Artykuły

Doktor Faustus na scenie

Przygotowana przez Grzegorza Jarzynę inscenizacja "Doktora Faustusa" zdobyła rozgłos na długo przed premierą. Nie dość, że najbardziej utalentowany reżyser młodego pokolenia podjął próbę przeniesienia na scenę dotąd nie wystawianej powieści Tomasza Manna, to pierwsze trzy; spektakle miały być zagrane w Hebbel-Theater w Berlinie podczas Festwochen - jednego z najważniejszych teatralnych festiwali europejskich. Oczekiwana w napięciu berlińska premiera przyniosła jednak rozczarowanie.

Niewątpliwie inscenizacja Jarzyny ma pewne słabości, a mogą ogarnąć ją i zrozumieć tylko widzowie znający powieść. Trudno jednak traktować "Doktora Faustusa" jako porażkę młodego reżysera. Jego spektakl bowiem jest rozedrgany od emocji, przeniknięty tragizmem i ironią, nasycony niemiecką muzyką, od Bacha i Beethovena, przez Schumana i Wagnera aż po Mahlera i Straussa. Jarzyna bynajmniej nie usiłował ukazać całego życia niemieckiego kompozytora Adriana Leverkühna. Skroił się na dwudziestu latach: między rokiem 1910 a 1930, spędzonych w Monachium, w mieszkaniu senatorowej Rodde, i w bawarskiej wsi Pfeiffering, w domu Schweigestillów.

Adaptacja obejmuje zaledwie połowę powieści. Jarzyna pozostawił Serenusa Zeitbloma jako narratora snującego w czasie wojny, już w okresie klęsk III Rzeszy, opowieść o swym przyjacielu. Tym samym nie zrezygnował z paraleli między losem Leverkühna a historią Niemiec. W spektaklu zostały zachowane dysputy w salonach monachijskich mieszczan, w których dochodzą do głosu idee zapowiadające narodziny i triumf narodowego socjalizmu, a w epilogu widać bomby spadające na niemieckie miasta.

W inscenizacji na pierwszy plan wysuwa się jednak wątek faustowski, paktu Leverkühna z diabłem, nazwanym w adaptacji Mefistem. Leverkühn oddaje się we władzę demona, zarażając się kiłą w trakcie zbliżenia z prostytutką określaną potem jako Hataera Esmeralda. Ceną jaką przychodzi mu zapłacić za uzyskany tą drogą talent kompozytorski, jest jednak nie tylko choroba i potępienie, lecz również chłód i samotność.

W krótkim prologu Jarzyna ukazuje Leverkühna leżącego nago przy boku Esmeraldy i delikatnie przez nią pieszczonego, lecz skarżącego się: "Zimno mi". Z góry tej scenie przygląda się Mefisto. Gdy diabeł pojawia się później w pokoju Leverkühna przede wszystkim zabrania mu kochać i odmawia prawa do ciepła miłości. Spektakl ukazuje podejmowane przez Leverkühna rozpaczliwe próby przezwyciężenia infernalnego "zimna", w którym przyszło mu żyć i tworzyć, poznania "ciepła" "miłości", bezwzględnie udaremniane przez Mefista jako złamanie paktu.

Dramat zawiązuje się w salonie senatorowej Rodde. Jej córka Inez słowami i postępowaniem zdradza, że jest zakochana w skrzypku Rudim Schwerdtfegerze. On zachowuje się wobec niej jak zalotnik, jednocześnie jednak, chcąc pozyskać przyjaźń Leverkühna, zaczyna go "uwodzić". W kolejnych odsłonach śledzimy romans Rudiego z Inez, a także jego związek z Adrianem, nabierający w pewnym momencie charakteru wyraźnie homoseksualnego. Sytuację komplikuje pojawienie się w Monachium scenografki Marie Godeau. Podczas górskiej wycieczki Adrian zauważa, że Rudi jest w Marie zakochany. Prosi więc przyjaciela, by się oświadczył Marie w jego imieniu. W konsekwencji dochodzi do zaręczyn Rudiego z Marie. Wtedy porzucona Inez, która stała się morfinistką zabija Rudiego strzałem z pistoletu. Jarzyna połączył w jednej scenie kilka epizodów z powieści, ukazując równocześnie koncert Rudiego, jego zaręczyny z Marie, a wreszcie śmierć z rąk Inez.

Do tragedii dochodzi również, gdy Leverkühn obdarza miłością swego małego siostrzeńca Nepomuka. Przebywając chwilowo w Pfeiffering, chłopiec umiera w mękach. Reżyser nie pozostawia wątpliwości, kto jest sprawcą tej śmierci. Podczas zabawy Nepomuka z wujkiem, polegającej na naśladowaniu głosów zwierząt, w głębi sceny pojawia się nagle Mefisto i wydaje z siebie bulgot indora. On też jest lekarzem doglądającym konającego dziecka.

Kulminacyjnym momentem spektaklu jest publiczna spowiedź Leverkühna. Jarzyna rozegrał ją jako konfrontację artysty z publicznością. Zgromadzone w Pfeiffering audytorium leaguje rozmaicie na bolesne wyznania Leverkühna. Kilka osób słucha ich w skupieniu, ale większość pozwala sobie na złośliwe lub entuzjastyczne komentarze, zajmuje się piciem i jedzeniem, ostentacyjnie wychodzi z sali. W trakcie spowiedzi narasta zamieszanie i hałas. Leverkühn mówi z coraz większym trudem. W końcu pada, rażony atakiem paraliżu. Posadzony na krześle, otwiera usta, lecz wydaje z siebie wyłącznie żałosny jęk.

Jarzyna zastosował dynamiczny montaż, wykorzystując wieloplanową stworzoną z nadzwyczajnym poczuciem stylu, dekorację Magdaleny Maciejewskiej (bodaj najlepszego scenografa młodego pokolenia). Pomiędzy długie sceny wprowadził krótkie migawki ukazujące Leverkühna komponującego muzykę, przedrzeźniającego szczekanie psa czy powalonego atakiem migreny. Jan Frycz jako Leverkühn jest gwałtowny i szorstki. w chwilach cierpienia jednak - bezbronny niczym dziecko. Powinien być może jeszcze bardziej ekscentryczny. Pełną i złożoną postacią jest Zeitblom Henryka Niebudka, tylko pozornie poczciwy, Krzysztof Dracz sugestywnie gra Mefista. Mariusz Kiljan jako Rudi bywa nazbyt prostoduszny, zwłaszcza w relacjach z Adrianem, ambiwalentnych i mających podtekst homoerotyczny. Natomiast znakomite są w "Faustusie" role kobiece: ogarnięta pasją erotyczną będącą źródłem autodestrukcji Inez Aleksandry Popławskiej, wyrozumiała Elza Krzesisławy Dubielówny, i zamknięta, lecz bezgranicznie oddana Adrianowi Klementyna Kingi Preis.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji