Artykuły

Gdańsk. Aktorzy na parkingu

W gdańskim Teatrze Wybrzeże [na zdjęciu] - wkrótce jednej z pięciu scen narodowych w Polsce - aktorzy pracują jako stróże na parkingu samochodowym. Za 300-500 zł naprawdę się poświęcają: jeden wskoczył nawet na maskę kradzionego audi.

Oficjalne pismo od ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego powiadamiające o zamiarze nadania Teatrowi Wybrzeże statusu "narodowej instytucji kultury" jeszcze do Gdańska nie dotarło. Wiadomo już jednak, że minister docenił osiągnięcia i poziom artystyczny zespołu Wybrzeża, a nowy status oznacza dla teatru większy prestiż i większy budżet.

- Na razie nasi aktorzy zarabiają marnie - przyznaje Maciej Nowak, dyrektor teatru. - Każdemu zdarzają się sezony, gdy nie jest obsadzany w głównych rolach. Wówczas miesięczna gaża nie przekracza tysiąca złotych.

Dzięki pracy na parkingu kilkunastu aktorów może dorobić 300 zł miesięcznie, latem nawet 500.

Parking - położony w zatłoczonym autami, a do tego objętym zakazem parkowania centrum Gdańska - jest własnością teatru.

- Żeby nie było nieporozumień, kapituluję w obliczu egzystencjalnych problemów moich pracowników, ale mnie się to dorabianie nie podoba - tłumaczy Nowak. - Aktor powinien jednak chronić swoją twarz. Dyrektor warszawskiego teatru Ateneum Janusz Warmiński, gdy dowiedział się, że część jego zespołu dojeżdża na próby autobusami, natychmiast im tego zabronił. Zaczął zwracać aktorom za taksówki i tłumaczył: "Widz w teatrze nie może spojrzeć na twoją twarz i stwierdzić - o, to ten facet z autobusu".

Parkingu by nie było, gdyby nie gwiazda wybrzeżowej sceny Halina Winiarska. Na początku lat 90. podczas swojego jubileuszu, na którym obecny był ówczesny prezydent Gdańska Franciszek Jamroż, stwierdziła: "Skoro pan prezydent tak kocha teatr, niech nam coś podaruje". Podarował parking.

Wkrótce aktorzy pilnujący samochodów zainspirowali gdańskiego pisarza Bolesława Faca do napisania sztuki "Na parkingu".

Spektakl został wystawiony tylko raz. Halinie Winiarskiej nie spodobało się, że autor uczynił ją bohaterką sceny erotycznej, która odbywała się w... budce stróża.

Najlepsze anegdoty pisze jednak samo życie.

- Naoglądałem się filmów z Chuckiem Norrisem i gdy kradli z parkingu audi, wskoczyłem na maskę i złapałem za wycieraczki - opowiada Maciej Szemiel, aktor, w tej chwili grający w "H.", sztuce na podstawie Szekspira, reżyserowanej przez Jana Klatę. - Spadłem po 30 metrach, gdy wzorem Chucka próbowałem zbić pięścią szybę.

Szyba wytrzymała, Szemiel złamał nadgarstek, audi odjechało.

Do legendy przeszła też odzywka innego aktora, Jana Sieradzińskiego, który kierowcy ostrożnie stawiającemu auto na zapchanym parkingu krzyknął: "Wchodzi, wchodzi, ma pan krótkiego!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji