Artykuły

"Miłobójcy, czyli koniec świata w Zabrzu" na teatralnej scenie

"Miłobójcy, czyli koniec świata w Zabrzu" w reż. Lecha Mackiewicza w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Na afisz Teatru Nowego w Zabrzu weszła sztuka "Miłobójcy, czyli koniec świata w Zabrzu" Lecha Mackiewicza, w reżyserii autora. Dramat wcześniej nieznany, ale nie przypadkiem właśnie tu zrealizowany. W zgodzie z tytułem, akcja "Miłobójców" dzieje się w Zabrzu; dokładnie między 14 września a 21 października 2011 roku.

Tą premierą Teatr Nowy dołączył do sporej już grupy scen, wystawiających spektakle, których bohaterem, lub tłem wydarzeń, jest miasto. Najczęściej to, w którym teatr funkcjonuje. Pierwszą głośną realizacją tego typu była "Ballada o Zakaczawiu" Teatru im. H. Modrzejewskiej w Legnicy, ale szybko powstały następne. I choć z początku wydawało się, że to tylko moda, publiczność potwierdziła, że chce takie sztuki oglądać. W naszym regionie były to m.in. "Testament Teodora Sixta" Artura Pałygi, w reżyserii Roberta Talarczyka (Teatr Polski w Bielsku-Białej) i adaptacja powieści Zbigniewa Białasa "Korzeniec", zrealizowana przez Tomasza Śpiewaka i Remigiusza Brzyka (Teatr Zagłębia w Sosnowcu).

Większość postaci mówi w spektaklu gwarą śląską

Większość "miejskich dramatów" czerpie inspirację z dziejów danej miejscowości. Inaczej jest w przypadku "Miłobójców", którzy opowiadają historię współczesną, choć w balladowo-impresyjnym tonie. To historia związku Klementyny - dziewczyny stąd, nieco dziwnej, ale akceptowanej przez otoczenie oraz Kamila - chłopka "skądś", zwanego Obcym, o niejasnej przeszłości. Wątek miłosny nałożony został na serię obrazków z życia mieszkańców miasta. Niełatwego życia i nie podkolorowanego, znaczonego bezrobociem, grą w karty na pieniądze i skrywanymi dramatami rodzinnymi. Choć czasem na swój sposób także pogodnego.

Lech Mackiewicz (szerszej publiczności znany jako Rafał Sobczak z telenoweli "Na Wspólnej") nie jest zabrzaninem. Urodził się w Skierniewicach, mieszkał w Australii, a do Zabrza przyjechał na dłużej... 14 października ub.r., czyli wtedy, gdy zaczyna się akcja "Miłobójców". Materiały do sztuki gromadził jednak starannie. Mówi: "Zbierałem je, włócząc się po mieście, obserwując i słuchając ludzi w pobliskich barach, na dworcach, czytając internetowe fora. Zapisywałem to, co usłyszałem, dokonując zapożyczeń języka ludzi stąd".

Rzeczywiście, większość postaci mówi gwarą śląską, którą wielu aktorów zresztą zna i chętnie się nią posługuje. Jak Jolanta Niestrój-Malisz, grająca rolę Brygidy, która wspomina: - Lech napisał nasze kwestie literacką polszczyzną, a my "przekładaliśmy" je na gwarę śląską. Ale tak, żeby tekst mogli zrozumieć wszyscy widzowie. Na przykład ja, o tej samej czynności, raz mówię: gotuję, a raz: warzę. Żeby każdy wiedział, o co chodzi. To była bardzo inspirująca praca - dodaje aktorka.

Muzykę, wtopioną w klimat spektaklu, napisał Wojtek Byrski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji