Artykuły

Na szczycie

Paweł Miśkiewicz pozwala wi­dzom przez bite trzy godziny żyć wśród szelestu drzew, świergotu ptaków i lśnienia gwiazd - prawie jak u Jarockiego. Bo­haterowie sztuki też są pełnokrwistymi postaciami, a przestrzeń sceny olśnie­wa oczy, uszy i nozdrza.

Intryga "Kosmosu" przypomina pa­stisz powieści kryminalnej. Jest zbrod­nia, nie ma zbrodniarza. Są okoliczno­ści i sugestie, nie ma rozwiązania. Na scenie wszyscy zachowują się dziwnie, zapewne tak jak my przyłapani na drobnych grzeszkach, gdy zaczynamy bredzić, coś kręcić, odwoływać praw­dy. Świętość i brud, tajemnica i plotka mieszają się w świecie Gombrowicza jak rytm tanga z poświstem tych góral­skich lasów, wśród których dzieje się akcja.

Nas właściwie taki Gombrowicz już nie dziwi. Jesteśmy po inwazji Brathanków i Golców. A skoro wszystko jest do kupienia, to i tropienie ludzkich grzechów można zamienić na seans u terapeuty. W tym sensie Miśkiewicz i zespół aktorski Współczesnego są przerażająco anachroniczni, idą za tekstem tak wiernie, że aż czasem wy­wołują ziewanie. Nas wcale już nie in­teresuje, czy Witold obwiesił czy nie obwiesił Ludwika, męża Leny. Ani to, czy gwałtowność w nim tkwi, bo wie­my, że tkwi w ogóle w człowieku, a problem tylko w tym, jak dobry hor­ror napisać i sprzedać.

Czy zbrodnia może być logiczna, czy groza kosmosu jest logiczna? - pyta Gombrowicz. Detektyw amator Fuks (chaplinowska rola Radosława Kaima) swą fizyczną obecność na scenie reali­zuje jak inspektor Clouseau z "Różowej Pantery", a nie jak wnikliwy, logiczny analityk Columbo. Fuks szuka podo­bieństw w przypadkowości, dosłownie montując je na gorąco na naszych oczach z kamyków, patyczków i agrafek wpiętych w tekturę, byle znaleźć zasadę.

Przed spektaklem Miskiewicza war­to dobrze się najeść i wyspać, bo sce­nografia i kostiumy są tak zmysłowe, że zapach zupy, którą jedzą bohatero­wie, dochodzi do ostatnich rzędów i - podobnie jak cała inscenizacja - jest to woń smakowita. Zobaczymy cieka­we role i epizody. Podczas kolacji, gdy Katasia (Zofia Bajno) nie może nabrać zupy, bo wciąż ktoś ku niej pokrzyku­je, zdarzenia nabierają szalonego tem­pa. Duety małżeńskie: Lula - Lolo (Iwona Konieczkowska, Rafał Szałajko), Jadzia i Tolo (Elżbieta Golińska, Wojciech Kuliński) - jak smacznie gra­ją, tak się je też ogląda. Dobrze spędzo­ny wieczór!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji