Artykuły

Zakamuflowana opcja niemiecka

Nieco na marginesie kontrowersji wokół wyboru Jana Klaty na stanowisko dyrektora najważniejszej krakowskiej sceny, krystalizuje się coraz wyraźniej szalenie interesująca i cenna, acz dla wielu z nas, pielęgnujących wyłącznie szlacheckie pochodzenie, zapewne nieco egzotyczna wizja uprawiania teatru, czy szerzej kształtowania życia teatralnego - pisze Michał Centkowski.

Novum tejże wizji zawiera się w swego rodzaju komplementarności, całościowym ujęciu długoterminowej strategii. W której wyraźnie zaakcentowano nie tylko potrzebę większej przejrzystości finansowej, lecz także, co istotniejsze, zmianę niezdrowych relacji wewnątrz środowiskowych kształtowanych w ustroju szczęśliwie minionym.

A więc chociażby o wypracowanie standardów oraz jasnych procedur współpracy na linii reżyser - zespół aktorski - dyrektor sceny. I nie idzie rzecz jasna uprzedzając głosy krytyki o to, by marginalizować najważniejsze postaci polskiego teatru współczesnego, czy też używając tej ohydnej nomenklatury kupieckiej, jego towary eksportowe. Również postulat racjonalizacji wydatków nie zawiera w sobie sugestii jakoby kultura była w Polsce przeinwestowana. Idzie jedynie o to, by wykazać pewną dawno w Rzeczpospolitej zapomnianą postawę pro systemową, o jakiej wspominała ostatnio Małgorzata Dziewulska. I dobrze że w tak prestiżowym miejscu taka postawa kiełkuje.

Być może dzięki temu także w innych instytucjach kultury zmieni się czyjś sposób myślenia. Skończy się polityka zawłaszczania, a zacznie autentyczna i rozsądna polityka różnorodności, ważniejsza wszak od najelegantszej nawet koterii.

A może nie. Może powie ktoś zapatrzył się Janek na Niemców, a Centkowski na Janka. Bez wątpienia Klata, pracujący parokrotnie w zgoła odmiennej rzeczywistości "przeregulowanego" i rozmiłowanego w jasności procedur świata teatru niemieckiego odrobił lekcje z Schillera. Co jednak ważniejsze, w przeciwieństwie do większości, przepracował także dorobek innego, rozmiłowanego w "przeregulowaniu" Niemca Georga Friedricha Hegla, który już dawno temu dowodził sobie współczesnym, że to "system prawny jest królestwem urzeczywistnionej wolności"

Więc teatr swój widzi Jan Klata, nie folwark. Zawiera się w tym jakże ryzykownym, zwłaszcza w Krakowie, sformułowaniu cień podejrzenia o gminne niemal pochodzenia, a przynajmniej gminne obyczaje nowego dyrektora Teatru Starego.

Bez względu na to czy na co dzień pojedynkujemy się szablą, czy okładamy cepem, skierujmy wzrok nasz nie tylko na to co będzie się działo na Krakowskiej scenie, ale i na to jak będzie się działo wokół niej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji