Kwiaty we włosach
Dziś zobaczymy we Wrocławiu legendarny musical ery hippisów, zrealizowany przez Wojciecha Kościelniaka w gdyńskim Teatrze Muzycznym.
Pod koniec lat 80. oglądałem w Hali Ludowej słynną rock-operę Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice'a "Jesus Christ Superstar". Legendarne już dziś przedstawienie z wokalistą TSA Markiem Piekarczykiem w tytułowej roli oraz z Małgorzatą Ostrowską z Lombardu w roli Marii Magdaleny, zrealizowane przez Jerzego Gruzę w Teatrze Muzycznym w Gdyni, przeniesiono we Wrocławiu na ogromną, nieistniejącą już scenę. Po latach historia się powtarza: ponownie głośny musical pierwotnie wystawiony w Gdyni znów pokazywany jest w Hali Ludowej. Z tą różnicą, że spektakl wyreżyserował "nasz człowiek", czyli Wojciech Kościelniak, a rzecz rozgrywać się będzie na specjalnie wybudowanej, przenośnej scenie.
"Hair" to również prawdziwa legenda teatru muzycznego. Od premiery w kwietniu 1968 r. dzieło Galta MacDermota i autorów tekstów Gerome'a Ragniego i Jamesa Rado należy do najchętniej wystawianych musicali na świecie. Z tym powodzeniem wiąże się też oczywiście sukces filmu Miloša Formana z Treatem Williamsem w roli głównej. Ale u Formana hippisowanie nie było już beztroską zabawą - stało się rozpaczliwą próbą ucieczki od dorosłości.
Opracowaniem oryginalnej muzyki MacDermota zajął się wybitny pianista jazzowy Leszek Możdżer. Choreografię przygotował Jarosław Staniek, stały współpracownik reżysera i współautor ich najnowszego sukcesu-widowiska "Kombinat" z piosenkami Grzegorza Ciechowskiego, które po tegorocznym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej przeszło już do historii tego festiwalu.
- Nie chodziło nam o hippisowską cepeliadę - zastrzega Wojciech Kościelniak. - Nasz spektakl miał być opowieścią o dzieciakach, trochę happeningiem. Chcieliśmy uniknąć rodzajowości, odtwarzania w szczegółach epoki hippisowskiej.
W widowisku, które w założeniu jest hymnem na cześć epoki dzieci-kwiatów, nie mogło zabraknąć scen zażywania narkotyków i wolnej miłości. Teatralna kreacja stała się powodem zabawnych, z dzisiejszego punktu widzenia, kłopotów z grupą gdyńskich radnych, którym "Hair" objawiło się jako apoteoza wynaturzeń i moralnej zgnilizny. Nie przeszkodziło to w szalonym powodzeniu musicalu, które od trzech lat nie schodzi z afisza. Czy podbije też Wrocław? Przekonamy się już dzisiaj.