Miłość razy sto
Sto razy w gdyńskiej, prapremierowej wersji musicalu "Hair" pada słowo miłość. Atmosfera zgrania i życzliwości wyraźnie towarzyszy ostatnim, gorącym próbom przed sobotnią prapremierą w Teatrze Muzycznym.
- Pracowaliśmy nad tym przedstawieniem trzy miesiące - mówi reżyser Wojciech Kościelniak, wrocławianin, absolwent krakowskiej szkoły teatralnej, laureat nagrody im. Aleksandra Bardiniego.
"Hair" - musical Galta MacDermota - blisko trzydzieści lat temu święcił wielkie triumfy na amerykańskich scenach. Pokolenie "dzieci kwiatów" uznało tę muzyczną opowieść za swoją. Film "Hair" kilka lat po premierze też trafił na polskie ekrany. Miał swoich gorących zwolenników.
Gdyńską realizację przygotowują twórcy młodsi niż historyczny żywot "Hair". - Mnie ominęła legenda i triumf tego musicalu, Urodziłem się prawie dziesięć lat po premierze - mówi Leszek Możdżer, kierownik muzyczny przedstawienia. - Przygotowałem więc nowe opracowanie tej muzyki, bo chciałem, żeby pojawiły się dźwięki mojego pokolenia, rytmy naszych czasów. Choreografię, bardzo widowiskową, z ogromnym zespołem stworzył Jarosław Staniek, założyciel Grupy P'89, który w Gdyni pracował już przy "West Side Story" i "Nieszporach Ludźmierskich". Scenografia natomiast - ciekawe konstrukcje, z tajemniczymi machinami to dzieło Grzegorza Policińskiego z Krakowa.
W spektaklu gra dwudziestu aktorów z gdyńskiego Teatru Muzycznego i ze studia, dziesięć osób, które zwyciężyły w castingu, a także artyści z Polski: Justyna Szafran, Katarzyna Jamróz, Cezary Studniak, Lary Okey Ugwu.