Artykuły

W świecie nieograniczonej wyobraźni

II Międzynarodowy Festiwal Teatru Formy Materia Prima podsumowuje Tomasz Kaczorowski z Nowej Siły Krytycznej.

Przez zaledwie 8 dni zaprezentowano w Krakowie 13 spektakli w ramach II Międzynarodowego Festiwalu Teatru Formy Materia Prima. Organizatorzy wyszli naprzeciw miłośnikom teatru z całej Małopolski - 4 przedstawienia zostały dodatkowo pokazane w takich zakątkach województwa jak Nowy Sącz, Wadowice, Oświęcim, Bukowina Tatrzańska i Tarnów.

Co to jest teatr formy? Takie pytanie z pewnością zadawali sobie wszyscy, którzy natknęli się na plakaty promujące festiwalowe wydarzenia. Po zakończeniu festiwalu wciąż nie znajduję jednoznacznej odpowiedzi, tak wielobarwna to dziedzina sztuki.

Witkacy we "Wstępie do teorii Czystej Formy w teatrze" pisał: "[w teatrze] chodzi o możliwość zupełnie swobodnego deformowania życia lub świata fantazji dla celu stworzenia całości, której sens byłby określony tylko wewnętrzną, czysto sceniczną konstrukcją, a nie wymaganiem konsekwentnej psychologii i akcji według jakichś życiowych założeń, które to kryteria mogą się odnosić do sztuk, będących spotęgowaną reprodukcją życia." Założenia Witkacego to ciekawy trop w próbach zdefiniowania teatru formy. Byłby to więc teatr czystej wyobraźni, ciągłej metamorfozy przestrzeni, eksperymentowanie, szukanie nowych środków wyrazu (często z pominięciem aktora i tekstu). No tak, tylko to znowu nie jest wyraźne rozróżnienie w dzisiejszym czasach Teatr formy to teatr plastyczny, w którym kluczem dramaturgicznym nie jest tekst, ale obrazy sceniczne, zawierające w sobie ogromny ładunek emocji i napięcia. Tu wykorzystywane są lalki, maski, taniec (ruch), plastyczna oprawa, projekcje, wizualizacje. Tutaj na równi z aktorem byłyby rekwizyty, maszyny, przestrzeń. Edward Gordon Craig uważał, że podstawą teatru jest gest, symbol i ruch, a nie słowo. Może oni odpowiadają choć trochę na pytanie o teatr formy

W Krakowie pokazane zostały spektakle, które trudno mierzyć tymi samymi kryteriami. Zupełnie nie da się porównać ze sobą goszczących na festiwalu przedstawień: kontrowersyjny "Kupido.." z jego maszynami, które przejmowały na siebie ciężar narracji; genialny "Sen nocy letniej" będący połączeniem teatru cieni, maski i tańca, czy marionetkowy "Hotel de Rive - Giacomettiego okres horyzontalny". Cały festiwal był ciągłym żonglowaniem konwencjami i emocjami. Główną zaletą festiwalu okazała się różnorodność i brak narzuconej myśli przewodniej (no chyba, że za taką potraktujemy całkowitą wolność wyobraźni). Sympatię krakowskiej publiczności bezwzględnie zaskarbili sobie marokańscy akrobaci ("Chouf Ouchouf") oraz francuski "szalony naukowiec" Jean-Pierre Larroche ("A distance"). Zachwycił monodram Poliny Borisowej "Go!". Prostota, subtelność to chyba najlepsze słowa, które opisują tę poruszającą opowieść o staruszce, która papierową taśmą wykleja na ścianie własny świat - kochanka, którego nigdy nie miała, kota Borisowa do przeistoczenia się w samotną starą kobietę wykorzystała charakterystyczną półmaskę, specjalnie skonstruowaną tak, żeby zakryć dolną część twarzy, a odsłonić oczy.

Oczekiwania publiczności zawiódł chyba tylko jeden spektakl - "Ciała magnetyczne", teatr tańca bez tańca. W Krakowie nie sprawdziło się też widowisko Klausa Obermaiera (którego projekt "Tańczący dom" gościł w większości dużych europejskich miast), który postanowił uruchomić Sukiennice - za porażkę tego widowiska można winić brak muzyki i zupełną obojętność osób przechodzących przez Rynek Główny. Zapowiadany na hit festiwalu "War sum up: Music. Manga. Machines" również nie spotkał się z oczekiwanym zachwytem. Choć na mnie zrobił ogromne wrażenie, to rozumiem, że dyskomfort wywołała statyczność widowiska i monumentalny charakter całości. Pomimo tego uważam, że pod względem muzycznym i wokalnym spektakl był doskonały, a najbardziej fascynujące okazało się eksperymentowanie z przestrzenią za pomocą projekcji. Warto jednak odnotować, że jak na kilkanaście festiwalowych tytułów tylko dwa (góra trzy) niewypały to bardzo dobry rezultat.

Kiedy w Polsce mówimy o teatrze lalek, myślimy o teatrze dla dzieci. Festiwal Teatru Formy Materia Prima udowodnił, że tak nie jest. Cytowany już wcześniej Edward Gordon Craig napisał, że lalki mają w sobie szlachetne piękno, siłę i wdzięk, są uroczyste, wyzwolone od emocjonalnych wyznań słabości, w porównaniu z aktorem dramatycznym. Marionety uważał za "potomków szlachetnego rodu Wizerunków". Wierzył, że oddają i są pośrednikami między człowiekiem a transcendencją. Oczywiście Craig pisał to w kontekście postulatu reformy teatru i odejściu od komedianctwa i nadekspresji przełomu XIX i XX wieku, jednak już na pierwszy rzut oka widać, że jego myśl jest obecna właśnie w teatrze formy.

Materia Prima okazała się prawdziwym świętem teatru formy, z okazji którego ożywają, z pozoru, martwe przedmioty, a ciężar narracji nie spoczywa na aktorach. Uważam, że II Międzynarodowy Festiwal Teatru Formy to jedno z najciekawszych tegorocznych wydarzeń teatralnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji