Artykuły

Powieść w teatrze

Przekład wybitnej prozy po­wieściowej na język scenicz­ny jest eksperymentem trud­nym i ryzykownym. Dramat sceniczny przewyższa powieść stop­niem kondensacji literackiej. Dla­tego też przeróbka teatralna dobrej powieści musi ją zawsze w jakiś sposób zubożyć. Dzieje się tak jak z piękną siostrą Kopciuszka, która pragnąc zmieścić nogę w ciasnym pantofelku zgodziła się na obcięcie palca. Wprowadzenie powieści na ciasną scenę teatru nie może się obyć bez bolesnej operacji.

"Bieg do Fragala" Juliana Stryj­kowskiego - mimo niezaprze­czonego dramatyzmu swej akcji - jest utworem specjalnie trudnym do uteatralnienia. Przyczyny trudnoś­ci tkwią w jego niezwykle mister­nej i konsekwentnej konstrukcji po­wieściowej. "Bieg do Fragala" trze­ba przeczytać dwa lub trzy razy, aby pojąć jak "koronkową" metodą jest pisana ta znakomita książka. Słyszałem krytyczne uwagi, że pierwsza część powieści nieco nuży swą monotonią. Mnie się wydaje, że podobny zarzut mógł wypłynąć tyl­ko z niezrozumienia świadomych zamierzeń artystycznych. Monoton­ny rytm niektórych kart "Biegu do Fragala" wspaniale wyraża powsze­dni smutek wsi kalabryjskiej, pod którego powierzchnią wrze wulkan narastającego dramatyzmu wyda­rzeń. Moim zdaniem w obszernej książce Stryjkowskiego nie ma zbędnego słowa. Dramatyzm "Biegu do Fragala" aż do swego zenitu na­rasta w gęstwie obiektywnych zda­rzeń wsi Rocca di Zolfo i subiekty­wnych przeżyć Toto Lo Meo - któ­re splatają się z sobą w całość nie do rozerwania. A narasta tak kon­sekwentnie i w sposób artystycznie tak wymierzony, że z tej wielopła­szczyznowej i szeroko zamierzonej powieści nie można wyrzucić najdrobniejszego nawet szczegółu bez naruszenia doskonałości jej ogól­nej konstrukcji. Czyż trzeba jesz­cze dowodzić, że taką powieść nie­łatwo jest wtłoczyć w skondenso­wany kształt teatralny?

Dlatego trud i osiągnięcia auto­rów wrocławskiej adaptacji "Bie­gu do Fragala" zasługują na naj­żywszą uwagę. Inscenizatorzy wro­cławscy mień do wyboru dwie dro­gi. Mogli wydobyć z powieści Stryj­kowskiego tylko jej zasadniczy wą­tek dramatyczny - i na tym wąt­ku zbudować zwarty, kameralny dramat sceniczny, rozgrywający się między głównymi bohaterami, i in­formujący o wszelkich wydarze­niach zewnętrznych tylko przez usta tych bohaterów. W ten sposób powstałby zupełnie nowy "Bieg do Fragala" - daleko odbiegający od swego pierwowzoru powieściowego: lepiej odpowiadający rygorom sce­nicznym - lecz mniej dynamiczny, bardziej skondensowany dramatycznie - lecz zubożony o dwie za­sadnicze wartości powieści Stryj­kowskiego: znakomicie uchwycony koloryt wsi włoskiej i szeroki roz­mach epicki. Byłaby to - krótko mówiąc - przeróbka sceniczna naj­bardziej zgodna ze wspomnianą już wyżej metodą "obcinania palców".

Ale autorzy wrocławskiej adap­tacji wybrali dla realizacji swych zamierzeń drogę inną: znacznie am­bitniejszą, znacznie trudniejszą - ale o ileż słuszniejszą. Uparli się, aby pokazać "Bieg do Fragala" na scenie w takiej samej skali, w ja­kiej pokazano go w powieści. Na­dali swojej inscenizacji formę - nie kameralnego dramatu - lecz monumentalnego widowiska sce­nicznego, w którym sceny kameral­ne - tak samo jak w książce - przeplatają się ze wspaniałymi barwnymi scenami zbiorowymi.

Kto ogląda przedstawienie wro­cławskie w rok po przeczytaniu książki - ulega w pierwszej chwi­li złudzeniu, że "Bieg do Fragala" został przełożony na język scenicz­ny niemal dosłownie. Bo wrocław­skiej adaptacji udało się wydobyć, a nawet uwyraźnić pełny sens ideo­logiczny i artystyczny powieści - przy jednoczesnym zachowaniu ca­łego bogactwa jej lokalnego kolory­tu.

Trzeba dopiero dobrze się wczy­tać w tekst powieściowy i dobrze go porównać z tekstem adaptacji, aby zrozumieć jak wielką pracą i inwencją twórczą opłacono tę "do­słowność" przeróbki scenicznej. Iluż to kunsztownych przestawień, skrótów i montaży musieli dokonać autorzy adaptacji, aby doprowadzić do tego, że "Bieg do Fragala" po­czął do widza teatralnego przema­wiać z taką samą siłą, z jaką prze­mawiał przedtem do czytelnika książki.

Niestety "dosłowność" adaptacji zadecydowała także o jej brakach. Mimo pracowitej i twórczej selek­cji widowisko wrocławskie jest zbyt długie, a jego pierwsze obrazy cechuje zbyt słabe napięcie drama­tyczne. Zbytnia wierność konstruk­cji powieściowej sprawiła także, że główny bohater Toto zubożony na scenie o wszystkie swe myśli, a nie wzbogacony żadnym nowym dzia­łaniem - wychodzi w teatrze mniej plastycznie niż w książ­ce - co z kolei osłabia więź dra­matyczną całego wieloobrazowego widowiska i podkreśla jeszcze wy­raźniej podział na poszczególne obrazy.

Ale w sumie wszystkie te braki są z pewnością najmniej bolesną operacją, jakiej mógł ulec "Bieg do Fragala" przy przeróbce na sce­nę.

Znacznie istotniejsze od braków wrocławskiego widowiska są jego bezsporne zalety: całkowicie wydo­byty i jasno przedstawiony sens "Biegu do Fragala", wspaniały pa­tos rewolucyjny jego zakończenia, niezrównana dynamika i barwność jego zbiorowych scen. Harmonijny wysiłek inscenizatora i dekorato­rów stworzył prawdziwą, urzekającą wizję wsi włoskiej i narzucił tę wi­zję tysiącom widzów teatralnych.

Wszystkie te zalety pozwalają uznać adaptację sceniczną "Biegu do Fragala" za ważne wydarzenie teatralne

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji