Artykuły

Z każdej strony pułapka

"Od kilku lat krążę dooko­ła Głodomora (...) Przez cały czas towarzyszy mi uczucie, niedosytu, niepokoju i oba­wy.:. (...) obawy przed Franzem K". Tak pisał w autor­skim komentarzu do "Odej­ścia głodomora" Różewicz.

"Pułapka" jest kolejną pró­bą zmierzenia się poety z sa­mym sobą - z Kafką - z każdym. W tę wielowątkową metaforyczną opowieść Różewicz wpisał problemy naszych czasów, problemy winy i ofiary, dopowiadając wizjo­nerski sens Kafkowskiej lite­ratury. Franz - "Baranek ofiarny" - Głodomór osaczo­ny przez własną rozkładającą się, nieustannie gnijącą ciele­sność, pełen kompleksów zma­ga się ze swoimi Oprawcami, krwiożerczymi narzeczonymi, ugina się pod ciężarem wy­imaginowanych szaf, walczy o prawo do inności ze wspania­łym, nieposkromionym w ży­wotności Ojcem... "Pułapka" jest także sztuką o komplek­sie żydowskim, o ofierze cało­palnej...

W Teatrze Współczesnym zwyciężył Różewicz - inscenizator. Kazimierz Braun nie potrafił wyzwolić się z na­rzuconych wizji autorskich. Dokonując niewielkich skrótów, pozostawił wszystkie obrazy dramatu, odtworzył wiernie pomysły na ich roze­granie, niepotrzebnie celebru­jąc każdą psychologiczną gierkę i ruch. Pamiętne Szczury z "Dżumy" zastąpili w "Pułapce" Oprawcy, którzy wnoszą meble przy zmianach miejsc akcji, utożsamiają się z oprawcami w faszystow­skich mundurach, towarzyszą postaciom, od początku do fi­nału. Współgrającą z drama­tem, a przy tym samoistną wartość (świetnie budującą nastrój snu, koszmaru, nie­realności) stanowiły dekora­cje, niezłe kostiumy w szarej i czarnej tonacji oraz piękna obsesyjna muzyka Zbigniewa Karneckiego.

Jan J. Aleksiun zainspiro­wany przez Kazimierza Brau­na zbudował na ścianie hory­zontalnej, przeniesioną jakby ze starej praskiej fotografii, piętrową kamienicę z olbrzy­mią bramą, zastępującą Różewiczowską "czarną ścianę" śmierci. Inscenizatorowi udało się wyreżyserować kilka wzruszających obrazów, ale tylko wtedy, gdy zdołał poko­nać swoje skłonności do ilustracyjności i dosłowności.

Pierwsza scena spektaklu rozgrywa się za szybą oświe­tlonego okna, w którym stoi mały Franz w nocnej koszuli z głową opartą na piersiach służącej Józi. Pięknie, zbudo­wany nastrój, uzyskany dzię­ki oświetleniu i muzyce, nie­stety, pryska, gdy aktorzy za­czynają bezmyślnie mówić swoje kwestie przez mikro­fon (?!). Równie piękna w na­stroju jest ostatnia scena, nie­potrzebnie przesymbolizowana w końcówce. W spektaklu szwankuje, niestety, aktor­stwo. Aktorzy prezentują wszystko, tylko nie postacie wymyślone przez Różewicza. Teresa Sawicka gra Felice, jakby Juliasiewiczową z "Moralności pani Dulskiej". Hali­na Rasiakówna (Greta) prze­chadza się po scenie z papie­rosem na długiej lufce, jakby w amerykańskim filmie gang­sterskim z lat trzydziestych...

Na pochwałę zasługuje na­tomiast Bogusław Kierc, (nie­zapomniany tytułowy Głodo­mór ze sztuki Różewicza w reżyserii Helmuta Kajzara) mimo, że nie potrafił się do końca wyzwolić ze swoich manierycznych min i sztucz­nej powierzchowności. Naj­dojrzalszą postać spektaklu, chociaż, niestety, nierówną udało się jednak stworzyć Zdzisławowi Kuźniarowi - Ojciec (pięknie i prosto za­grana, kluczowa - ostatnia scena dramatu).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji