Artykuły

"Jeden chybiony, drugi w serce"

Od września ubiegłego roku wrocławski Teatr Współczesny pracował właściwie na martwym biegu Grano, co prawda, przez pewien czas adresowanego do dzieci "Guliwera", ale teatr otaczała mgła niedomówień, plotek, sensacyjek, jawnych i cichych protestów. Pozornie nic się nie działo. Coś drgnęło po ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych. Zaczęły się próby spektaklu opartego na dramatach Witkacego. "Życzliwi" komentowali ten fakt jednoznacznie: "Trzeba być chorym na głowę, żeby robić bigos z Witkacego"...

Jak się ta "choroba" objawi przekonamy się już za tydzień, dokładnie 1 lutego na premierze przedstawienia, które Maciej Domański, autor scenariusza i reżyser, zatytułował "Jeden chybiony, drugi w serce". Scenariusz został skonstruowany z dziesięciu dramatów Stanisława Ignacego Witkiewicza: "Oni", "Szalona lokomotywa", "Matka", "Wariat i zakonnica", "Kurka wodna", "Szewcy", "Tumor Mózgowicz", "Maciej Korbowa", "Bellatrix" i "Wampir we flakonie czyli zapach welonu".

Szczególny smaczek będzie miał fakt, iż w przedstawieniu gra nestorka wrocławskiego środowiska aktorskiego, pani Jadwiga Hańska, która Witkacego znała osobiście, a nawet się z nim przyjaźniła. Jak fama głosi, autor, choć popełnił samobójstwo we wrześniu 1939 roku, lubi nadal się "wtrącać" do realizacji swoich sztuk. Nie da się też ukryć, że stara się czynić różne złośliwości i nawet przykrości. Przez cały grudzień aktorscy na zmianę przynosili zwolnienia lekarskie, bo jakaś tajemna niemoc zwalała ich z nóg. Przed kilku dniami jedna z aktorek robiąc pranie tak upadła nieszczęśliwie, że potrzebna była interwencja lekarza. Reżyser złapał się tylko za głowę i pisnął w bufecie: "Kto przed premierą robi pranie?".

Muzykę do tego spektaklu skomponował młody krakowianin Marcin Krzyżanowski. Sam niemal wszystko nagrał. Duże wrażenie powinna zrobić na widzach... rozmowa trzech wiolonczel. Młodym miłośnikom rocka powinna się natomiast podobać Halina Rasiakówna, która śpiewa niczym Kora albo Małgorzata Ostrowska z "Lombardu".

Scenograf Jerzy Michalak mieszkający ostatnio w pociągach pospiesznych relacji Warszawa-Łódź- Wrocław i z powrotem wybudował na scenie "szaloną" lokomotywę, która chociaż ów pojazd przypomina jako tako, została zrobiona z części do zetora, akcesoriów motocyklowych i fragmentów samolotu An-24. Damską część widowni zainteresują z pewnością wytłoczki plastykowe nazywane przez fachowców wypraskami, a prezentujące męskie korpusy ze szczegółami.

Jak to zwykle bywa na parę dni przed premierą, wszyscy są bardzo zdenerwowani i z niechęcią odnoszą się do intruzów. Zauważyłem tylko, że reżyser Maciej Domański, który wypalał na próbach po dwie paczki papierosów, wpadł już w takie uzależnienie od nikotyny, że od kilku dni papierosy wydziela mu inspicjent. Pali więc mniej i można ze sceny dostrzec jego postać wyłaniającą się z kłębów dymu.

W spektaklu obok wymienionych już wyżej pań, Hańskiej i Rasiakówny, grają także: Elżbieta Czaplińska, Elżbieta Golińska, Marlena Milwiw, Maria Zbyszewska, Bolesław Abart, Andrzej Bielski, Jan Blecki, Zbigniew Górski, Krzysztof Kuliński, Zdzisław Kuźniar, Jacek Mikołajczak i Andrzej Mrożek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji