Artykuły

Szczęśliwie w centrum handlowe nie zamieni się dworzec w katowickiej Ligocie, choć podobno były takie plany. Piotr Wiśniewski, młody aktor, wraz z grupą współpracowników właśnie wynajął go od kolei. Chce tu otworzyć teatr, kawiarnię wraz z jadłodajnią, przestrzeń twórczą, galerię i miejsce koncertów oraz spotkań w jednym.

Wkrótce w centrum Katowic razem z odnowionym dworcem przybędzie nam kolejne centrum handlowe. Tymczasem kilka kilometrów dalej, w Ligocie, mamy dowód, że można było zrobić to zupełnie inaczej - pisze Przemysław Jedlecki.

Piotr Wiśniewski, Joanna Wawrzyńska i Dawid Komuda mają pomysł na galerię na dworcu. Wcale nie handlową

Recepta na "sukces" w Katowicach była prosta. Wystarczyło ogłosić, że uratuje się zapuszczony od dawna kolejowy dworzec. Dużo szumu wokół przebudowy zrobiły już efektowne komputerowe wizualizacje. To nic, że ostateczny projekt wygląda trochę gorzej, a terminu realizacji prac nie udało się dotrzymać. Wydatki na budowę i tak się zapewne zwrócą.

Opłacą się też zapewne władzom miasta. Bo gdy od lat nie działo się nic specjalnego, a powodem do chwalenia było oddanie do użytku blaszanej hali sportowej, przemiana zapuszczonego dworca w czyste (oby!) i migoczące milionem świateł centrum handlowo-rozrywkowe to gwarantowany sukces. Kino i parę obrazów na ścianach posłużą tu za dowód, że ktoś zatroszczył się nie tylko o pieniądze, lecz także kulturę. Malkontenci wreszcie będą musieli przyznać, że Katowice zmieniają się na lepsze.

Czyżby? Sklep to sklep, kino to kino, a dworzec to dworzec. PR-owskie sztuczki tego nie zmienią. Urbaniści oraz socjologowie miasta będą pewnie zawsze się spierać, czy takie molochy ratują, czy niszczą miasta. Jednak dla mnie zamiana dworca w centrum handlowe jest pójściem na łatwiznę i rozpaczliwą próbą rehabilitacji właściciela, który przez lata nie dbał o swoją własność.

Na szczęście są miejsca, w których szuka się innych sposobów na rozwiązanie tego problemu. Może są mniej widowiskowe, ale wymagają odwagi i pomysłowości.

Przykładem może być to, co dzieje się w Rudzie Śląskiej. Na początku września władze tego miasta wynajęły od kolei zabytkowy dworzec w Chebziu. Wcześniejsze prośby o remont nic nie dawały, więc samorządowcy sami chcą o to zadbać. Ze względu na swoją lokalizację dworcowy budynek w Chebziu łatwo byłoby - na tutejszą skalę - adaptować tak, jak czyni się to z dworcem w Katowicach. Władze Rudy Śląskiej zapowiadają jednak, że ani im to w głowie. Chcą, by służył pasażerom, a część przestrzeni oddadzą organizacjom młodzieżowym, artystom i stowarzyszeniom. Życzę powodzenia! Będą potrzebne nie tylko pieniądze oraz dobry pomysł, lecz także konsekwencja i wiara w sukces.

Szczęśliwie w centrum handlowe nie zamieni się też dworzec w katowickiej Ligocie, choć podobno były takie plany.

Piotr Wiśniewski, młody aktor, wraz z grupą współpracowników właśnie wynajął go od kolei. Chce tu otworzyć teatr, kawiarnię wraz z jadłodajnią, przestrzeń twórczą, galerię i miejsce koncertów oraz spotkań w jednym.

Ambitnie? Bardzo. I w dodatku w opozycji do ul. Mariackiej, która większości kojarzy się z miejscem do picia niż prawdziwej kultury. Wiśniewski przekonuje, że w Ligocie brakuje takiego miejsca i mieszkańcy tej części Katowic na pewno chętnie przyjdą tu posłuchać muzyki, na spektakl czy spotkać się ze znajomymi.

Na razie pomysłodawcy urządzenia tu "Przestrzeni Twórczej Stacja Ligota" zbierają niepotrzebne sprzęty, by ją urządzić. Przydadzą się krzesła, stoły, leżaki, lampy, a nawet stare rowery i kasety VHS. Taśmy mogą się przydać do ozdobienia podniszczonych ścian dworca.

Nie wiem, czy projekt się powiedzie, czy może zakończy się finansową i organizacyjną klapą. Za jakiś czas przekonamy się o tym. Jednego jestem pewien - takie inicjatywy jak ta z Ligoty czy Chebzia znaczą dla miasta więcej niż kolejny budynek wypełniony sklepami i fast foodami.