Artykuły

Tadeusz Kantor na PC Dramie

Dla wielu znawców polski teatr nie miał wybitniejszej postaci od Tadeusza Kantora, jednocześnie jego obecność w głównym nurcie jest śladowa. Czy winę za to ponoszą trudności interpretacyjne lub brak argumentów w podejmowanym z artystą dialogu? M.in. na te pytania próbowała odpowiedź publiczność listopadowej PC Dramy - pisze Jarosław Kowal na portalu gdansktown.pl.

Wieczór rozpoczął się jednoosobowym "występem" Wiktora Logi-Skarczewskiego, aktora Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Cudzysłów stąd, że trudno pisać o formie typowo scenicznej czy choćby słuchowisku (pomimo sporadycznej gry głosem). Manifesty Kantora zostały potraktowane tak, jak należy traktować manifest - odczytem. Szok termiczny między chłodnym jesiennym wieczorem, a wrzącymi wywodami wytwarzał kontrast uniemożliwiający całkowite skupienie. Wielcy obdarzeni poczuciem swojej wyjątkowości nie próbują dostosowywać się do odbiorcy, znajdować dla niego najłatwiejszej drogi dostępu do przekazywanych idei. To my mamy pracę do wykonania - musimy rozumieć, interpretować i doszukiwać się, a jeżeli nam się nie uda to... trudno. Teksty Kantora są dla tych, którzy potrafią przez nie przejść, resztę zostawia się w tyle żeby nie spowalniali tempa. Przyznam się, że akurat w poniedziałek byłem na samym końcu korowodu myśli założyciela teatru Cricot 2. Na szczęście w słowo czytane wpleciono także wizualne przerywniki - fragmenty m.in. "Umarłej klasy" czy "Dziś są moje urodziny". Każdy ze spektakli jest ściśle związany z ich reżyserem i prawdopodobnie nigdy już nie pojawią się na teatralnych deskach (w moim odczuciu nie powinny), na szczęście ówczesna technologia pozwalała na rejestrację, a współczesna umożliwia natychmiastowy dostęp do zapisu (całość m.in. "Umarłej klasy" dostępna jest poprzez serwis YouTube).

Dla osób w podobnie marnej kondycji co moja, a także dla nie mających wcześniej styczności z Kantorem, kluczowe było spotkanie tuż po części artystycznej. Loga-Skarczewski zajął miejsce wśród publiczności, a kolejną godzinę poprowadzili reżyser przedsięwzięcia Szymon Wróblewski oraz prof. Uniwersytetu Gdańskiego, dr hab. Wojciech Owczarski (wielu internautom znany z referatu na temat "Wściekłości i oburzenia. Obrazów rewolty w kulturze współczesnej"). Mowy panegiryczne zawsze wzbudzają (przynajmniej we mnie) chęć zgłoszenia sprzeciwu, ale twórczość Kantora jest jak Kurosawa dla kina albo Hendrix dla muzyki - trudno doszukać się słabych punktów bez popadania w nadmierną drobiazgowość. Pytaniem, które najczęściej pojawiało się w dyskusji było: czy Polscy twórcy będą zdolni do podjęcia dialogu z Kantorem? Według Owczarskiego do tej pory nie byli, a każda próba kończyła się spektakularnym fiaskiem (chociażby "Następni" Eweliny Kaufmann). Łańcuch dywagacji doprowadził do najtrudniejszego pytania: co dzisiaj tworzyłby Kantor? Nigdy nie poznamy na nie odpowiedzi, ale w czasach gdy postmodernizm zezwala na absolutnie wszystko trudno odnaleźć ideową terra incognita.

Wróblewski i Owczarski zgodnie postawili tezę o znikomej obecności Tadeusza Kantora w zajęciach akademickich (zwłaszcza na kierunkach aktorskich czy reżyserskich, w mniejszym stopniu na kulturoznawczych), ten pierwszy dodał jednak, że wśród beneficjentów kultury tendencja jest odwrotna. Faktycznie ostatnia dekada to ogromny wzrost popularności groteskowych czy wręcz surrealistycznych form opartych na zachwycie wizualnym. Być może dopiero nastaje epoka, do której Kantor wybiegł już 40 lat temu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji