Artykuły

Kapłan zdrady (fragm.)

W WARSZAWSKICH teatrach prezentowane są obecnie trzy sztuki, które poruszają prob­lem zdrady. Różne są dekoracje, fa­bularne wątki, okresy historyczne, ale i tak wszystkie trzy przyjmo­wane są podobnie: gorąco, z prze­jęciem, ze spoconymi dłońmi. Okla­skom towarzyszy zaś wielce zna­mienne referendum wstawania. Są tacy, którzy podrywają się zaraz po opuszczeniu kurtyny, inni siedzą wytrwale, konsekwentnie. Stronni­ctwa "gorących" i "zimnych" dzielą popularność wśród publiczności po równo: pół na pół.

Najpierw pokazano "Koriolana" w Dramatycznym, którego siłą okaza­ła się wybitna kreacja Zbigniewa Zapasiewicza w tytułowej roli. Hi­storia wodza rzymskiego, który wy­grywa z wrogami, ale przegrywa z własnym ludem, jest w zamierzeniu Szekspira opowieścią o starciu wiel­kiej indywidualności z ideą demo­kracji, o tym jak sprawiedliwość niszczy wielkość. Jan Kott pisał, że "Koriolan ma jeszcze w sobie po­nurą wielkość i historia go druzgocze. Ale historia, która łamie Ko­riolana, nie jest już historią kró­lewską. Jest to historia miasta po­dzielonego na plebs i patrycjuszy. Jest to historia walki klas".

Koriolan to bogaty, rzymski patrycjusz. To wódz, odnoszący licz­ne zwycięstwa dla Rzymu. Z Rzy­mu wypędzono właśnie królów i stworzono urzędy konsulów. Korio­lan ma zostać konsulem. Do za­twierdzenia jego kandydatury po­trzebna jest jednak zgoda ludu. Ale Koriolan jako patrycjusz, nienawi­dzi plebsu. Nie zgadza się na wy­danie wygłodniałym ludziom dodat­kowych miar zboża. Za to lud nie zgodzi się na wybranie Koriolana konsulem. Oskarży go nawet o za­mach na prawa republiki. Oskarży i wyda wyrok skazujący na wie­czyste wygnanie z Rzymu. Duma i wielkość Koriolana, a także pogar­da, jaką darzy wypędzający go w strachu przed nim plebs, nie poz­wolą mu pogodzić się z wyrokiem. Koriolan pójdzie więc do wrogów Rzymu Wolsków i powie: dajcie mi się zemścić! Poprowadzę wasze wojska na Rzym!

Znowu odnosi zwycięstwo. Teraz nie dla Rzymu, lecz przeciw Rzymo­wi. Stoi u wrót miasta. Rzymianie płaczą, rozumieją swój błąd. Czek ich zagłada. Ostatnią szansą jest matka Koriolana (niezwykła, manie­ryczna, bulwersująca, ale szalenie intensywna, przykuwająca uwagę kreacja Barbary Krafftówny). Jej poselstwo łagodzi surowość mścicie­la. Koriolan odstępuje od Rzymu, zdradza teraz Wolsków. W imię wierności swej krwi (nie abstrakcji, nie ojczyźnie!) zdradza wspólnika zemsty. Zginie.

Kreacja Zbigniewa Zapasiewicza uderza przede wszystkim rzadkim ostatnio w polskim teatrze chłodem. Powściągliwa i surowa - nie bawi się w schizofreniczne gesty, "przeżywanie", jest dowodem pradziwęj, przyrodzonej wielkości Kriolana. Zapasiewicz jakby mimochodem, ale dobitnie stawia pytanie o prawdziwy sens słowa "zdrada", o możliwość przeciwstawienia się wybitnej jednostki powszechnemu żądaniu, prawu tłumu.

Mimo niezbyt udanej scenografii i raczej nieporadnej reżyserii (Krzysztof Kelm), szczególnie w scenach zbiorowych, "Koriolana" w Dramatycznym przyjmuje się jako mądrą przypowieść, opowiedzianą zaskakująco wstrzemięźliwie i w dobrym tonie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji