Artykuły

Włosy ciągle modne

Ponad 30 lat czekaliśmy, by ten musical dotarł do naszego kraju. Ale nadal "Hair" wzrusza i porywa do śpiewania wraz z aktorami słynnych przebojów.

Scenariusz "Hair" napisało dwóch młodych aktorów: Gerome Ragni i James Rado, którzy w pierwszych spektaklach odtwarzali role Claude'a i Bergera, muzykę skomponował Galt MacDermot. Początkowo zaprezentowano go z umiarkowanym powodzeniem w Greenwich Village, dopiero po dokonaniu pewnych przeróbek wystawiono w 1968 r., gdzie stał się objawieniem. To był jeden z pierwszych musicali, który nie opowiadał zmyślonych historyjek, lecz starał się opisać aktualną rzeczywistość i dlatego okazał się dziełem tak rewolucyjnym.

W Polsce znana jest przede wszystkim filmowa wersja musicalu zrealizowana w 1979 r. przez Milosza Formana. Różni się ona jednak znacznie od pierwowzoru. Na potrzeby filmu stworzono bowiem właściwie nową fabułę wykorzystującą jedynie sceniczne postaci. Oryginalne "Hair" zrywa bowiem z tradycją musicalu opartego na zwartej akcji. Zamiast niej proponuje zbiór luźno ze sobą połączonych scenek, których bohaterem jest hipisowska zbiorowość, jej życie, psychodeliczne wizje, a przede wszystkim trudne do zrealizowania marzenia, bo cóż to naprawdę znaczy być wolnym w społeczeństwie, które każdemu człowiekowi narzuca określony styl postępowania.

Mimo że musical tak bardzo związany był z czasami, w których powstał: z epoką dzieci-kwiatów, rewolucji obyczajowej oraz protestów przeciwko wojnie w Wietnamie, po latach nadal prezentuje się świeżo i oryginalnie. Stało się tak przede wszystkim dlatego, iż "Hair" dzisiaj okazuje się być przede wszystkim widowiskiem o sile młodości, która w każdej epoce chce się buntować, prowokować, a przede wszystkim marzyć. Dlatego też gdyński spektakl z takim i aplauzem przyjmowany jest zarówno przez i tych, którzy hipisowski bunt znają z autopsji, jak i przez ludzi dopiero dziś wkraczających w dorosłość, a snujących w gruncie rzeczy podobne marzenia.

Gdyński spektakl cieszy oko dominującymi w nim dynamicznymi scenami zbiorowymi, pełnymi ruchu na różnych planach. Dobrze nad całością czuwa reżyser Wojciech Kościelniak, w bardzo wyrównanym zespole zaś wyróżnia się pełen młodzieńczego uroku Jakub Szydłowski jako Claude Bukowski. Właśnie młodość, zapał i bezpretensjonalność wykonawców jest siłą przedstawienia. Do tego wszystkiego dodać trzeba jeszcze muzykę Galta MacDermota. Szlagiery takie jak "Aquarius", "Good Morning Starshine" czy porywający finałowy song "Let The Sunshine In" brzmią znakomicie w nowym opracowaniu Leszka Możdżera, który wykorzystał rockowo-jazzowe mody późniejszych lat. Ma przy tym do dyspozycji wyrównany zespół muzyków stale obecnych na scenie.

W polskim teatrze premiera "Hair" to niewątpliwe wydarzenie, zwłaszcza że realizatorzy nie przestraszyli się faktu, iż dla pewnej części widzów swoboda obyczajowa widowiska - nagość aktorów, rozmowy o narkotykach i seksie - może być nadal trudna do zaakceptowania. Publiczność poddaje się urokowi musicalu i w finale wraz z aktorami chętnie śpiewa hymn do słońca.

W listopadzie gdyński Teatr Muzyczny zaplanował 10 przedstawień "Hair". Najdroższe bilety kosztują 39 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji