Artykuły

Z każdą chwilą coraz lepiej

Artystka perfekcyjnie łączy dwa wątki - taneczny i polityczny - w poetyckiej choreografii opartej na prostych ruchach rąk - o spektaklu "It's going to get worse and worse and worse, my friend" prezentowanym na 37. Reminiscencjach Teatralnych w Krakowie pisze Anna Diduch z Nowej Siły Krytycznej.

W czasach ekonomicznego kryzysu pójście na spektakl, który z afisza atakuje tytułem "It's going to get worse and worse and worse, my friend", ma w sobie posmak masochizmu. Jeśli ponadto wiemy, że twórczynią przedstawienia jest do niedawna działająca u boku Jana Fabra (artysty lubującego się w prowokacjach i rozważaniach egzystencjalnych) belgijska tancerka Lisbeth Gruwez, możemy bez obciachu dołączyć na Facebooku do grupy "Tkliwi nihiliści opanowujący pozycję dystansu" (jeśli oczywiście jeszcze do niej nie należymy).

Na szczęście spektakl wcale nie jest przygnębiający. Zachwyca jakością ascetycznych środków. Solo belgijskiej artystki składa się z dwóch części. Pierwsza odbywa się przy akompaniamencie kilku powtarzanych w przyspieszonym tempie dźwięków pianina. Gruwez podnosi na przykład ręce z zamaszystym geście, wskazując na widownię, albo podąża wzrokiem za swoją dłonią wznoszoną ku górze. Chodzi przy tym w przód i w tył po prostokątnej, szarej, matowej podłodze. Z czasem jej ruchy stają się coraz bardziej dynamiczne, aż osiągają punkt kulminacyjny, po którym następuje całkowite wyciszenie muzyki. Światło ciemnieje i zaczyna się druga odsłona spektaklu. Tancerka wciela się w rolę dyrygenta: każdy gest uruchamia odpowiadające mu jedno słowo, które razem układają się w zdanie: "We made any advancement at all". Artystka wybiera proste i jasne gesty: na "we" rozpościera ręce w kierunku widowni, "any" to kategoryczny ruch przekreślenia, itd.

Gruwez występuje w białej koszuli zapiętej pod szyję, szarych wizytowych spodniach, czarnych lakierkach. Wygląda naprawdę uroczo, wręcz dziewczęco. Taki grzeczny strój przywodzi na myśl uniformy komunistycznych młodzieżówek i w jakiś sposób nieodłącznie kojarzy się z retoryką dyscypliny czy nawet tresury. A taniec nie jest przecież niczym innym niż właśnie tresurą - ćwiczeniem własnego ciała podczas wielogodzinnych powtórzeń, obserwacji, porażek i kolejnych prób. Artystka perfekcyjnie łączy te dwa wątki - taneczny i polityczny - w poetyckiej choreografii opartej na prostych ruchach rąk. Każde jej poruszenie ma w sobie baletową miękkość i wdzięk. Tym, co przełamuje słodycz, jest stanowcze spojrzenie Lisbeth, która od pierwszych chwil uparcie wpatruje się w publiczność. Nieustępliwy, pełen dramatyzmu wzrok tancerki skupia uwagę przez cały czas spektaklu.

"It's going to get worse and worse and worse, my friend" nie opowiada żadnej konkretnej historii. Gra dobywa się na poziomie przekazywania pewnych nastrojów, ilustrowania ich ruchem. Gruwez bada relacje nadawca-odbiorca, jednostka-grupa i udowadnia, że posiadając odpowiednią ilość charyzmy, można sobie kogoś bez trudu podporządkować. Teatr, jak żadne inne miejsce, nadaje się do takich eksperymentów. Dowodem niech będą pięciominutowe (zasłużone) oklaski na zakończenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji