Wróci cenzura?
Komisja do spraw rodziny gdyńskiej Rady Miasta uważa, że grany w Teatrze Muzycznym musical "Hair" propaguje zażywanie narkotyków.
Na piątkowym posiedzeniu komisja opiniowała projekt budżetu miasta na przyszły rok. Chociaż Teatr Muzyczny nie jest placówką gminną (podlega marszałkowi województwa pomorskiego) co roku otrzymywał pieniądze z kasy miejskiej. W przyszłym roku ma to być 600 tys. zł. - Miasto daje na program antynarkotykowy, a z drugiej strony w "Hair" pośrednio propaguje ich zażywanie - uważa Mariusz Roman z AWS, przewodniczący komisji. - Wystąpiliśmy do Zarządu Miasta z wnioskiem, by od przyszłego roku dotacja dla teatru była celowa, np. na konkretne przedstawienie.
Przyznał, że komisja nie chce być posądzona o cenzurę: - Jesteśmy od tego, by kontrolować wydawanie publicznych pieniędzy.
Roman widział przedstawienie, ale nie chciał powiedzieć, czy mu się podobało.
Dziś taki sam wniosek omawiany będzie na posiedzeniu komisji kultury. - Chcemy wiedzieć, na co dajemy pieniądze, i należy to odróżnić od cenzury - mówi Andrzej Czaplicki z AWS, członek komisji.
Radny Czaplicki nie widział przedstawienia, bo - jak powiedział - Teatr Muzyczny nie współpracuje z radnymi z komisji kultury i nie zaprasza ich.
"Hair" podobało się prezydentowi Gdyni Wojciechowi Szczurkowi z AWS: - Gdyby tylko ode mnie zależało, czy ten tytuł ma otrzymać pieniądze, byłbym za tym. Nie odnoszę wrażenia, by ta sztuka propagowała zażywanie narkotyków.
- Właśnie żeby nas o to nie posądzano [o propagowanie narkotyków - red.], ingerowaliśmy w tekst libretta i wprowadziliśmy postać Białej Damy, czyli śmierci. Pokazujemy osoby zażywające narkotyki jako żałosne. Zaznaczyliśmy też na ulotkach, że to spektakl tylko dla dorosłych - mówi Maciej Korwin, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Muzycznego w Gdyni. - Jeszcze w 1989 roku przychodził do nas pan z Urzędu Kontroli Prasy i Widowisk i stawiał pieczątkę na egzemplarzu sztuki. Myślałem, że żyjemy w innych czasach.
