Artykuły

Postmodernistyczne obrazy

Wszystko, co pokazano na scenie, to fragment nie kończącej się historii - o spektaklu "Kukła. Księga Blasku" w reżyserii Pawła Passiniego prezentowanym na IX Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera pisze Hanna Kłoszewska z Nowej Siły Krytycznej.

We wtorkowy wieczór w ramach IX Festiwalu Singera publiczność miała możliwość obejrzenia polskiej premiery spektaklu Pawła Passiniego "Kukła. Księga Blasku".

W spektaklu nie sposób nie dostrzec nawiązań do twórczości Tadeusza Kantora. W centrum następujących po sobie obrazów zawieszony został człowiek (w tej roli aktor Marek Oleksy), przypominający samego mistrza ze spektaklu "Wielopole, Wielopole". Człowiek ów obserwuje świat. Jest karykaturą boskości - niedoskonałym demiurgiem. Uzbrojony w a pędzle, atrybuty artysty, próbuje tworzyć, ale wszystko, co stwarza, jest ulotne i wymyka mu się spod kontroli. Tak więc ostatecznie stwórca nie ma wpływu na zmiany zachodzące w tworzonym przez niego świecie. Zostaje porwany w podróż przez kolejne obrazy i historie, pozostając obserwatorem.

Jednak to dopiero mała część dialogu prowadzonego przez reżysera z kulturą i tradycją. Jako punkt wyjście do rozważań Passini wybrał kabałę - temat nie łatwy. Na początku spektaklu pomaga swojej publice stawiać pierwsze kroki w nowo stworzonym świecie. Dokonuje prezentacji postaci, nazywa miejsca. Widownia podąża za opisem i udzielanymi informacjami, w pewnym momencie - który zresztą trudno uchwycić - zostaje jednak "porzucona" - pozostawiona w rzeczywistości, w której zmiany następują w zawrotnym tempie, a związki przyczynowo-skutkowe ulegają rozluźnieniu. Nierzadko działania, historie rozgrywają się na scenie równolegle, tak więc widz musi zdecydować, które zdarzenia są dla niego najciekawsze, skutkiem czego ogląda spektakl fragmentarycznie, nie może uchwycić całości. Niemożliwe staje się uniknięcie zagubienia i utraty wątku.

Nawiązania do Księgi Hioba, święte teksty z Księgi Blasku, Holocaust, w końcu fragmenty "Dziadów" Mickiewicza - scena wywoływania duchów i wielka improwizacja. To materiał na parę spektakli. U Passiniego publiczność otrzymuje to wszystko - a nawet więcej - w pigułce. I tak właśnie dzieje się we współczesnym postmodernistycznym świecie. Człowiek jest zalewany przez informacje, brodzi w intelektualno-filozoficznej papce, w której nie może sobie znaleźć miejsca.

Na uwagę zasługuje scenografia, która sama w sobie stanowi gotowe przedstawienie. Przestrzeń zmienia się wraz z aktorami przenoszącymi rekwizyty. Eklektyzm stylów - od świecącej kuli rodem z ekskluzywnego klubu, po stare drewniane ramy i słomiane lalki. Maluje się przed odbiorcą przestrzeń pozbawiona czasu i funkcji. Poprzez wizualizacje video odtwarzane na drugim planie można mieć wrażenie, że spektakl odbywa się w dwóch równoległych światach.

Całości dopełnia muzyka wykonywana na żywo. Stanowi komentarz do wydarzeń, ale czasem staje się pretekstem działań scenicznych.

Przez mnogość wątków rozgrywających się równolegle oraz wykorzystywanie różnych środków teatralnej ekspresji spektakl nieustannie skupia uwagę publiczności. Kończy się, lecz widz ma świadomość, że to tylko wycinek całości, że wszystko, co pokazał Passini, to fragment nie kończącej się historii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji