Artykuły

Dyrekcja ewolucyjna

- 15 grudnia zapraszam na naszą jubileuszową premierę, czyli adaptację scenariusza filmu "Hallo Szpicbródka" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Będzie ona ukłonem wobec przeszłości tej sceny, ludzi, którzy pracowali w tym teatrze i repertuaru, jaki tutaj kiedyś grano - mówi WOJCIECH MALAJKAT, dyrektor Teatru Syrena w Warszawawie.

Michał Smolis: W tym roku mija sześćdziesiąt pięć lat od kiedy Teatr Syrena gra w Warszawie. Czy planuje Pan zaznaczyć swoje dyrektorowanie przygotowując szczególny, rocznicowy sezon?

WOJCIECH MALAJKAT: 15 grudnia zapraszam na naszą jubileuszową premierę, czyli adaptację scenariusza filmu "Hallo Szpicbródka" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Będzie ona ukłonem wobec przeszłości tej sceny, ludzi, którzy pracowali w tym teatrze i repertuaru, jaki tutaj kiedyś grano. Ale będzie wystawiona tu i teraz. Wykorzystamy machinę, środki i estetykę współczesnego teatru muzycznego na cele przedstawienia. Ponadto organizujemy wystawy poświęcone wielkim gwiazdom Teatru Syrena. W ubiegłym roku przy okazji promocji książki pana Zbigniewa Korpolewskiego, byłego dyrektora Teatru Syrena, odbył się wernisaż wystawy poświęconej Hance Bielickiej. Obecnie widzowie mogą oglądać w wyremontowanym foyer wybrane zdjęcia Ireny Kwiatkowskiej, której setna rocznica urodzin minęła 17 września. Nie byłoby Teatru Syrena bez Hanki Bielickiej, Ireny Kwiatkowskiej, Ludwika Sempolińskiego, Adolfa Dymszy, Tadeusza Olszy, Lody Halamy, Stefci Górskiej...

Dokonał Pan już pierwszego bilansu swojej dyrekcji?

- Zmiany wprowadzam drogą ewolucji, a nie rewolucji, więc mogą one nie rzucać się w oczy. Na pewno Teatr Syrena jest dzisiaj inaczej postrzegany w środowisku i przez publiczność. Zmieniły się krzywe wieku i wykształcenia. Zmienił się repertuar, który jest teraz bardziej różnorodny, ale już nie jest tak wyraźnie zdefiniowany, jak wcześniej. Zmiany nie dotyczą wyłącznie spraw artystycznych. Wspomniałem już o remoncie i przebudowie wystroju wewnątrz teatru. U progu sezonu otworzyliśmy nową restaurację "Teatralną", do której zapraszamy naszych widzów także w ciągu dnia - niekoniecznie przed samym rozpoczęciem przedstawienia. Również w październiku startujemy z szeroką ofertą warsztatów teatralnych dla dzieci ze szkół podstawowych. Wciąż jednak jeszcze mam wiele do zrobienia. Przede wszystkim muszę stworzyć taki zespół artystyczny, dzięki któremu będę mógł obsadzać repertuar bez pomocy aktorów zatrudnionych gościnnie. Chciałbym też wyjść naprzeciw oczekiwaniom co do repertuaru i zaproponować widzom coś zupełnie innego.

Myśli Pan o tekstach konkretnych autorów? O reżyserach?

- Prowadzę rozmowy z reżyserami i autorami. Przyszedł czas na polską sztukę współczesną w Teatrze Syrena.

Odwołuje się Pan często do swojego mistrza - wielkiego artysty teatru Jerzego Grzegorzewskiego, z którym pracował Pan w Teatrze Studio i Teatrze Narodowym. Podkreśla Pan, że miał on największy wpływ na pańską pracę w teatrze. Że najwięcej mu Pan zawdzięcza zawodowo. Kilkakrotnie wspominał Pan w wywiadach, że chciałby zrobić przedstawienie, które byłoby hołdem złożonym Grzegorzewskiemu.

- Jestem cały czas w trakcie budowania tego przedstawienia. Chciałbym, żeby ono zakończyło mój pobyt w Teatrze Syrena jako dyrektora.

Jak Pan sobie wyobraża widza Teatru Syrena?

- Na naszych oczach wyrasta klasa średnia. Widzimy ją zwłaszcza w tak dużym mieście jak Warszawa. Właśnie tym ludziom chcę zapewnić rozrywkę. Krzywa wykształcenia Polaków idzie w górę, rosną również ich zarobki. Ci ludzie mogą sobie pozwolić na wizytę w teatrze i są już świadomi, że ta wizyta jest ważna dla rozwoju duchowego.

Ale w Warszawie mamy dwadzieścia teatrów, to jest ogromna konkurencja. Jak wobec tego lokuje Pan Teatr Syrena na stołecznej mapie kulturalnej?

- Wszyscy chcemy, żeby do teatru przychodziła inteligencja, studenci, rodzice z dziećmi. O każdego widza trzeba walczyć. Nasz teatr zajmuje tę samą półkę, co większość teatrów warszawskich. Nasze repertuary są różnorodne i nawzajem się uzupełniają. Nie biję się o publiczność z żadną ze stołecznych scen. Warszawa jest dużym miastem i każdy widz może znaleźć w repertuarze przedstawienie, które ma ochotę zobaczyć danego wieczoru. W Teatrze Syrena mamy przedstawienia muzyczne: "Zamach na MoCarta, czyli jeżeli śpiewać to nie indywidualnie" i "Piosenki taty Kazika". Poruszamy aktualne tematy takie jak problem manipulacji w wielkomiejskich korporacjach, stąd aż trzy przedstawienia na ten temat, ale każde zupełnie inne: "Lawrence & Holloman", "Trener życia" i "Plotka". Przede wszystkim chcemy jednak, żeby widz otrzymał rozrywkę na wysokim poziomie, ponieważ dzięki temu do nas wróci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji