Artykuły

Noc przedślubna

Nieźle się musiał nagłówkować angielski aktor, reżyser i pisarz Robin Hawdon, tworząc intrygę, w której na początku, po tytułowym "Wieczorze kawalerskim", młody żonkoś odkrywa we własnym łóżku nieznajomą kobietę, zaś na końcu ci, co sobie przeznaczeni i tak trafią przed ołtarze, nieoczekiwanie nawet dla samych siebie. Po drodze kłamstwa i wykręty zaplączą ich w supeł nie do rozwikłania, gdyby go traktować serio. Któż jednak w takim celu idzie do warszawskiej Syreny? Wiadomo, że nie chodzi tu o nic poza zabawą. Ta zaś bywa szczególnie smakowita, gdy nie przyrządza się jej przy pomocy wciąż tych samych chwytów i z udziałem tych samych, rutynowanych rozśmieszaczy. Barbarze Borys-Damięckiej chwali się więc zapraszanie na Litewską artystów z innych teatrów i powierzanie im zadań często sprzecznych z dotychczasowym emploi. Z jakąż frajdą przychodzi oglądać Marię Ciunelis, smętnie tragiczną w Ateneum, tu zaś, ze śmiertelnie poważną miną wciągającą się w farsowe szaleństwa. A obok niej Adriannę Biedrzyńską i Piotra Polka dobrze czujących się w lekkim repertuarze, i Katarzynę Tatarak nie wykorzystywaną w macierzystym Polskim. Tudzież Krzysztofa Tyńca, którego świetne wyczucie groteski właśnie w takim repertuarze realizuje się najlepiej. W epizodach "syreniarze": wspaniały, nie wiedzieć czemu zapomniany, Tadeusz Wojtych, komik, ale i aktor od ról poważnych (także u Jerzego Grzegorzewskiego) i doświadczona Zofia Czerwińska. Reżyser Cezary Morawski znakomicie wypełnił pomysłowymi gagami wolne pola w scenariuszu, umiał też precyzyjnie stopniować farsowe szaleństwo aż do finałowego pandemonium. Miły wieczór.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji