Artykuły

Krystian Lupa żegna się z utopią

"Miasto snu" w reż. Krystiana Lupy TR Warszawa, Teatru Dramatycznego w Warszawie i Theatre de la Ville w Paryżu. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

"Miasto snu" to spektakl podsumowanie. Chwilami błyskotliwe, niepozbawione mielizn. Co dalej?

W najnowszym spektaklu Krystian Lupa rozlicza się z tradycją i mitologią, z których jego teatr wyrósł i w które obrósł. Po prawie trzech dekadach od legendarnej dziś inscenizacji w krakowskim Starym Teatrze reżyser wraca do powieści "Po tamtej stronie" Alfreda Kubina. Trwający sześć i pół godziny efekt koprodukcji TR Warszawa i paryskiego Théâtre de la Ville jest sporym wyzwaniem dla widza. Obok momentów błyskotliwych nie brak w nim mielizn. Ale wszyscy ci, dla których Lupa jest - lub kiedykolwiek był - ważnym punktem odniesienia, powinni to wyzwanie podjąć.

Salon, za oknem okrzyki ulicznej manifestacji, walenie w bębny. Niezidentyfikowane święto narodowe, choć nie wiadomo do końca, o co w nim chodzi, warszawskiej publiczności na dzień przed 11 listopada musiało kojarzyć się jednoznacznie. Ale to nie jest teatr o tym, co dzieje się za oknem, a w dodatku trudno utożsamić się z salonowym towarzystwem rozwalonym w fotelach i na kanapach. Do Perły, tajemniczego miasta założonego przez jeszcze bardziej tajemniczego milionera demiurga Klausa Paterę, jego członkowie przybyli szukać innego życia, duchowej przemiany, ucieczki przed nowoczesnym światem. Nie wyszło. Dziś, rozczarowani, przerzucają się ironicznymi uwagami.

Oprócz finałowej sceny z powieściowego surrealizmu w nowym "Mieście snu" niewiele zostało. Oglądamy spektakl o twórczej impotencji, ale też o pożegnaniu z artystyczno-filozoficzną utopią. Jest mocno osadzony w ostatnich poszukiwaniach reżysera, żywo zainteresowanego rozmaitymi komunami, artystycznymi sektami, laboratoriami ludzkiego ducha, słynącego z wielomiesięcznych, "klasztornych" prób.

Odkąd Kubin (Andrzej Szeremeta), wprowadzony przez Lupę jako jedna z postaci przedstawienia, znalazł się w upragnionym miejscu, przeżywa kryzys twórczy. To jemu głównie poświęcona jest środkowa część eklektycznego, prowokacyjnie niespójnego przedstawienia. Ten drugi z trzech "aktów" jest w założeniu najbardziej psychologiczny, mroczny i najmocniej - z zewnątrz - przypomina dawne spektakle Krystiana Lupy. "Perła" okazuje się ciasnym mrówkowcem, jak z blokowiska. Za szybą, ściana w ścianę, piętro nad piętrem oglądamy postaci zamknięte w klaustrofobicznych wnętrzach i upiornie powtarzanych gestach. Kubin spotyka wreszcie Paterę (Piotr Skiba).

Tej części brak jednak legendarnej siły, którą zafascynowało się kiedyś całe pokolenie teatromanów. Nic dziwnego. Głębia ludzkiej psychiki, prawda indywidualnego doświadczenia, archetypiczne obrazy jak z Junga, cały ten modernistyczny arsenał, do którego w tej części niespodziewanie odwołuje się Lupa - to wszystko w innych miejscach spektaklu okazuje się talią zgranych kart, którymi niedbale przerzucają się cyniczni rozbitkowie.

Choć dramat zgorzkniałego artysty chwilami męczy i nie całkiem przekonuje, spektaklowi nie można odmówić odwagi i świeżości. Przejawia się ona w scenach zupełnie inaczej prowadzonych, kiedy tematem staje się sam teatr - współobecność widzów i aktorów w jednej przestrzeni. I kompromitacja teatralnej "prawdy". Weźmy choćby osobliwy "casting".

Pośrodku salonu znajduje się mównica umieszczona w metalowej konstrukcji kubiku. Wykonywane w niej długie monologi to ponoć materiał zdjęć próbnych do nowego filmu Felliniego, zmarłego w 1993 r. "Miasto snu" leży widać poza czasem. "Występy" w kubiku mają obudzić w aktorach grających kandydatów na aktorów jakieś nowe pokłady duchowe, ale budzą głównie poczucie żenady. To ekshibicjonistyczne "przekroczenia" ze strony współtowarzyszy otaczających biały sześcian natykają się na ironię i dystans. Egzaltacja jest tu tylko egzaltacją, niczym więcej - nawet jeśli podszytą tęsknotą za jakąś "prawdą doświadczenia" albo motywowana słusznym oskarżeniem pełnym gniewu, jak w monologu Siri (Sandra Korzeniak). Aktorskie szamaństwo trafia w pustkę.

Demontaż i dekonstrukcja to nowy rodzaj orgazmu - odgryza się komentującym jego występ kompanom Janek (Jan Dravnel). Ta postać to ostatni Mohikanin dawnych awangard, w zasadzie - romantyk. On - w odróżnieniu od Kubina - jeszcze się nie poddał. Pełnym pasji krzykiem, żywą gestykulacją wprowadza do przedstawienia zupełnie inną energię, buntuje się w imię ryzyka, prawa do absurdu - ewidentnie przybył tu z innych czasów. Marzy o tym, by rzucić bombę w otaczający go marazm, przerywany najwyżej przez niemrawe erotyczne gry.

Gdy Siri i Błękitnooki (przedstawiciel plemienia, na którego ziemiach powstała Perła, w tej roli Jakub Gierszał) prowadzą jedną z nich, senną rozmowę, monotonny dialog wygłaszany półgłosem wlecze się w nieskończoność. Po prawie sześciu godzinach teatralnego seansu nietrudno gubić z niego słowa, całe zdania. To najbardziej perwersyjna - bo ostentacyjna - dłużyzna przedstawienia. Wreszcie na scenę wpada Janek. "Zasypiają" - stwierdza, patrząc na widownię. Trudno mu nie przyznać racji. Po chwili krzyczy: "Obudźcie się, idioci!". Podpala lont i następuje zapowiadany od dawna wybuch, w który nikt już nie wierzył. A potem - nic innego, tylko znów pustka.

Czy zatem nie ma żadnej nadziei? Dla tych, którzy wytrwają w hali w podwarszawskich Szeligach, z której niezmotoryzowani za bardzo nie mają jak uciec, reżyser ma zakończenie deus ex machina - litościwą ucieczkę od zasady rzeczywistości. Rozbitkowie z Perły ratunek znajdują w geście nostalgii, w smutnym karnawale. Oto w wizyjnej scenie zjawia się sam Federico Fellini, czyli, jak pisze Lupa w notatkach z prób, "błazen wymarłego typu". Ze zmartwychwstałym włoskim mistrzem, podobnie jak Patera granym przez Piotra Skibę, odlatują w bliżej nieokreślone inne miejsce. Na scenie można odfrunąć nawet na podwieszonym pod sufitem wielkim szkielecie ryby. W którą jednak stronę uda się Krystian Lupa?"Miasto snu" to spektakl podsumowanie. Chwilami b si

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji