Artykuły

Piwne rozmowy w irlandzkim pubie

Akcja "Tamy" rozgrywa się w wiejskim zaniedbanym pubie gdzieś w Irlandii. Jego nielicznymi bywalcami są okoliczni mieszkańcy, a w sezonie turyści z Niemiec i Norwegii. Bohaterami "Tamy" są czterej mężczyźni, przyjaciele z dzieciństwa, osoby o różnych osobowościach i odmiennych temperamentach.

Najmłodszy z grona, właściciel i barman Brendan (Adam Cywka)jest spokojnym i opanowanym, zamkniętym w sobie kawalerem. Częstym gościem w barze jest Jack (Krzysztof Dracz) - nieogolony, w wygniecionym ubraniu stary kawaler, który wpatrzony tępym wzrokiem w kąt ogłasza: "Jestem wolny i dobrze mi z tym", sam w to nie wierząc. Jim (Paweł Okoński), cichy, fajtłapowaty mężczyzna, większość czasu spędza siedząc i obliczając wyniki gonitw, co, oprócz picia, jest jego jedyną rozrywką.

Pierwsze skrzypce w tej tak dziwacznej, że aż normalnej gromadzie życiowych rozbitków gra Finbar (Miłogost Reczek). Ten jedyny żonaty, choć wieczny podrywacz, reprezentuje typ lowelasa, ubranego w garnitur biznesmena. Łączy ich dręczący kompleks miejsca, niechęć do miastowych namiętności, tłamszone wymogami obyczajowości i głęboko skrywane marzenia. Ich rozmowy o cenach, turystach, pogodzie przerywane są suto zakrapianymi alkoholem toastami, którym towarzyszy głośny, rubaszny i niezupełnie szczery śmiech.

Sytuację zmienia przyjazd z Dublina młodej, pięknej, a co istotne, samotnej kobiety, która pojawia się w barze w towarzystwie Finbara. Od jej przybycia na tamie powstrzymującej namiętności pojawiają się pierwsze rysy, mężczyźni z nieprawdopodobną pasją rozdrapują stare rany, przywołują bolesne wspomnienia. Własne uczucia skrywają opowiadając historie o duchach. Z czasem wątki metafizyczne nabierają coraz ostrzejszych akcentów realizmu. Dopiero jednak, gdy kobieta opowiada o swojej tragicznie zmarłej córeczce, z którą spotkała się na granicy snu i jawy, ulotnej, nieuchwytnej, a jednocześnie tak wyraźnie rzeczywistej, tama pęka, uwalniając emocje.

"Tama" podejmuje ważne kwestie kondycji duchowej człowieka. Autor nie podaje gotowej, uniwersalnej, jedynej odpowiedzi. Jest ich wiele i są one tak różne, jak bohaterowie dramatu. Naturalistyczne dialogi, osadzone w knajpianej beznadziejności, są brutalne i pełne przekleństw. Bohaterowie, którzy w swoich alkoholowych zwidach bełkocą o marzeniach i dumają nad największymi tajemnicami świata, to ciekawy i dziwnie znajomy widok. I choć autor wierzy w duchy, my nie musimy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji