Artykuły

O cenzurę dla poezji w tańcu

XII Międzynarodową Konferencję Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej w Bytomiu podsumowuje Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Największy w Polsce przegląd nowoczesnych technik sztuki tanecznej dobiegł końca. Wśród zaproszonych zespołów niewiele zdołało wybić się ponad poprawność, choć zdarzały się rewelacje.

Poranny program wypełniają warsztaty (taniec, krytyka, fotografia, terapia tańcem, warsztaty radiowe i menedżerskie), wieczorem odbywają się spektakle. Nocą - sprawdzian zdobytych umiejętności na parkiecie klubu festiwalowego. Krew się gotuje, płyną hektolitry wody. Instruktorzy (głównie Amerykanie) przekonują, że kto potrafi chodzić, potrafi też tańczyć. Ale kto tańczył dwa tygodnie, ten chodzić już raczej nie może.

Dance macabre i pojedynek z lustrem

Aby zdobyć widza, najlepiej go rozśmieszyć. Szwajcarska grupa Compagnie Drift osiągnęła to swoim średniowiecznym komedio-horrorem. Maszkary pozlepiane z ludzkich członków ukazywały się nad przepierzeniem, niczym w teatrzyku kukiełkowym. Zza ścianki wypełzały trójgłowe pająki, wielorękie strzygi, wampiry o melancholijnych obliczach. Odbył się bal straszydeł i pełna uroku masakra przypominająca kreskówkowe siekanki. Baśń? Sen w gotyckim zamczysku? Na pewno szwajcarska precyzja i uniwersalny humor.

We wspaniałej sali elektrociepłowni - katedrze epoki industrialnej - wystąpiła Mariko Tanabe (Kanada - Japonia). Jej wyciszone solo to seans freudowski ujawniający rozdarcie tożsamości płciowej i kulturowej. Czerwona suknia i lusterko, atrybuty europejskiej damy, zmieniają się w strój samuraja, a staromodna toaletka staje się świadkiem walki ze starością. Opowieść toczy się poprzez przedmioty. Biała maska, kimono, marynarka i nagie, uprzedmiotowione ciało artystki narzucają jej kolejne role, pozwalają przechodzić płynnie od delikatności do agresji.

Wielkie i małe improwizacje

Wśród grup amatorskich dominowała technika contact improvisation. Partnerzy asystują sobie nawzajem, poszukując wspólnego środka ciężkości. Studenci poszukiwali go nieporadnie, lecz uparcie, tworząc układy przypominające puszczone z zwolnionym tempie pojedynki aikido czy capoeiry.

Podobne inspiracje wystąpiły w przedstawieniach gospodarzy (Jacek Łumiński, Sylwia Hefczyńska-Lewandowska). Płynne ruchy, harmonia, wsłuchanie się w drugiego człowieka. Tancerze z ŚTT wykorzystywali te elementy jako kontrast dla scen gwałtownych. Zamiast miłości pojawia się ból, zamiast spełnienia - zniszczenie. Ciała, które stanowiły jedność, zwracają się przeciw sobie.

Słodko-gorzki smak orientu

Piękne, plastyczne obrazy zaprezentowały zespoły z Korei (Chang Mu Dance Company) i USA (Nai Ni Chen Dance Company). Wspomnienie wojny koreańskiej i ucieczki przez zamarzniętą rzekę osnuto na hipnotycznych wizjach i powolnym rytmie. Amerykanie sięgnęli po ikony kultury japońskiej (kaligrafia, sztuki walki, złote pałki bambusa). Dzięki doskonałej technice zbudowali formę syntetyczną i kompletną niczym poematy haiku.

Często bowiem ciała uwolnione z baletowych gorsetów popadają w bełkot. Działający z rozmachem organizatorzy dopuścili do głosu wielu tanecznych grafomanów. Należy więc życzyć więcej bezwzględności w doborze zespołów - najpiękniejsza poezja rodzi się pod cenzurą!

Na zdjęciu: Nai Ni Chen Dance Company.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji