Artykuły

Wrocław. Inspiracja czy plagiat w Teatrze Lalek?

Sztuka "Antyzwiastowanie", którą w maju wystawił Wrocławski Teatr Lalek, to plagiat mojej książki - twierdzi Katarzyna Kotowska, autorka głośnej baśni "Jeż". - Absurd! "Jeż" był tylko inspiracją - odpowiada Maria Spiss, autorka spornego tekstu.

Premierę "Antyzwiastowanie" z tekstem Marii Spiss i w reżyserii Bartosza Szydłowskiego miało w maju w Teatrze Lalek. Spektakl powstał we współpracy z krakowskim teatrem Łaźnia Nowa i miał być elementem kampanii społecznej promującej rodzicielstwo adopcyjne.

W pierwotnych planach przedstawienie miało być adaptacją "Jeża" - wydana w 1999 roku książka Katarzyny Kotowskiej to mistrzowska baśń o adopcji, nagradzana, chwalona przez krytykę, łapiąca za serce zarówno małych, jak i dużych czytelników. Opierając się na własnych doświadczeniach, autorka w prosty sposób, oszczędnie posługując się metaforą, prowadzi czytelnika przez kolejne etapy dojrzewania do świadomego rodzicielstwa.

Tekst różni się tylko szczegółami

Z planów przeniesienia "Jeża" na scenę nic nie wyszło - Katarzynie Kotowskiej nie spodobała się wersja adaptacji zaproponowana przez Marię Spiss. Kategorycznie odmówiła też zgody na wykorzystanie cytatu z "Jeża" w teatralnym programie.

- Zaznaczyłam, że ponieważ nie znam tekstu pani Spiss, który zostanie wystawiony, nie życzę sobie, żeby gdziekolwiek pojawiało się moje nazwisko - mówi Kotowska. - Z teatru dostałam zapewnienie, że zadbają o to, żeby sztuka w ostatecznej wersji była wolna od odwołań do "Jeża" - tytułu, treści i mojej osoby. Tymczasem tekst proponowanej przez Marię Spiss adaptacji od ostatecznej wersji "Antyzwiastowania" różni się zaledwie drobnymi szczegółami.

"Podobieństwa zbyt daleko posunięte"

Podejrzenia, że "Antyzwiastowanie" może być plagiatem, u Kotowskiej zrodziły się po przeczytaniu recenzji w naszej gazecie. Niebezpiecznie zbliżyły się one do pewności, kiedy zobaczyła tekst adaptacji. Ponieważ chciała, żeby oba teksty porównał bezstronny specjalista, wysłała je prof. Grzegorzowi Leszczyńskiemu, poloniście z Uniwersytetu Warszawskiego. Jednoznacznie stwierdza on, że "Antyzwiastowanie" nosi znamiona plagiatu i narusza prawa autorskie Katarzyny Kotowskiej.

Wymienia tam przywłaszczenia poszczególnych zdań lub całych partii dialogu z "Jeża", powielenie całego wątku fabularnego, zakresu ideowego i problemowego, a także kreacje bohaterów, którzy wydają się żywcem przeniesieni z "Jeża". Na koniec stwierdza: "Podobieństwa między utworami są zbyt daleko posunięte, by można było mówić o plagiacie nieuświadomionym, powstałym przypadkowo i w sposób niezamierzony, np. w wyniku zapamiętania czytanej książki i mimowolnego odwzorowania jej treści, problematyki, schematów fabularnych bądź występujących w niej postaci w trakcie pracy autora nad utworem własnym".

Identyczny finał

Bohaterowie obu tekstów to bezdzietne pary (Kobiecie z "Antyzwiastowania" uzmysławia to anioł) starające się o adopcję. Rozmowy, które prowadzą w ośrodku adopcyjnym, przypominają - w obu przypadkach - dialogi z Pytią lub Sfinksem. I ze sceny, i w książce padają słowa, że Kobieta i Mężczyzna wyruszają na poszukiwanie swojego dziecka, które najwyraźniej "urodziło się innym rodzicom". Kiedy chłopiec (Piotruś w "Jeżu", Krzyś w "Antyzwiastowaniu") trafia do ich domu, muszą najpierw go oswoić - u Kotowskiej dziecko jest tytułowym jeżem, któremu od głaskania znikają kolce, u Spiss - nieruchomą lalką, która pod wpływem miłości rodziców ożywa. Finał jest też podobny, by nie powiedzieć: identyczny - zarówno na teatralnej scenie, jak i w książce Kotowskiej dojrzały już chłopiec odlatuje z domu.

Katarzyna Kotowska zgłasza sprawę do prokuratury.

- To kradzież. Kiedy spod domu ginie nam samochód, idziemy na policję. A tutaj ktoś ukradł moje myśli.

"Nie plagiat, a tekst inspirowany"

Maria Spiss jest zdumiona oskarżeniem: - Absurd! "Antyzwiastowanie" to nie żaden plagiat, ale tekst inspirowany "Jeżem". To miała być adaptacja, ale kiedy pani Kotowska nie wyraziła zgody, wykreśliłam z tekstu wszystkie cytaty. U mnie jest anioł, którego nie ma w "Jeżu", a zamiast tytułowego zwierzątka jest lalka. Trudno nie znaleźć tu podobieństw - schemat jest przecież z życia wzięty, takich historii jest cała masa i wszystkie podobne do siebie. Cóż można więcej wymyślić na temat adopcji? Dziwi mnie postawa pani Kotowskiej, ale jak ma ochotę i czas tym się zajmować, to proszę bardzo. Mnie te oskarżenia wydają się śmieszne.

"Antyzwiastowania" nie ma we wrześniowym i październikowym repertuarze Wrocławskiego Teatru Lalek, można go natomiast od dziś oglądać w krakowskiej Łaźni Nowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji