Artykuły

Nie zamierzam udawać dziecka

Dla dojrzałej aktorki rola dzie­sięcioletniej, autystycznej dziew­czynki to ogromne wyzwanie. Sztuka jest monodramem. Jak zamierza pa­ni wiarygodnie przedstawić małą Ste­inberg?

KRYSTYNA JANDA: Nie zamierzam udawać dziecka. Nie będę też starała się precyzyjnie przedstawiać choroby. Ma ona tak indywidualny przebieg i obraz, że myślę, iż moje starania byłyby bezcelowe. Widziałam dużo auty­stycznych dzieci, uważnie się im przy­glądałam. Przestudiowałam też filmy dokumentalne. I stwierdziłam, że re­alistyczne potraktowanie tego tematu jest niemożliwe i niepotrzebne. Ważne jest, co ta mała mówi oraz jaki ma sto­sunek do ludzi, świata, Boga i swojej choroby. To jeden z najcudowniejszych tekstów, jakie miałam w ręku.

Które z przemyśleń bohaterki najbar­dziej panią zaintrygowały, urzekły?

Tekst jest afirmacją przeznaczenia, wiarą, że śmierć ma sens. To niepraw­dopodobne zadanie dla aktorki, w za­sadzie wybiegające poza zwykłe obo­wiązki zawodowe. Ale myślę, że wielu ludziom potrzebne są te słowa, że po wysłuchaniu ich będzie im lżej, lepiej, jaśniej, spokojniej. Takie jest zresztą moje marzenie. Po to to robię. W tym widzę sens swojej pracy.

Jak sztukę Lee Halla przyjmowano w Anglii?

Niezwykle. Najpierw była przed­stawiana jako słuchowisko radiowe. Podobno, gdy czytano monodram na antenie, samochody zjeżdżały na pobocza dróg. Kierowcy chcieli wysłu­chać go w spokoju. W radiu tekst mó­wiła dziewczynka dziesięcioletnia. Potem był film telewizyjny, w którym też grało dziecko. Ja widziałam "Małą Steinberg" w dużym teatrze londyń­skim New Ambassadors, graną przez aktorkę mniej więcej w moim wieku, wspaniałą Kathryn Hunter. Widow­nia na przemian śmiała się i wzru­szała. Mnie najbardziej poruszyła prostota tego tekstu. Ma siłę sam w sobie.

Czy w Polsce sztuka może spotkać się z podobnym przyjęciem?

Nie wiem. Wiele zależy ode mnie, ale nie wszystko. Autyzm jest chorobą bardzo mało znaną. To nie będzie zwykłe przedstawienie teatralne. Nie chodzi o mnie i moją rolę, ale o po­moc całej sprawie, chorym dzieciom, fundacji. Pomoc, na jaką stać teatr jednego wieczora, więc chociażby próbę zapoznania publiczności z pro­blemem. Powiedziano mi, że liczba dzieci chorych na autyzm w Polsce jest trudna do ustalenia, ponieważ to choroba bardzo trudno rozpoznawal­na, często nawet przez lekarzy. Pew­nie takich biednych, cierpiących dzie­ci, gdzieś na wsiach i w małych mia­steczkach, jest wiele i nikt ich nie ro­zumie. Sama widziałam rodziców, którzy za nic na świecie nie chcieli uwierzyć lekarzowi, że ich dziecko jest chore. Z uporem trwali w przeko­naniu, że to sprawa charakteru, tem­peramentu, chwilowego stresu, że to minie.

Od sześciu lat wspomaga pani funda­cję Synapsis zajmującą się lecze­niem dzieci autystycznych. Dlaczego właśnie tę, a nie np. organizację zaj­mującą się terapią dzieci niewidomych lub pokrzywdzonych z innego jeszcze powodu?

Dzieciom niewidomym też poma­gam. Regularnie z mojego konta są od­prowadzane dla nich pieniądze. Dla­czego Synapsis? Zwrócili się do mnie o pomoc. Przedtem wspomagałam Ko­mitet Ochrony Praw Dziecka. Synapsis popieram już tak długo, bo wyraźnie widzę cel tej pomocy. Obserwuję ludzi tam pracujących, dzieci, bezradność rodziców. Ta fundacja jest skuteczna, prężna, konkretna. Jej osiągnięcia są wymierne - chociażby zbudowanie; szpitala i poradni. A poza tym wszyst­kim jestem matką. Dlatego.

Życzę udanej premiery, dobrego spektaklu...

Dziękuję. Czy będzie udana? Zoba­czymy. Tym razem chodzi przecież o coś więcej niż tylko udaną premierę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji