Artykuły

Piechotą w Himalaje

Rosjanka Anna Netrebko i Polak Piotr Beczała to najgorętsza para tego lata w Europie. Na e-Bayu bilet na "Cyganerię" w Salzburgu z ich udziałem osiągnął cenę 1200 euro - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Prasa w Niemczech czy Austrii komentowała, że przygotowaniom do "Cyganerii" w Salzburgu towarzyszy prawdziwa histeria. Ale media same podgrzewały atmosferę, obdarzywszy Netrebko i Beczałę mianem "Traumpaar". By ową parę marzeń pokazać milionom, dyrekcja salzburskiego festiwalu po raz pierwszy zdecydowała się transmitować sierpniową premierę do sal kinowych wielu krajów (w Polsce pokazywała ją sieć Multikina). W głównym programie telewizji austriackiej spektakl zgromadził rekordową widownię. Zobacz galerię zdjęć

Nim oboje stali się idolami mas, przebyli długą drogę z rodzinnych miejscowości do mieszkań, które półtora roku temu kupili w tym samym apartamentowcu na nowojorskim Manhattanie.

Kobieta idzie szybciej

Annie Netrebko było niewątpliwie łatwiej. Gdy z prowincjonalnego Krasnodaru przyjechała na studia do konserwatorium w Petersburgu, została szybko zauważona. Zaczęła występować w tamtejszym Teatrze Maryjskim, a taki angaż jest przepustką na każdą scenę w Europie czy Ameryce. Tym bardziej że u Anny wyjątkowo piękny głos łączy się z urodą.

Gwiazdą światowego formatu stała się w 2002 roku po sensacyjnym debiucie w "Don Giovannim" w Salzburgu. Miała 30 lat. Starszy od niej o 5 lat Piotr Beczała wcześniej zaliczył kilka występów na tym festiwalu, ale wciąż pozostawał w cieniu bardziej sławnych kolegów. Absolwent technikum mechanicznego w Czechowicach-Dziedzicach po studiach wokalnych w Katowicach wyjechał z Polski, w kraju nie miał żadnych propozycji. Zaangażował się do prowincjonalnego teatru w Linzu, ale nie narzekał; dużo śpiewał, a przede wszystkim ćwiczył, by jego głos się rozwijał.

Annę uznano za następczynię boskiej Marii Callas, urządzano nieustanne sesje fotograficzne, magazyn "Vogue" uczynił ją modelką jednej ze swych kolekcji. Piotr pojawiał się na coraz ważniejszych scenach, najpierw w nagłym zastępstwie, potem dyrektorzy zaczęli dopasowywać terminy spektakli do jego kalendarza. W fachowej prasie zaczęto porównywać Polaka z Luciano Pavarottim. W sezonie 2008-2009 wystąpił aż w trzech dużych rolach w nowojorskiej Metropolitan, podbijając amerykańską publiczność. Dyrektor tego teatru powiedział, że jest najlepszym tenorem lirycznym na świecie.

Do sukcesu był dobrze przygotowany. - Kiedy człowiek powoli, krok po kroku, wspina się w górach - wykłada swoją filozofię - na wysokości 5 tysięcy metrów, czuje się naturalnie. Gdy przywiozą go nagle helikopterem, może nie przeżyć. Z Anną znają się od dawna, w sceniczną parę świat połączył ich po występie w Metropolitan w 2009 roku w "Łucji z Lammermooru", bo dzięki transmisji spektakl obejrzało kilkadziesiąt milionów widzów na świecie. Polak wystąpił w nim zresztą znów w zastępstwie. - To było szaleństwo z jego strony - mówi mi jego żona Katarzyna. - Zaśpiewał tak trudną rolę w dniu przeznaczonym na odpoczynek między własnymi spektaklami.

Słynni kochankowie

Ryzyko, którego Piotr Beczała zazwyczaj unika, się opłaciło. Świat chce teraz oglądać duet, a oni spełniają to marzenie jako Romeo i Julia, Manon Lescaut i kawaler des Grieux, królewna Jolanta i rycerz Vaudémont. Wreszcie przyszła pora na słynnych kochanków: poetę Rudolfa i hafciarkę Mimi w "Cyganerii" Pucciniego.

Rosyjska gwiazda podkreśla, że Pietia, jak nazywa Polaka, to jej ulubiony partner.- Nasze głosy wspaniale się uzupełniają - podkreśla w wywiadach. - Ania to piękna kobieta o niezwykłej prezencji - odpowiada na to Beczała. - Ja jestem inny, bardziej wycofany, ale zaryzykuję, że w śpiewie sobie dorównujemy. Bardzo chętnie z nią występuję, choć poza tym każdy idzie swoją drogą. Parę marzeń wykreowały media, jak kiedyś trzech tenorów.

Popularność przyjmują ze spokojem. Ona w rozmowie jest bezpośrednia. On stara się nie rzucać w oczy, w Salzburgu wynajęli z żoną dom poza miastem, by uciec od tłumów. Gdy jeden z szefów Audi dowiedział się, że nigdy nie prowadził samochodu tej marki, przysłał mu najnowszy model do przetestowania. Polak się nim przejechał, ale obecnie jego samochodową miłością jest jaguar z 1958 roku, którym przyjechał do Salzburga z Polski. A gdy tylko ma czas, oddaje się grze w golfa. W biurze prasowym festiwalu zestaw tekstów, jakie w różnych językach ukazały się po premierze "Cyganerii", liczy 172 strony. Niemal wszyscy podkreślają, że włoski reżyser Damiano Michieletto zrobił spektakl porównywalny z tym, co ogląda się dziś niemal wszędzie, a przecież gwiazdy wymagają szczególnej oprawy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji