Artykuły

Kto się kryje za pingwinami-komandosami

- W dubbingu tworzymy postaci, ale jednak na wzór oryginału, którego zwłaszcza w dużych amerykańskich produkcjach trzeba być bardzo blisko - mówi aktor musicalowy, TOMASZ STECIUK.

(...)

Tomasz Steciuk czyli Szeregowy

Jest jednym z najbardziej znanych aktorów musicalowych, występuje na najważniejszych scenach muzycznych w Polsce: w Teatrze Muzycznym w Gdyni, w warszawskiej Romie i Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Wkrótce będzie można go zobaczyć w tytułowej roli w musicalu "Korczak" w Operze i Filharmonii Podlaskiej - Europejskim Centrum Sztuki w Białymstoku.

Maja Staniszewska: Jak się zaczęła Pana przygoda z dubbingiem?

Tomasz Steciuk: - Od współpracy z Dorotą Kawęcką na Myśliweckiej, gdzie było studio dubbingowe TVP. W 2000 roku zaryzykowała i zaprosiła mnie do głównej roli w programie dla dzieci "Wesoła matematyka". Debiutanci z reguły zaczynają od gwar - zbiorowych nagrań głosów w tle i jeśli się sprawdzają stopniowo dostają coraz trudniejsze zadania. Ja dostałem szansę od razu. Potem trafiłem na świętej pamięci Joannę Wizmur, legendarną reżyser dubbingu ze studia Start. Wiele mnie nauczyła. Mam wrażenie, że razem z Bartkiem Wierzbiętą zapoczątkowali stylu grania w dubbingu, który teraz obowiązuje - grania życiowego, naturalnego. Dzięki temu dubbing jest dziś żywy, bliski i dzieciom i dorosłym. Jak choćby Prosiaczek, któremu do dziś użyczam głosu we wszystkich produkcjach Disney'a.

A jak pan trafił do pierwszego "Madagaskaru"?

- Do takich dużych produkcji kinowych zawsze jest casting. Reżyser zastanawia się, który ze znanych mu głosów pasuje do roli. Właśnie Joanna uznała, że ja się nadam do roli Szeregowego. Takim aktorom jak ja - nie celebrytom trudniej dostać rolę. Nagranie mojego głosu poleciało za ocean. Dzięki moim umiejętnościom wysokiego mówienia i dzięki dodawaniu, jak to mówią dzieciaki, słodkości bohaterom udało mi się ten casting wygrać.

Spodziewał się pan takiego sukcesu pingwinów?

- Nie. I szczerze powiem, że jestem pod wrażeniem, jak producentom, teraz już serialu "Pingwiny z Madagaskaru" wciąż nie kończą się pomysły.

Co Pan najbardziej lubi w Szeregowym?

- Beztroską naiwność tej postaci, która daje szansę na różne interpretacje. Zauważyłem, że z biegiem czasu w serialu zaczyna wierzyć w siebie, a nawet próbuje się stawiać. Dorasta i bardzo mi się to w nim podoba.

Obsadzanie Pana w rolach słodko-naiwnych jak Prosiaczek czy Szeregowy wynika tylko z Pana możliwości głosowych czy z charakteru też?

- Pewnie muszę mieć coś takiego gdzieś w sobie. Choć na co dzień, w życiu jestem raczej ostrą, zdecydowaną osobowością. Ale wydaje mi się, że każdy aktor ma w sobie pierwiastek żeński. I to właśnie on pozwala mi takie postaci grać.

Czy przygotowanie wokalne pomaga?

- Bardzo. Wydaje mi się, że to jest moja główna zaleta. W dubbingu tworzymy postaci, ale jednak na wzór oryginału, którego zwłaszcza w dużych amerykańskich produkcjach trzeba być bardzo blisko. Szczerze powiem, że czasem mnie to denerwuje. Uważam, że każdy kraj ma swoją kulturę, humor, podejście do życia. Jerzy Stuhr jako Osioł w "Shreku" udowodnił, że będąc sobą - bo przecież to zupełnie inny człowiek niż Eddie Murphy - ma inny głos, inny temperament, inny sposób wypowiadania się - można stworzyć świetną postać. Ale niestety często jest tak, że klient nasz pan. Staram się więc pracować tak, żeby wilk był syty i owca cała czyli żeby i dzieci w Polsce i amerykański producent byli zadowoleni.

(...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji