Artykuły

Gratulacje dla Jacka Mąki i brawa za przedstawienie!

"Ostatnia taśma" w reż. Piotra Bogusława Jędrzejczaka w Teatrze Dramatycznym w Płocku. Pisze mo w Gazecie Wyborczej - Płock.

W środę wieczorem płocki Teatr Dramatyczny zaprezentował swą najnowszą premierę - "Ostatnią taśmę" Samuela Becketta w reżyserii Piotra Bogusława Jędrzejczaka.

Nie była to taka sobie, zwykła premiera. Po pierwsze - spektakl zrealizowano w ramach rozpoczętej właśnie SkArPy czyli Transgranicznego Festiwalu Sztuk im. Stefana Themersona (Jędrzejczak, reżyser przedstawienia, jest dyrektorem artystycznym festiwalu). Była jeszcze jedna okazja: 30-lecie pracy scenicznej Jacka Mąki, płockiego aktora. Jedynego, który w środę wystąpił na scenie ("Ostatnia taśma" to monodram).

Jeśli nie byliście w teatrze, możecie jeszcze zobaczyć przedstawienie w czwartek, sobotę albo niedzielę oraz pod koniec miesiąca - w niedzielę 23 września.

Czy warto? Oczywiście. "Ostatnia taśma" to kilka chwil z życia Krappa, starca, który w każde swoje urodziny nagrywał na magnetofonowe taśmy wszystko, co miał do powiedzenia na temat minionego roku. Dziś odsłuchuje jedną, sprzed 30 lat, kiedy miał lat 39. Co wtedy było dla niego ważne? O czym mówił jak natchniony? O swoim życiu wewnętrznym, jakimś podniosłym przełomie w jego psychice, czymś, co w końcu zrozumiał, czemu chce oddać się cały. Co podsumował jedynie kilkoma zdaniami? Epizod na łódce z dziewczyną o pięknych oczach i związek, który szybko zakończył.

Cały komizm i tragizm tego spektaklu zawiera się w tym, jak 69-letni Krapp reaguje na wynurzenia siebie samego sprzed lat 30. W nosie ma swoje dawne mistyczne przełomy, nie chce nawet tego słuchać, szybko zatrzymuje i przewija taśmę (dlatego widz w zasadzie nie jest w stanie określić, cóż to było za odkrycie). Odsłuchuje raz po raz tylko tych kilka zdań - o dziewczynie w łódce. Jest w tym coś wstrząsającego - ta świadomość szansy na szczęście, którą zaprzepaścił, która już nigdy się nie powtórzy. A jednocześnie zabawnego - kiedy okazuje się, że Krapp bardzo nisko ceni sobie filozoficzne wynurzenia swego młodszego ja. I wymyśla mu pod nosem.

Przedstawienie nie nastraja może optymistycznie, ale jest głęboko prawdziwe - także dzięki wspaniałej grze Jacka Mąki. I ma morał - dbaj o zdrowie, o ludzi wokół siebie. I nie siedź w ciemności.

Kiedy wybrzmiały ostatnie brawa, aktor został dosłownie zarzucony dyplomami, medalami i prezentami - od władz województwa, miasta, dyrekcji teatru i wielbicieli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji