Artykuły

"Ożenek" M. Gogola

Krakowski "Państwowy Teatr Stary" wystawił w ramach Festiwalu "Ożenek" Gogola, w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego. Anegdota o starym kawalerze, którego swatają, który się waha, który się oświadcza... i który w ostatniej chwili zmyka przez okno, jest dość błaha. Znakomity satyryk pokazał nam w niej galerie różnorodnych typów, nie szczędząc dosadnej charakterystyki epoki snobizmu klasowego i urzędniczego serwilizmu - pokazał też ciemnotę środowiska kupieckiego, pretensjonalność "sfer wielmożnych". A że zrobił to z ogromnym zacięciem i pasją, przeto "Ożenek" stał się sztuką dającą ogromne możliwości dla reżysera i aktora.

Możliwości te wyzyskał znakomicie Teatr Stary. W jego interpretacji "Ożenek" stał się koncertem gry artystów o rzadko spotykanej doskonałości. Szczególnie trzeba podkreślić kreację roli Iwana Kuźmicza Podkolesina, w interpretacji J. Kurnakowicza. Kurnakowicz jest dziś najwybitniejszym polskim aktorem charakterystycznym, jego Podkolesin opinię tę całkowicie potwierdza. Jest to postać żywa. Stary kawaler się nudzi. Ot po trosze dla kawału wzywa swatkę i mówi, że postanowił się ożenić. Wypytuje służącego co mówią na mieście o tym, że on chce się żenić. Nie podoba mu się, że to nie budzi zainteresowania. Gdy go przyjaciel nieledwie przemocą prowadzi do kandydatki... w pewnej chwili parska śmiechem. Przy swej nieśmiałości ma poczucie humoru. To sybaryta, którego opanowuje strach na myśl o przemianie warunków życia, stąd jego wahanie. Kurnakowicz bez śladu szarży stworzył postać tak zabawną, że śmiech na widowni rozlegał się prawie bez przerwy.

Liczne brawa zbierała M. Ćwiklińska, za rolę swatki. Warszawiacy z żalem myśleli o tym, że Ćwiklińska przyjeżdża do Warszawy na występy "gościnne". Zabawna była H. Chanicka w roli panny na wydaniu. Kapitalną galerię starających się kawalerów dali K. Opaliński, E. Fulde, L. Ruszkowski, J. Żabierzewski, no i T. Kondrat, jako nieśmiały, delikatny a wytworny. Dobrze grali swe role - Dąbrowska, E. Solarski, J. Porębska, M. Cebulski.

Reżyseria Dąbrowskiego łączyła element komediowy z groteską. Połączenie okazało się bardzo szczęśliwe. W ten sposób reżyser ominął niebezpieczeństwa farsy, które grożą tej sztuce przy naturalistycznym podejściu. Szczęśliwe dekoracje prologu, zegar z kukułką, podkreśliły wiek miniony, nadały cechę obyczajowej historyczności sztuce, którą starsze pokolenia oglądały jeszcze jako prawie współczesną. Dekoracje A. Stopki były utrzymane w stylu bajki ludowej. Doskonale spełniły rolę tła związanego ściśle z charakterem ludzi i wydarzeń.

Patrząc na to znakomite widowisko, mimo woli żałowaliśmy, że zarówno te jak i niektóre inne doskonałe przedstawienia pokazane w ramach Festiwalu, są właściwie niedostępne dla szerszych sfer publiczności, która dowiaduje się o nich tylko z gazet. Szkoda to tym większa, że tym razem teatry warszawskie ustępują przodującym scenom prowincjonalnym pod każdym względem. W Warszawie daje się odczuć wyraźnie brak reżysera mającego dostęp do aktora. Stąd przy dobrej inscenizacji są potknięcia wykonawców.

Przemówienie min. Sokorskiego ogłoszone we wczorajszej prasie wyjaśniło cele i zadania Festiwalu. Publiczność teatralna z radością usłyszała zapowiedź, że niektóre z nagrodzonych zespołów będą zaproszone do Warszawy na dłuższe występy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji