Artykuły

Genialny Włoch Castellucci zrobi nam festiwal

- Rozrywka to więzienie, w którym żyjemy na co dzień. Szansą na wolność jest sztuka - mówi Romeo Castellucci. Słynny włoski reżyser będzie kuratorem przyszłorocznego Festiwalu Malta w Poznaniu - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

W jego inscenizacjach Hamlet chorował na autyzm, Juliusza Cezara grał aktor po tracheotomii, Bóg zaś był starym, schorowanym człowiekiem, który robi pod siebie. W "Piekle" według "Boskiej komedii" Dantego ubranego w ochronny kombinezon reżysera szarpały psy. Romeo Castellucci, wizjoner teatru z Włoch, przyzwyczaił publiczność do okrutnych obrazów i szokujących skojarzeń. Ale jego najnowszego przedstawienia "The Four Seasons Restaurant" pokazanego na zakończonym pod koniec października festiwalu Foreign Affairs w Berlinie nie da się porównać z niczym. Otwiera je scena, która jest testem dla emocjonalnej odporności widza. Dziesięć młodych kobiet po kolei wchodzi na scenę i obcina sobie języki. Wszystko w absolutnej ciszy: palce zaciskają się na nożyczkach, ciało zgina się w pół, słychać stłumiony jęk. Po chwili na scenę pada kawałek mięsa, a kobieta, zasłaniając zakrwawione usta chustką, odchodzi na bok. Na jej miejsce przychodzi następna i zabieg się powtarza.

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że aktorki nie robią sobie krzywdy, a krwawe strzępy rzucane na scenę to nie kawałki ludzkiego ciała, ale siła tego okrutnego rytuału podkreślona przez powolne gesty kobiet, ich purytańskie szare stroje, niepokojąca scenografia przedstawiająca salę gimnastyczną jakiejś biednej szkoły z drabinkami i skrzynią do skoków - to wszystko przykuwa uwagę i tysiąc osób w Haus der Berliner Festspiele nie może oderwać oczu od sceny.

Bulimii obrazów mówimy "nie"

"The Four Seasons Restaurant" ma być jednym z wydarzeń przyszłorocznego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Malta" w Poznaniu (24-29 czerwca 2013). Castellucci będzie kolejnym po Szwajcarze Stefanie Kaegim zagranicznym twórcą, który przygotuje na ten największy polski festiwal teatralny własną część programu zwaną idiomem. Dla Malty zaproszenie włoskiego reżysera to niezwykle ważny gest. 50-letni artysta pracujący w maleńkiej Cesenie niedaleko Bolonii definiuje dzisiaj na nowo europejski teatr, przekraczając granice między sztukami wizualnymi, teatrem i performance'em. Jego hipnotyczne przedstawienia są obowiązkowym punktem programu wielkich festiwali od Tokio po Melbourne. Jest międzynarodową gwiazdą, ale nie ulega presji komercji i pozostaje zjawiskiem osobnym. W swoich spektaklach bada miejsce i rolę sztuki we współczesnej cywilizacji obrazka.

Widać to w jego najnowszej pracy, dla której inspiracją był cykl abstrakcyjnych obrazów Marka Rothki pod tym samym tytułem. Rosyjsko-amerykański artysta stworzył je na zamówienie słynnej nowojorskiej restauracji pod koniec lat 50. XX wieku. Pod wpływem pretensjonalnej atmosfery lokalu zmienił jednak zdanie, zwrócił zaliczkę i zatrzymał obrazy w pracowni. Castellucci uważa ten gest za kluczowy dla współczesnej sztuki europejskiej.

- Rothko odkrył bulimię obrazów, na którą Ameryka cierpiała już w latach 50. Jego wybór polegał na powiedzeniu: nie, nie dodam do tego nadmiaru jeszcze jednego wizerunku - tłumaczy reżyser, kiedy jedziemy berlińskim ekspresem do Poznania.

- Dlaczego w takim razie pokazuje pan swoje przedstawienia publiczności, skoro mamy dzisiaj jeszcze więcej obrazów niż pół wieku temu? - pytam.

- Paradoks naszych czasów polega na tym, że musimy produkować obrazy, aby wyrazić ich upadek. Innej drogi nie ma. Jesteśmy na co dzień zmuszeni do patrzenia i widzenia. W przestrzeni miejskiej człowiek nie może uniknąć wszechobecnej reklamy. Sztuka może być przerwą od patrzenia pod przymusem. Doświadczeniem, które nie ma nic do zakomunikowania, jest tylko samym aktem widzenia i kontemplacji - mówi Castellucci.

Posłuchaj czarnej dziury

Filozofia obrazu jest centralnym tematem twórczości włoskiego twórcy, który do teatru przyszedł na początku lat 80. ze sztuk wizualnych. Zespół, który założył wtedy ze swą siostrą Claudią, przyszłą żoną Chiarą i jej bratem Paolem Guidim, przyjął nazwę Societas Raffaello Sanzio - od nazwiska genialnego malarza włoskiego renesansu. Przedstawienia Castellucciego oparte są na sugestywnych obrazach inspirowanych dawną ikonografią. To gigantyczna twarz Chrystusa z renesansowego obrazu Antonella da Messiny w spektaklu "O twarzy. Wizerunek syna Boga" (pokazywanym na ubiegłorocznym festiwalu Dialog we Wrocławiu), pozbawiony ręki Kain, który w "Genesis" zabija Abla, a potem stara się go przywrócić do życia, czy rzędy ciał w "Piekle", ułożonych jedne nad drugim jak w rzymskich katakumbach.

Spektakl "The Four Seasons Restaurant" jest również pełen cytatów z historii sztuki. Ubrane w proste stroje kobiety wyglądają, jakby zeszły z obrazów niderlandzkich mistrzów. A scena, w której jedna po drugiej przeciskają się przez splecione ciała, jakby rodziły się na nowo, a następnie nagie schodzą ze sceny, przywodzi na myśl "Wiosnę" i "Narodziny Wenus" Botticellego.

Te kanoniczne wizerunki Castellucci rozbija i zderza z elementami współczesności: "renesansowe" piękności mówią do siebie z playbacku tekstami z "Śmierci Empedoklesa" niemieckiego poety romantycznego Hölderlina. Ich zniekształcone głosy wydobywają się z głośników ukrytych w sukienkach. Niektóre noszą karabiny maszynowe, na rękawach mają czerwone opaski, jakby walczyły w jakiejś nieistniejącej grupie partyzanckiej.

Jakby tego było mało, z głośników wydobywa się łoskot przypominający odgłos startującego odrzutowca. To przetworzone na dźwięk fale emitowane przez gigantyczną czarną dziurę, którą naukowcy NASA odkryli setki milionów lat świetlnych od Ziemi. W jednej ze scen widać jej wizualizację: olbrzymie wentylatory uruchamiają sztuczną zamieć, która szaleje za przezroczystymi ścianami, tworząc gigantyczny wir.

Spektakl Castellucciego jest rzeczywiście jak skok do czarnej dziury, gdzie nie działają prawa fizyki, czas i przestrzeń zakrzywiają się, a materia ulega koncentracji pod gigantycznym ciśnieniem. Nie ma tu logiki, fabuła nie istnieje, napięcie budują następujące po sobie obrazy, fascynujące i przerażające. Castellucci bawi się percepcją widza, uwodzi i odpycha, atakuje zmysły na wszystkich poziomach, jakby testował naszą wrażliwość stępioną przez współczesną cywilizację. Jego spektakl jest jak dziwny sen, który wydobywa z nieświadomości strzępy obrazów, wrażeń, wspomnień i wrzuca je w wirującą maszynę teatru.

Widzu, pobudka!

Program, który Castellucci przygotowuje dla Malty, ma także badać obszar pomiędzy człowiekiem i technologią. Zatytułowany jest "Oh Man, Oh Machine/ Człowiek-Maszyna". Jak reżyser rozumie to hasło?

- Dla mnie to lamentacja, skarga. Przekraczamy granice śmierci, umiemy podtrzymywać życie mimo obumarcia mózgu. Technologia coraz bardziej wnika w ciało człowieka, czego przykładem jest Pistorius, południowoafrykański sprinter, który biega na protezach nóg. Z drugiej strony powstają roboty, które potrafią się rozwijać i ulepszać same, bez udziału człowieka. Chcę postawić pytanie o polityczne i etyczne konsekwencje tych odkryć. I opowiedzieć o lęku, który jest z tym wszystkim związany.

Kluczem do programu jest słowo "transhumanizm", oznaczające używanie technologii do przekraczania biologicznych ograniczeń poprzez modyfikowanie ciała, transplantacje, protezy. Włoski reżyser dodał do niego drugie określenie "transhumanare" (przeczłowieczenie), które pojawia się w pierwszej pieśni "Raju". Dante używa go na opisanie tego, co zmienia się w nim samym, kiedy przechodzi z czyśćca do raju.

- Modyfikowanie ciała to dla mnie odległe doświadczenie, za to przeczłowieczenie - bardzo bliskie, bo należy do obszaru sztuki i estetyki. Interesuje mnie relacja między tymi dwoma zjawiskami - mówi reżyser.

Castellucci chciałby w swoim programie, tak jak w twórczości, przekraczać bariery między teatrem, performance'em i sztukami wizualnymi. Drugi kierunek to nowe podejście do widza. Według reżysera odbiorca teatru nie może być dzisiaj tylko świadkiem, ale też uczestnikiem.

- Chcę zaproponować publiczności udział w procesie twórczym. Ważne, by brać pod uwagę odpowiedzialność widza, jego kondycję polityczną. Festiwal nie może polegać tylko na bawieniu. Rozrywka jest dzisiaj wszędzie, to więzienie, w którym żyjemy na co dzień. Sztuka jest szansą na wolność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji