Artykuły

Warszawa. Powstał Nasz Teatr

- Brakowało mi teatru, w którym widz poczułby się bezpiecznie, nie będąc obrażany wulgaryzmami, brzydkim językiem padającym ze sceny, deprecjonowaniem patriotyzmu i szydzeniem z wartości, którymi dla każdego katolika są krzyż, Ewangelia, Słowo Boże - mówi Barbara Dobrzyńska, założycielka Naszego Teatru.

Z Barbarą Dobrzyńską, aktorką, śpiewaczką operową, reżyserem i autorką widowisk patriotycznych, rozmawia Temida Stankiewicz-Podhorecka.

Sobotnia premiera sztuki "Lekcja historii według Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza, Stanisława Wyspiańskiego i Mariana Hemara" według Pani scenariusza i w Pani reżyserii zainaugurowała "Nasz Teatr". Jak zrodziła się ta nowa warszawska scena?

- Brakowało mi teatru, w którym widz poczułby się bezpiecznie, nie będąc obrażany wulgaryzmami, brzydkim językiem padającym ze sceny, deprecjonowaniem patriotyzmu i szydzeniem z wartości, którymi dla każdego katolika są krzyż, Ewangelia, Słowo Boże. "Nasz Teatr" będzie teatrem wspaniałych aktorów, dla których aktorstwo jest powołaniem i misją przekazywania wielkiej polskiej literatury kolejnym pokoleniom Polaków. Będzie teatrem aktorów, dla których etyka zawodowa oznacza szacunek dla widza i autora, perfekcyjny warsztat i godne reprezentowanie swojego nazwiska w przedsięwzięciach artystycznych, które nie uwłaczają godności osoby ludzkiej. Jeżeli aktorzy biorą udział w produkcjach będących zaprzeczeniem sztuki, to przecież promują miernotę intelektualną i artystyczną, że już nie wspomnę o udziale aktorów w przedsięwzięciach świadomie propagujących antypolskość, gdzie mylone są fakty historyczne, vide Maciej Stuhr.

Postawa, że wszystko jest na sprzedaż, szkodzi przede wszystkim samym artystom dającym "twarz" miałkim sztukom.

- Tak. Za dużo już mamy różnych "Sąsiadów" Grossowych, "Naszych klas" Słobodziankowych i temu podobnych. Wielu aktorów nie szanuje dziś ani swego talentu, ani dorobku artystycznego, vide Piotr Adamczyk, któremu dane było zagrać wspaniale rolę Jana Pawła II, czy Adam Woronowicz w roli księdza Jerzego Popiełuszki. Obaj artyści niedługo potem wystąpili w filmie wyszydzającym właśnie te wartości, które tak wspaniale zaprezentowali swoim talentem, wcześniej kreując postaci wielkich świętych Polaków. Nie chciałabym mieć w "Naszym Teatrze" błaznów, którzy nie wiedzą, co znaczy być polskim aktorem. Takim jak Tadeusz Fijewski, Władysław Hańcza, Gustaw Holoubek, Zbigniew Zapasiewicz czy Janusz Zakrzeński. A więc takich, którzy nigdy nie zeszli poniżej poziomu godności zawodu aktorskiego, który jest niezwykle odpowiedzialny, gdyż prezentując na scenie różne postaci, formuje świadomość publiczności w kierunku dobra lub zła.

W dobie wszechwładnie panującego relatywizmu granica między wartością a antywartością, między dobrem i złem jest zamazywana. Widz gubi się i przyjmuje "antysztukę" jako sztukę wysoką. O czym to świadczy?

- W obecnych czasach, z żalem to stwierdzam, młode pokolenie widzów nie zna innego teatru - teatru pięknego słowa, gestu, kostiumu, wspaniałych manier, wielkiej literatury niosącej głębokie treści. To pokolenie widzów jest karmione pseudosztuką i szmirą. Serdecznie współczuję młodzieży, gdyż ja miałam jeszcze szczęście jako młoda aktorka poznać etos zawodu aktorskiego, o który dbał m.in. Kazimierz Dejmek. Zabraniał on aktorom Teatru Polskiego występowania w reklamach i rozmaitych miejscach nielicują-cych ze sceną Teatru Polskiego. Pamiętam, że kiedy otrzymałam propozycję kontraktu, aby śpiewać romanse rosyjskie w nocnym lokalu "Rasputin" w Paryżu, mój dyrektor, Kazimierz Dejmek, kiedy się o tym dowiedział, powiedział krótko: "Albo lokal nocny w Paryżu, albo Teatr Polski". Oczywiście wybrałam Teatr Polski.

Do kogo mają być adresowane sztuki wystawiane przez "Nasz Teatr"?

- Do widza, który kocha polską kulturę, tradycję i obyczaje. Dlatego kolejnym przedsięwzięciem "Naszego Teatru" będzie "Wigilia w polskim domu". Przedstawieniem tym pragniemy przypomnieć, jak należy przygotować się do świąt Bożego Narodzenia, gdzie głównym gościem będzie nie telewizor, ale dziadkowie, rodzice i dzieci wspólnie śpiewające kolędy.

Jaki będzie dalszy repertuar?

- W karnawale zamierzamy pokazać "Rozterki małżeńskie", spektakl oparty na pastiszach operowych, skeczach i piosenkach Mariana Hemara. Będzie grany na przemian z przedstawieniem "Hemar semper fidelis".

Czy mają Państwo w planach pokazy swoich spektakli w innych miastach w Polsce?

- Tak, jesteśmy gotowi przyjechać na każde zaproszenie. Są przecież sale w kościołach, domy katolickie, gdzie możemy wystawiać nasze przedstawienia.

Kto występuje w pierwszym przedstawieniu "Lekcja historii..."?

- Zuzanna Lipiec, Witold Bieliński, Tomasz Bieliński, Maciej Gąsiorek, Jan Kasprzyk i ja. Akompaniują Maria Silva i Wiktor Wołoszyński. Najbliższe spektakle odbędą się 24 listopada o godz. 19.00 oraz 25 listopada o godz. 19.30 w podziemiach kościoła Wszystkich Świętych na pi. Grzybowskim w Warszawie.

Premierowa sztuka prezentowana w "Naszym Teatrze" dzięki darmowym wejściówkom jest dostępna dla każdego. Jak to się Pani udało w dobie kryzysu?

- To dzięki wielkiej polskiej patriotce, wspaniałej nauczycielce polonijnej, pani Elżbiecie Kasprzyckiej z Londynu, która jest sponsorem premiery "Naszego Teatru" i która także jest jednym ze sponsorów stypendiów w WSKSiM w Toruniu dla zdolnej młodzieży z ubogich rodzin. Pragnę złożyć jej wraz z zespołem artystycznym "Naszego Teatru" serdeczne podziękowania.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji