Artykuły

Lubię się z siebie śmiać

Ma opinię poważnego, wręcz sztywnego, zwłaszcza od kiedy z pierwszego amanta Polski zmienił się w dyrektora teatru. Ale MICHAŁ ŻEBROWSKI ma dystans do siebie i świata. Pytania, na jakie nie lubi odpowiadać, zadaje mu Robert Kozyra.

ELLE Czy uważasz, że w pełni wykorzystałeś szansę, jaką dało ci mocne wejście w show-biznes rolami w "Panu Tadeuszu" i "Ogniem i mieczem"? Bo mam wrażenie, że coś poszło nie tak. Miałeś ogromny potencjał, mogłeś grać u każdego i dowolną rolę... a Ty zniknąłeś.

MICHAŁ ŻEBROWSKI Na pewno nie wykorzystałem wszystkich szans, jakie proponował mi ówczesny polski show-biznes. Ale nie mam do siebie o to pretensji. Jestem zadowolony z miejsca, w którym dziś się znajduję - zawodowo i prywatnie.

ELLE Kilkanaście filmów w ciągu niemal 20 lat uprawiania zawodu to niezbyt wiele. Byłeś jednym z objawień polskiego show-biznesu, wróżono Ci fantastyczną karierę. Spełniło się?

M.Ż. Dwa remisy i jedna porażka to też niezbyt wiele, a jednak wszyscy czujemy satysfakcję z organizacji Euro 2012. Udało mi się spełnić największe zawodowe marzenie - być współwłaścicielem prywatnego teatru. Niedawno też zakończyłem swoją przygodę grania na Ukrainie i w Rosji, gdzie spędziłem może zbyt wiele czasu.

ELLE Ale dlaczego tam? W Polsce nie miałeś ciekawych propozycji czy też byłeś zbyt wybredny? A może była to kwestia pieniędzy?

M.Ż. Krzysztof Zanussi polecił mnie do filmu "1612". To była fantastyczna propozycja, zdecydowałem się więc z niej skorzystać. A później to był już elekt lawinowy -posypały się oferty. Rosja jest ogromnym rynkiem, kręci się tam trzysta filmów rocznie - jest kino festiwalowe, komercyjne, są produkcje telewizyjne, a w związku z tym i zarobki inne. Natomiast dla mnie propozycje te były cenne nie tylko ze względu na dobre honoraria, lecz także doświadczenie zawodowe i czysto ludzkie.

ELLE Czy Moskwa i Kijów były dla Ciebie tym, czym dla większości polskich aktorów jest Zachód? Bo nie oszukujmy się, marzą oni raczej o karierze w Hollywood, w ostateczności - o rolach w produkcjach niemieckich czy francuskich, nie o grze w Rosji.

M.Ż. Tak, to dosyć trafne porównanie, zwłaszcza pod względem możliwości, jakie się przede mną otworzyły. A że nie jest to kierunek zazwyczaj wybierany przez polskich aktorów pragnących zaistnieć w zagranicznych produkcjach - cóż... ja skorzystałem i nie żałuję.

ELLE Jesteś tam rozpoznawalny?

M.Ż. Podobno tak, ale trudno mi w to uwierzyć.

ELLE Myślisz, że jesteś świetnym aktorem?

M.Ż. Myślę, że mam świetny zawód, który bardzo lubię, a ocenę tego, jakim jestem aktorem, pozostawiam innym.

ELLE Przesadna skromność! Skąd wziął się więc ten boom na Ciebie, gdy zaczynałeś karierę? Byłeś rozchwytywany tylko dlatego, że byłeś przystojny? Nie miałeś talentu?

M.Ż. To nie tak. Miałem talent, oczywiście. Dlatego mimo młodego wieku zostały mi powierzone wiodące role w polskich superprodukcjach. Myślę też, że bohaterowie, których grałem, w dużej mierze przyczynili się do tego "boomu". Były to wyjątkowo znane i lubiane postacie, z którymi mnie utożsamiano. Do tego podobno dobrze się fotografowałem na okładkach kolorowych pism. ELLE Zazdrościsz kariery i popularności Więckiewiczowi, Szycowi albo Karolakowi? Uważasz, że uroda amanta ogranicza i przeszkadza?

M.Ż. Zazdroszczę, a raczej podziwiam wszystkich tych, którzy potrafią to, czego ja nie potrafię. Otrzymywanie . ciekawych ról jest uzależnione głównie od talentu, a mniej od wyglądu zewnętrznego, bo odpowiednia charakteryzacja może człowieka zmienić nie do poznania. Z tego punktu widzenia uroda pomaga, nie przeszkadza, bo łatwiej jest przystojnego aktora oszpecić, niż z brzydala zrobić amanta. Ale warto jest zawalczyć o różnorodność ról, bo to dla aktora duża frajda i możliwość rozwoju.

ELLE Ty walczyłeś wystarczająco zaciekle?

M.Ż. Pewnie nie. Moją pasją zawsze był teatr. Marzyłem o tym, by mieć swoją scenę. Ale by to marzenie się urzeczywistniło, musiałem wiele rzeczy poświęcić, zrezygnować z nich, by skupić się na tym, co uważałem za ważniejsze. Dlatego przez wiele lat nie zabiegałem o role w produkcjach telewizyjnych. Bo bądźmy szczerzy - w Polsce popularność aktorowi dają nie filmy, ale telewizja. A ja nie występowałem w niej, bo zwyczajnie nie miałem na to czasu.

ELLE W końcu jednak zagrałeś w "Na dobre i na złe". Dlaczego?

M.Ż. Dostałem świetnie napisaną rolę. Granie dr. Falkowicza - tego łajdaka - sprawia mi frajdę. A przy tym, oczywiście, fakt, że ogląda nas kilka milionów ludzi i że mogę zaprezentować się z innej strony, też ma duże znaczenie.

ELLE Falkowiczowi, którego grasz, niewątpliwie uderzyła woda sodowa do głowy. Też miałeś etap gwiazdorzenia?

M.Ż. Gdy stajesz się popularny i rozpoznawalny, zmienia się stosunek otoczenia do ciebie. Moim zdaniem każdej osobie, która odnosi sukces, w pewnym momencie woda sodowa uderza do głowy. Ten etap zwykle mija. Mnie uzdrowiły obowiązki producenckie, zobowiązania w kontraktach sponsorskich czy reklamowych, coraz większa odpowiedzialność za firmę, a potem instytucję Teatru 6. piętro.

ELLE Żyjesz na wysokim, europejskim poziomie. Zapracowałeś na to, ale mam wrażenie, że tak naprawdę nigdy nie musiałeś o nic walczyć, wszystko przychodziło Ci łatwo.

M.Ż. Zostałem wychowany w poszanowaniu pracy i w przekonaniu, że jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz włożyć w to dużo wysiłku i być konsekwentnym. Nie narzekam na poziom życia, ale nie powiedziałbym, że osiągnąłem go bez walki, choćby z samym sobą.

ELLE Jesteś współwłaścicielem Teatru 6. piętro, menedżerem. Nie masz czasami poczucia, że w Twoim życiu biznes wygrał ze sztuką?

M.Ż. Nic odczuwam dyskomfortu z powodu bycia i menedżerem, i artystą. Przeciwnie, to dzięki biznesowi mogę uprawiać sztukę. Taki komfort zawdzięczam osobie swojego wspólnika. Nie wyobrażam sobie prowadzenia teatru z kimś innym niż Eugeniusz Korin. Mam do niego olbrzymi szacunek jako do artysty, menedżera i wspólnika. I zaufanie jako do przyjaciela. To właśnie dodaje mi odwagi i wiary w obraną drogę. .

ELLE Jak bardzo rozwinął się w Tobie gen narcystyczny?

M.Ż. Jak każdy aktor lubię, gdy moja praca jest doceniana, podziwiana, ale to chyba nie świadczy o zbyt rozwiniętym genie narcystycznym. Nie jestem typem faceta, który - by się dobrze poczuć - musi usłyszeć komplement, no, chyba że od żony. Szczerze mówiąc, obecnie bardziej ekscytujący jest dla mnie pozytywny odbiór naszych ostatnich premier w Teatrze 6. piętro niż komplementy pod moim adresem.

ELLE Rodzice akceptują Twój pomysł na życie?

M.Ż. Mojej mamie, która jest lekarzem, chyba trudno zaakceptować dr. Falkowicza (śmiech). Natomiast tata z uwagą śledzi prace Teatru 6. piętro i kibicuje nam przy każdej premierze. Z jednej strony widzą, jak olbrzymiego zaangażowania wymaga teatr, ile powoduje stresów, a z drugiej - wiedzą, że się w tym realizuję, że daje mi to ogromną satysfakcję, wspierają mnie, cieszą ich moje sukcesy i martwią moje porażki.

ELLE Jesteś pierwszym artystą w rodzinie czy też odziedziczyłeś po kimś talent?

M.Ż. Myślę, że mój ojciec jest artystą, choć z zawodowym aktorstwem nie ma nic wspólnego. Mówią, że po nim odziedziczyłem geny amanta (śmiech). Jestem pierwszą osobą w rodzinie, która zdawała do szkoły teatralnej.

ELLE Kto Cię dziś wspiera najbardziej?

M.Ż. Oczywiście Ola.

ELLE Twoja żona jest od Ciebie sporo młodsza. Jak się poznaliście?

M.Ż. Uczyliśmy się razem angielskiego. Niestety, po miesiącu musieliśmy przerwać lekcje. Ola nie była jeszcze gotowa na ślub ze starym dziadem. Trzy lata później wpadliśmy na siebie i od tego się zaczęło.

ELLE Nie miałeś wątpliwości? W końcu wcześniej żyłeś właściwie bez żadnych zobowiązań.

M.Ż. To nieprawda. Zawsze miałem mnóstwo zobowiązań i dobrze się czułem z brzemieniem odpowiedzialności.

ELLE Ale to były zobowiązania zawodowe. Prywatnie byłeś wolnym człowiekiem. I nagle, jako dojrzały facet, decydujesz się na ślub. Skąd wiedziałeś, że to ta jedyna?

M.Ż. Nic zrozumiesz tego. Po prostu, pijąc kawę, spojrzałem na nią i zrozumiałem, że naprzeciw mnie siedzi moja przyszła małżonka.

ELLE Ola była Twoją fanką? Wyszła za swojego idola?

M.Ż. Ogromnie nad tym ubolewam, ale nie byłem, nie jestem i już wiem, że nigdy nie będę idolem swojej żony.

ELLE Różnica wieku? A może nie ceni Cię jako aktora?

M.Ż. Trudno powiedzieć dlaczego, ale wiem, że woli filmy z Ryanem Goslingiem.

ELLE Naprawdę? Może po prostu tak Cię podpuszcza?

M.Ż. Moja żona nie traktuje mnie jak gwiazdora. Dzięki temu czuję się przy niej swobodnie - nie muszę się spinać ani niczego udowadniać Jednocześnie jest dla mnie ogromnym wsparciem i wiem, trzyma za mnie kciuki.

ELLE Jesteście do siebie podobni?

M.Ż. Absolutnie nie.

ELLE Co Was różni, a co przyciąga?

M.Ż. Przyciągają wszystkie nasze różnice. Ale szanowna małżonka zakazuje mi wypowiedzi na swój temat. Szkoda, bo byłoby co opowiadać.

ELLE Co poczułeś, kiedy po raz pierwszy trzymałeś na rękach swojego syna?

M.Ż. Pomyślałem, że mam niesamowite szczęście, że on jest mój... pamiętam, że byłem spokojny. Uczucia, których wówczas doświadczyłem, były jedyne i niepowtarzalne. I chcę, by pozostały moje.

ELLE Czy jego pojawienie się Cię zmieniło?

M.Ż. Ojcostwo to wyjątkowe doświadczenie. Z całą pewnością powoduje zmiany. Chociażby to, że nagle przestajesz być centrum własnego życia. To miejsce zajmuje twoje dziecko. Trudno wyrazić, jakie to uczucie, gdy wracasz do domu po całym dniu pracy, zmęczony, czasami wkurzony albo rozczarowany, niemal zawsze zestresowany, a tu biegnie do ciebie maluch, krzycząc z radości. Zaczynasz się zastanawiać, po co żyłeś, kiedy go nie było.

ELLE Dostrzegasz w nim jakieś swoje cechy? Co odziedziczył po Tobie?

M.Ż. Mam nadzieję, że nie tylko upór. Sprawia wrażenie myślącego dziecka, ale to już na pewno ma po mamie.

ELLE Nie bałeś się, że nie poradzisz sobie z byciem ojcem? Czytałeś jakieś poradniki czy zaufałeś intuicji?

M.Ż. Nie przyszło mi do głowy, żeby czytać poradniki. Mam wspaniałego ojca i chciałbym taki być dla swojego syna.

ELLE Mówisz swojemu synowi, że go kochasz?

M.Ż. Być może zbyt często.

ELLE Akurat mówienia "kocham" nigdy nie jest za dużo. Franek ma już ponad dwa lata. Macie jakieś wspólne rytuały? Co lubicie razem robić?

M.Ż. Franek uwielbia grać w piłkę i karmić wiewiórki. Ja najbardziej lubię, gdy rzuca mi się na szyję, kiedy wracam do domu. Przed snem opowiadam mu wymyślane tylko dla niego bajki.

ELLE Zastanawiasz się nad tym, jakie będą jego wspomnienia z dzieciństwa? Starasz się stworzyć mu świat pozbawiony kantów?

M.Ż. Bez przesady, myślę, że powinien wiedzieć, że świat nie jest idealny ani pozbawiony kantów. Na razie najważniejsze jest to, aby czuł się przez nas kochany. Moje najmilsze wspomnienia z dzieciństwa to góry, wakacje u gazdy, dwa miesiące winnym świecie. Ale pamiętam też moment, gdy mój tato puścił kijek, którym pomagał mi utrzymać równowagę na rowerze. Ta euforia, że jadę sam, że umiem, że jestem duży - to było coś niesamowitego. Staramy się, aby nasze dziecko miało po prostu frajdę z dzieciństwa.

ELLE Co sprawia Ci prawdziwą przyjemność?

M.Ż. Towarzystwo moich przyjaciół, ich poczucie humoru, to, jak ze mnie żartują. To działa ożywczo, pozwala zachować dystans i nie zgłupieć do reszty.

ELLE Masz dystans do siebie? W mediach, świadomie lub nie, kreujesz się na poważnego gościa, nieco sztywnego i wręcz pozbawionego poczucia humoru. Może jeszcze nie odkryto w Tobie talentu komediowego?

M.Ż. Lubię się śmiać - i z siebie, i z innych, natomiast mój wizerunek medialny bardzo mi odpowiada. A ciekawych mojego talentu komediowego zapraszam do Teatru 6. piętro.

ELLE Przyjaźnisz się z ludźmi z branży?

M.Ż. Przyjaźnię się z ludźmi bez względu na to, czy są z branży, czy nie. Od jakiegoś czasu moje relacje z innymi aktorami można nazwać serdecznym koleżeństwem, a być może nawet przyjaźnią. Przedtem długi czas orbitowałem na obrzeżach show-biznesu i nie nawiązywałem bliższych kontaktów z osobami z tzw. środowiska. W gruncie rzeczy nie miałem do tego okazji, byłem skoncentrowany na sobie. Na pewno zmieniło mnie małżeństwo, potem ojcostwo, a po części teatr. ELLE A w jaki sposób radzisz sobie z emocjami? Czy musiałeś kiedyś szukać pomocy psychologa?

M.Ż. Stres i emocje rozładowuję przede wszystkim na scenie (śmiech). Nic miałem do tej pory potrzeby skorzystania z pomocy psychologa. W trudnych sytuacjach zwracam się do najbliższych. Dzięki ich akceptacji zrozumiałem, że nie muszę mieć do siebie pretensji o to, że pewne rzeczy mi nie wychodzą.

ELLE Jak widzisz siebie w przyszłości - jako aktora czy biznesmena?

M.Ż. Przede wszystkim widzę siebie jako odpowiedzialną głowę rodziny, szczęśliwego męża i kochającego ojca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji