Artykuły

Operowa zielona wyspa

W teatrach europejskich wyraźnie widoczny jest kryzys finansowy. Ale my trwamy i, da Bóg, damy radę zrealizować ambitne założenia najbliższego sezonu - mówi WALDEMAR DĄBROWSKI, dyrektor naczelny Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie.

Dorota Szwarcman: Co będzie szczególnie ważne w tym sezonie?

WALDEMAR DĄBROWSKI: W teatrach europejskich wyraźnie widoczny jest kryzys finansowy. Ale my trwamy i, da Bóg, damy radę zrealizować ambitne założenia najbliższego sezonu. Wszystkie premiery operowe są bardzo ważne, każda z innego powodu. Co do pierwszej, "Manon Lescaut", można mieć różne poglądy na ten temat, ale bezsprzecznie każda kolejna premiera Pucciniego w wykonaniu duetu Treliński-Kudlićka jest wydarzeniem. Od "Madame Butterfly" rozpoczęli współpracę i wydaje się, że mają do tego kompozytora dobrą rękę. Spektakl powstaje w koprodukcji z jednym z najważniejszych teatrów operowych Europy, brukselską La Monnaie, oraz z Narodową Operą Walii w Cardiff, prowadzoną przez Davida Pountneya, naszego dobrego znajomego z festiwalu w Bregencji.

Przyszły rok będzie Rokiem Verdiego. Co Opera Narodowa proponuje z tej okazji?

- Rozpoczynamy uroczystym koncertem sylwestrowym. Przypomnimy "Nabucca", "Rigoletta", "Traviatę"; będzie też koncert z "Requiem". No i premiera - "Don Carlo" w reżyserii Willy'ego Deckera. W tym spektaklu, produkcji Opery Niderlandzkiej w Amsterdamie z 2004 r., jako Eboli pojawi się dawno tu niewidziana Agnieszka Zwierko, która zrobiła budzącą szacunek karierę międzynarodową. Mamy też kolejną, po "Katii Kabanowej", premierę opery Leośa Janaćka. "Sprawa Makropulos" zostanie wystawiona w koprodukcji z Festiwalem Salzburskim, gdzie spektakl ten odniósł wielki sukces. Być zaproszonym do koprodukcji z Salzburgiem to wielki zaszczyt; myślę, że kilka ostatnich lat pracy sprawiło, iż jesteśmy pożądanym partnerem na mapie Europy. Ponadto mamy okazję, by uzupełnić nasz repertuar o Janaćka, którego grywa się na całym świecie, a ten właśnie tytuł jest szczególnie atrakcyjny, ponieważ można go nazwać pierwszym operowym science fiction. Wreszcie oczekiwana od dawna premiera "Oudsji Zaher" Pawła Szymańskiego. Po jedenastu latach od momentu, kiedy ją u niego zamówiłem. Bardzo jestem ciekaw tego dzieła. W cyklu "Terytoria" będą jeszcze dwie premiery: "Lady Sarashina" Petera Eótvósa, którą wystawiamy we współpracy z operą w Lyonie, oraz "Projekt 'P'", czyli wieczór dzieł młodych kompozytorów Jagody Szmytki i Wojtka Blecharza.

A co w dziedzinie baletu?

- Na pierwszą premierę w sezonie, "Echa czasu", złożą się trzy choreografie: Ashleya Page'a, Krzysztofa Pastora i - po raz pierwszy -Williama Forsythe'a. Kiedyś chcieliśmy sięgnąć po jego pracę, ale osoby mające pieczę nad jego pracami uznały, że nasz zespół nie jest jeszcze gotowy do zmierzenia się z nią. Teraz dostaliśmy zgodę bez problemów, ponieważ praca Krzysztofa Pastora jako dyrektora Polskiego Baletu Narodowego, nie mówiąc o jego autorskich realizacjach, uzyskała wielkie uznanie. Druga premiera to "Sen nocy letniej", słynna realizacja Johna Neumeiera, jedna z najpiękniejszych, jakie stworzył.

Co jeszcze będzie w tym sezonie?

- Dwa recitale: występ dawno tu niewidzianej Ewy Podleś oraz dwudziestolecie kariery scenicznej Piotra Beczały, jednego z naszych największych śpiewaków. Międzynarodowy Konkurs Moniuszkowski. IV Dni Sztuki Tańca. Również za istotne uważam nasze codzienne działania edukacyjne. Wydaje się, że sztuka operowa nie jest przynależna obyczajowi Polaków, że odczuwają oni kolosalną barierę psychologiczną między sobą a teatrem operowym. Ale kiedy wejdą do środka, zwłaszcza ze swoimi dziećmi, okazuje się, że to jest świat, w którym odnajdują sens samych siebie. Mamy 95 proc. frekwencji w sezonie, więc to chyba nieźle działa. Edukacja odnosi się też do młodych artystów. Akademię Operową realizujemy już drugi rok w ramach Europejskiej Sieci Akademii Operowych (ENOA), której siedzibą jest Aixen-Provence, a ponadto są w niej m.in. Bruksela, Londyn, Lizbona, Mediolan, Wiedeń. Jest ona wspierana przez Komisję Europejską. Wyselekcjonowaliśmy kilkadziesiąt osób, które co roku mają propozycje z pozostałych teatrów i festiwali. Młode talenty otrzymują szansę kontaktu z wybitnymi pedagogami, reżyserami i orkiestrami. To jest zupełnie nowa jakość; rezultatów nie możemy się spodziewać w ciągu roku czy dwóch, raczej w perspektywie 5-10 lat. Z innej dziedziny: chciałbym przywrócić funkcjonowanie Galerii Opera, razem z Adamem Myjakiem, który ponownie został rektorem ASP, stworzyć miejsce prezentacji klasyki polskiej awangardy. Zaczniemy od wystawy Jana Tarasina, potem będzie Stefan Gierowski, Jerzy Tchorzewski - przedstawiciele tego wybitnego pokolenia, które zaznaczyło się w polskiej sztuce pamiętną wystawą w Arsenale, a potem odegrało zasadniczą rolę w kształtowaniu sensów artystycznych kilku dekad.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji