europy Zachodniej. Te sprzężenia powodują, że w prasie, na ulicy jest mnóstwo śmiesznych sytuacji. Woody Allen powiedział, że komedia polega na obserwowaniu cudzej tragedii. Okrutne.

- Ale taka jest prawda. W stand--upie, kabaretach, farsach chodzi o to, że komuś coś się nie udaje, a my podglądamy. Od kiedy Chaplin wywracał się na ulicy, od kiedy Buster Kea-ton spadał z wieżowca - ludzi śmieszy to samo. Polska jest krajem fantastycznym dla komedii - trzeba tylko znaleźć odpowiednie miejsce, gdzie ta komedia i satyra będzie mogła spokojnie rosnąć. Mam nadzieję, że takim miejscem będzie Klub Komediowy.

Bywalcy Chłodnej 25 to specyficzna publika - na pewno nie jest to przekrój polskiego społeczeństwa.

- Z moich doświadczeń wynika, że na Chłodną przychodzą różni ludzie. Na moich one-man show dwa pierwsze rzędy pełne były ludzi powyżej sześćdziesiątki. Podchodzili i mówili: "Dziękujemy, to nam przypomniało dawną Piwnicę pod Baranami". Teatr Klancyk! ściąga młodzież. Na nasz spektakl "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o teatrze" przychodziła publiczność teatralna, która nigdy wcześniej na Chłodnej nie była. I tak będzie w Klubie Komediowym. To mała salka na 80 miejsc, więc tłumów być nie musi. Publiczność zależy tylko i wyłącznie od tego, co tam będzie. Może z Klubu stworzy się coś kultowego, taki Saturday Night Live. To marzenia, ale trzeba marzyć, żeby coś osiągnąć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji