Artykuły

Pojedynek na Makbety

Czy warto przywozić drzewo do lasu? Czasem warto. Udowodnił to w tym roku Międzynarodowy Festiwal Teatralny w Edynburgu. Największe zainteresowanie wśród polskich produkcji wzbudzały w stolicy Szkocji realizacje najbardziej szkockiego dzieła Szekspira. Makbet z Polski pojawił się w trzech wersjach - pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Dwie z nich były już dobrze znane widzom Edynburga. Największe oczekiwanie wiązało się z inscenizacją dokonaną przez Grzegorza Jarzyny. O ten spektakl, nie grany ze względów technicznych w Polsce twórcy festiwalu zabiegali od czterech lat. Richard De Marco porównywał go do filmu Akiro Kurosawy, inni doceniali nowatorstwo i podkreślali ciekawe przeniesienie języka kina na scenę teatru. Dla potrzeb inscenizacji dostosowano specjalną halę widowiskową na peryferiach Edynburga. Dobre przyjęcie przez widzów i rekomendacja organizatorów stała jednak w zdecydowanej opozycji do reakcji krytyków.

Dla Dominika Cavendisha z "Daily Telegraph", który podkreślił swoje wielkie uznanie dla teatru polskiego, spektakl Jarzyny był rozczarowaniem. Uznał go za krzykliwą i jaskrawą produkcję. A nawiązując do tytułu "2008 Makbeth" określił mianem śmierdzącego, rozkładającego się czteroletniego kabanosa. "Sztuka mówiąca o morderczej, politycznej ambicji stała się świadectwem aroganckiej pychy reżysera."

Zarówno Cavendish, jak i Lyn Garner z "Guardiana", który przeprowadził na swojej stronie internetowej transmisję ze spektaklu podkreślali, że Jarzyna zrealizował swego Makbeta w klimacie hollywoodzkiej superprodukcji o okrucieństwach wojny. Lyn Garner potraktowała to jako atut: "Akcja rozgrywana jest na pięciu przestrzeniach wewnątrz gigantycznej, szarej fasady, mogącej być zarówno zamkiem, jak i jakąś wojenną machiną. Jarzyna dociera do sedna Makbetha, przypominając, że bohater sztuki jest żołnierzem. To wojna daje mu okazję do przejęcia władz i wojna go niszczy. (...) Seks, władza i przemoc są tu nierozerwalnie ze sobą związane nie tylko w stosunkach Makbetha i Lady Makbeth, ale także w brutalnym zachowaniu żołnierzy wobec siebie.

Recenzenci zgodnie zarzucali Jarzynie efekciarstwo. Wspominali o naturalistycznej gejowskiej orgii wśród żołnierzy, a także zastanawiali nad obecnością na przyjęciu mężczyzny przebranego za białego królika. Pochwalono pomysł, pojawienia się Hekate, która zastępowała w pierwszej scenie czarownice a potem była kimś w rodzaju sumienia Makbetha. Nie do końca spodobał się pomysł ze śmiercią Lady Makbeth. Została porażona prądem gdy niosła okrwawione ubrania ofiar do pralni. "To chyba jedyna na świecie inscenizacja, w której Lady Makbeth rozstaje się z życiem z powodu wadliwej pralki. - konkluduje Lyn Gardner.

Podobnych złośliwości zaoszczędzono "Makbethowi" zrealizowanemu przez Pawła Szkotaka z poznańskim Teatrem Biuro Podróży. Spektakl ma w Edynburgu grono fanów od premiery na dziedzińcu uniwersyteckim w 2007 roku. Jego ówczesny sukces otworzył Szkotakowi i jego teatrowi drzwi do wielu prestiżowych festiwali. Lyn Gardner z The Guardian o tej plenerowej produkcji pisała m.in. : "Wiedźmy przenikają wśród drzew atakując dźwiękiem kołatek, Makbeth gra w berka ze śmiercią na szczudłach, pchającą wielki walec pełen czaszek ofiar. Ten spektakl ma coś z klimatu średniowiecza, a jednocześnie brzmi bardzo współcześnie przywołując na myśl krwawych dyktatorów ostatniego półwiecza. (...) Oczywiście w takim spektaklu plenerowym tekstu jest mało, a skondensowana historia ukazuje przejście Makbetha od wygórowanych ambicji do szaleństwa i śmierci w mgnieniu oka".

Lucy Ribchester w "Evening News" zauważa m.in. "Z oryginalnego scenariusza pozostał kościec, historia jest opowiedziana głównie poprzez działania. Teatr inteligentnie połączył klasyczne obrazowanie świata rozkładu i pokuty ze złowieszczo aktualnymi odniesieniami do wojny." Co ciekawe, tak dobrych a nawet entuzjastycznych recenzji z pokazów w Danii, Teheranie, USA i wielu innych miejsc spektakl Szkotaka nie otrzymał w Polsce. Odwrotnie było w przypadku Grzegorza Jarzyny.

Tegoroczny pokaz "Kim jest ten człowiek we krwi" Szkotaka przyjęty został w Edynburgu entuzjastycznie, a Szkotak otrzymał kolejne zaproszenia.

Z zainteresowaniem Edynburskiego Fringe'u spotkały się też Makbeth Grzegorza Brala i jego Teatru Pieśń Kozła. Bral wraz z grupą swoich aktorów odwołuje się do korzeni teatru. Jego opowieść o Makbecie to rozpisana na 7 aktorów partytura. Przykład doskonałego warsztatu aktorskiego, tanecznego i wokalnego. Kluczem w tym spektaklu jest muzyka, która rządzi grą aktorów. Tu każdy ruch i każdy dźwięk układa się jakąś magiczną partyturę. W podobnej konwencji z nieco większą grupą aktorów zrealizowane zostały, pokazywane po raz pierwszy w Edynburgu "Pieśni Leara". Jeśli dziś w teatrze można przeżywać catharsis to właśnie dzięki takim realizacjom.

Oferta polska na Edynburg, przygotowana przez Instytut Adama Mickiewicza, nie ograniczała się oczywiście do utworów Szekspira, ale ona z pewnością były najbardziej dyskutowane. Jan Kott napisał kiedyś o polskim Szekspirze. To określenie nic nie straciło ze swej aktualności.

(tłumaczenia za PAP)

Na zdjęciu: "Kim jest ten człowiek we krwi" w reż. Pawła Szkotaka, Teatr Biuro Podróży, Poznań

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji