Artykuły

Trup bez historii

Trup, a może raczej Ludwik na pasku własnych spodni na sośnie powieszony, pojawia się w ostatnich scenach przed­stawienia "Kosmos", którego premiera prasowa odbyła się w sobotę we wrocławskim Teatrze Współczesnym. Tak do końca to zresztą nie wiadomo, czy mąż Leny naprawdę nie żyje. Trupa nie zauważa żaden z uczestników wycieczki do Doliny Kościeliskiej, tylko Witold. Dla niego natomiast zniekształcone usta Katasi nałożyły się z powabnymi ustami Leny, powieszony na drucie wróbel połączył się z powieszonym na nitce patykiem, strzałkami na sufitach i dy­szlem przy pokoju Katasi, kotem - którego w naturalnej konsekwencji udusił i powiesił oraz...

Przedstawienie wyreżysero­wane na podstawie własnej adaptacji powieści Witolda Gombrowicza "Kosmos" - przez Pawia Miśkiewicza nie opowiada żadnej histo­rii. Śledzimy w nim rzeczy­wistość, jaka rodzi się w wy­obraźni głównego bohatera Witolda ze wspomnień, zna­ków i skojarzeń. W wynaję­tym pokoju na skraju Zako­panego nawiedzają go w nocnych koszmarach rodzice i rodzeństwo, udowadniając swym pojawieniem się Wit­kowi, jaki jest on niedojrza­ły. Przyjaciela głównego bo­hatera - Fuksa - dręczą wspomnienia pryncypała, który go nienawidzi. Nato­miast obydwaj młodzi ludzie zostają wciągnięci w życie rodzinki wynajmującej im pokój oraz otoczenie, w któ­rym sami zauważają wiele znaków. W pierwszym akcie obserwujemy, jak znaki te wypełnią i inspirują wy­obraźnię Witolda. Natomiast akt drugi jest już tylko konsekwencją tego, co dokonało się w pierwszym, zakończonym uduszeniem, i powieszeniem przez Witolda, kota Leny. Jej ojciec Leon za­prasza wszystkich na wy­cieczkę, która ma być antidotum na to przykre wydarze­nie, lecz tak naprawdę służy uczczeniu najszczęśliwszego wydarzenia w jego życiu - no­cy, kiedy prawdziwie użył so­bie z kuchtą. "Jestem pewną ilością sekund, które przecie­kły" - zwierza się Witoldowi Leon, a "rozkosz to tylko kwe­stia intencji". Emerytowany bankowiec osiąga ją przy po­mocy "bergowania ", czyli umiejętności - niezauważone­go przez innych - smakowa­nia małych przyjemności "Jeśli nie ma się tego, co się lubi, to się lubi, co się ma" sły­szymy w - będącej popisem kunsztu aktorskiego - rozmo­wie Leona z Witoldem, które­go wybrał na adresata swo­ich zwierzeń, ponieważ zwie­trzył w nim wspólnika w "bergowaniu".

Spektakl, choć trwa ponad trzy godziny, nie znudził pu­bliczności. Zasługa w tym je­go reżysera Pawła Miśkiewi­cza, który - przy pomocy per­fekcyjnego operowania prze­strzenią sceniczną i światłem - stworzył niepowtarzalny klimat przedstawienia. Po­stawionym przed nimi zada­niom sprostali też w pełni ak­torzy, grający w "Kosmosie". Witold - Bogdan Brzyski - był po Gombrowiczowsku niedoj­rzały i przez to przekonywa­jący. Jego przyjaciel Fuks - Radosław Kaim - miał w so­bie coś z nakręcanej przez nieznaną siłę marionetki. Świetnie wypadła w roli Kul­ki, żony Leona, Jadwiga, Skupnik. Prawdziwy popis kunsztu aktorskiego dał wreszcie Henryk Majcherek jako Leon.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji