Artykuły

Król Roger w Operze Narodowej

"Król Roger" - moim zdaniem najnudniejsza opera świata..." - napisał w jednym ze swoich felietonów Ste­fan Kisielewski. Ciekawe, czy zmie­niłby zdanie po obejrzeniu najnow­szej inscenizacji dzieła Karola Szyma­nowskiego na scenie stołecznego Te­atru Wielkiego. Jest ona pierwszą próbą nadania uniwersalnego i ponadczasowego charakteru zawartym w tym dziele ideom. Mariusz Treliń­ski wykorzystał w tym celu nowocze­sną technikę z elektroniką i laserami włącznie, pozbawił dramat zbędnych rekwizytów i historycznego kostiu­mu oraz wprowadził grę symboli.

Czy to jednak jest najlepszym rozwią­zaniem złożonych problemów, jakie niesie "Król Roger"? Tutaj przyznaję, targają mną mieszane uczucia. Jest to bez wątpienia inscenizacja zrealizowa­na z rozmachem, bardzo widowisko­wa i efektowna teatralnie, na dodatek utrzymana w mrocznym, pełnym tajemniczości klimacie. A jednak to nie wystarcza, by wciągnąć widza, bez reszty, w rozgrywający się na scenie dramat. Jego uwaga bardziej skupia się na kolejnych efektownych rozwią­zaniach inscenizacyjnych, nie zawsze zresztą czytelnie związanych z istotą treści. Wydaje się też, że całą akcję nie­co spłycono, koncentrując się na wewnętrznych przeżyciach króla Rogera, dla którego dramatem staje się zwątpienie w sens dotychczas wyznawanych wartości.

Wszystko to jednak wydaje się ma­ło ważne w obliczu wspaniałej, pełnej egzotycznego czaru muzyki Karola Szymanowskiego. Ta ma absolutne pierwszeństwo! Jacek Kaspszyk pro­wadzi całe przedstawienie z ogromną pasją i dbałością o wiele niuansów brzmieniowych, znakomicie eksponu­jąc przy tym właściwy dla każdej sce­ny nastrój. Potężne kulminacje wręcz porażają swą dramatyczną wymową.

Imponującą kreację wokalno-aktorską zaprezentował Wojciech Drabowicz. Udało mu się stworzyć bogaty portret psychologiczny władcy usiłują­cego rozwiązać sieć otaczających go problemów. W oglądanym przeze mnie przedstawieniu (15 kwietnia, trzecim po premierze) w partii Roksa­ny wystąpiła po raz pierwszy Agniesz­ka Mikołajczyk. Ta młoda śpiewaczka dysponuje świetnie brzmiącym sopra­nem pozwalającym z pełną swobodą pokonać zawiłości tej trudnej partii. Słynną Pieśń Roksany w II akcie za­śpiewała znakomicie. Jej kreacja spo­tkała się z gorącym przyjęciem. W partii Pasterza podziwialiśmy Ada­ma Zdunikowskiego, a w roli Erdisiego Piotra Rafałko. Słowa uznania na­leżą się również chórowi, który przy­gotował Bogdan Gola.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji