Artykuły

Halka (rozmowa o spektaklu w Pegazie)

Do historii kultury narodowej weszła "Halka" przebojem. W ciągu jednego dnia, nawet wieczoru. Po prapremierze 1 stycznia 1858 r. okrzyknięto ją operą narodową. Co zapewniało miejsce szczególne na operowych scenach. Najnowszą inscenizację "Halki" w Teatrze Wielkim zreali­zowali Robert Satanowski, Ewa Starowieyska, Hanna Chojnacka i Kazimierz Kutz.

Małgorzata Snakowska: Czy jest pan miłośnikiem opery?

Kazimierz Kutz: To jest tak jakby mnie pani pytała czy lubię jabłka jeść. Specjalnie takim namiętnym miłośnikiem nie jestem, ale się tym po prostu interesowałem. W tej chwili na świecie jest jakby renesans opery tzn. jest nawrót publiczności do opery. Jest to bardzo tajemnicza sprawa. Trudno powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Więc na to pani nie odpowiem. Ale w tym miejscu uważam, że jest to ważne dla reżysera ponieważ na to się chodzi.

M S - "Halka" jest to taka polska świętość operowa, ale jest to taka staroświecka opowieść o ludzkich namiętnościach.

K K - Wielkość tej opery polega na tym, że nie ma w niej polityki. Tylko, że jest po prostu odwie­czny dramat ludzki tak jak w klasycznych operach tragicznych. Ja uważam, że Moniuszko w tradycji tych naszych różnych cierpiętnic, zrobił rzecz moim zdaniem fascynującą. Dlatego zawsze z powodzeniem będzie można pokazywać i zawsze to będzie do oglądania ponieważ człowiek się nie zmieni. I od tej strony patrząc wydaje mi się, że w tej "Halce" są ogromne możliwości. Ponieważ jak się zestawi strukturę dramatyczną z muzyką to to jest genialnie napisane. Rzecz ma się w tym, że jak zwykle tam gdzie nie ma polityki, publicy­styki, w ogóle koniunktur jakichkolwiek to to się musi odwoływać do bardzo wielkich wyko­nawców. A jest coś takiego w ogóle, a może w Polsce zwłaszcza, że jest ogromna dyspropo­rcja między wykształceniem muzycznym aktorskim polskich wykonawców operowych. W tym sensie uważam, że gdyby to udało się raptownie zmienić albo gdyby było więcej czasu albo gdyby zebrać więcej zdolnych ludzi to można zrobić fantastyczną zupełnie "Halkę". Bo możliwości do śpiewania i do grania jednocześnie są tutaj ogromne.

M S - Scenariusz, materia literacka ta cała warstwa jest bardzo elastyczna to jest tworzywo elastyczne, natomiast muzyka narzuca ograniczenia. Jak się panu te trudności podobają?

K K - Mnie się to bardzo podoba. Jest to dla mnie nowe doświadczenie. Ja lubię doświadczać nieustannie rzeczy nowe. Natomiast to jest tak jakby odwrotnie niż to co reżyser normalnie robi radiowy czy telewizyjny. W teatrze jest tak, że człowiek dostaje jakiś tekst i musi sam to wszystko doprowadzić do pewnego porządku, do pewnej struktury. A tu struktury są gotowe. Są ograniczenia nutami, czasem. Wykonawcy przychodzą wokalnie przygotowani. Ta praca jest taka, że jakby w te struktury trzeba wsypać życie, jakby na odwrót niż to się robi. I to jest bardzo ciekawe doświadczenie.

M S - Ci, którzy oczekiwali inscenizacyjnego skandalu będą zawiedzeni?

K K - Nie tu nie można nic robić to jest świętość narodowa. To jest tak dobrze napisane i trzeba szanować to co jest. Ja jestem zwolennikiem szacunku dla autorów. A tu zwłaszcza dla pana Wolskiego i pana Moniuszki. To jest wspaniale napisane. Uważam, że bandytyzmem byłoby wtrącanie się czy ulepszanie. To jest nasza, swojska opera. I ją trzeba dzisiaj robić na swojskość. Ta swojskość, ta niezwykłość, ta polskość jakby taka szaraczkowo-chłopska jest tutaj wspaniale pokazana. I tutaj nie należy nic zmieniać ani stylizować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji