Artykuły

Białystok. "Korczak" obraził uczucia radnego

Musical "Korczak" wystawiony podczas inauguracji działalności podlaskiej opery w swoim przekazie negatywnie ukazywał Polskę - ocenia Jan Chojnowski z PiS, radny sejmiku wojewódzkiego. - Nie godzę się na powielanie niesłusznych stereotypów, dotyczących naszego narodu.

Swoją zaskakującą opinią o premierze spektaklu radny podzielił się podczas poniedziałkowego posiedzenia kapituły Odznaki Honorowej Województwa Podlaskiego. Zapowiedział też, że poruszy ten temat na najbliższym spotkaniu komisji kultury sejmiku województwa. Wywołał tym konsternację.

- Nie wiem, co negatywnego widział radny w tej sztuce - komentuje Maciej Perkowski, radny sejmiku z PO i przewodniczący komisji kultury. - Obejrzałem tylko premierę "Strasznego Dworu", podobała mi się, nie widziałem tam nic, co by wzbudziło mój niepokój.

Chojnowski w "Korczaku" widział.

- Spektakl ten wpisuje się w wystąpienia antypolskie, z którymi od lat walczymy, można je porównać do pojawiającego się ostatnio na Zachodzie sformułowania "polskie obozy koncentracyjne" - tłumaczył nam. - W dodatku wszystko to odbywało się w tle słowa "Polska", które padło podczas wstępu.

Chodziło mu o scenę, w której podają słowa przypisujące polskiemu narodowi winę za krzywdy, które dotknęły Romów i Żydów. Dodał jednak, że historycznie do przyjęcia są pojedyncze przykłady, w których np. polska przekupka źle potraktowała Żyda.

Musical wystawiany przez Operę i Filharmonię Podlaską zebrał wiele dobrych recenzji i jedną negatywną - radnego wojewódzkiego z PiS-u.

- Nie chcę być postrzegany jako nietolerancyjny, nie mam uwag do tego, że reżyser do opery Moniuszki dodał nowe elementy, zaczerpnięte z różnych kultur: żydowskiej, prawosławnej tłumaczy Chojnowski. - Dziwię się, że podobnej wrażliwości na stereotypy antypolskie nie zachował w dziele muzycznym "Korczak". A miarą braku wrażliwości reżysera była jego chęć wystawienia tego musicalu w Treblince. Na szczęście do niej nie doszło.

Radny zaznaczył jednak, że spektakl go wzruszył i na końcu bił brawa.

Pracownicy opery byli zaskoczeni krytyką ze strony radnego. Dyrektor instytucji, a zarazem reżyser nie zajął stanowiska w tej sprawie. Andrzej Lechowski, historyk, który obejrzał obie premiery, opinię o ich antypolskości wręcz wyśmiał.

- To być może zwykłe niezrozumienie sztuki - komentuje. -"Straszny Dwór" to wręcz emanacja polskości. A dodany przez reżysera element podlaskiej wielokulturowości wręcz podbudował moją lokalną dumę z tego, że dzieje się to w Białymstoku. Jeśli natomiast chodzi o "Korczaka", to - moim zdaniem - wręcz wywoływał on we współczesnych Polakach chęć odnalezienia w sobie pierwiastka polskości. Obie sztuki były wzruszające.

Maciej Perkowski również broni spektakli.

- W historii naszego kraju jest wiele wydarzeń, z których nie możemy być dumni, ale to nie znaczy, że mamy je ukrywać -komentuje. - Poza tym jest to artystyczna wizja, którą należy traktować ostrożnie. Artysta ma prawo do własnych interpretacji i wykazywania inwencji. Być może negatywne opinie to wynik ogromnych emocji, towarzyszących inauguracji opery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji